Strzelanina na San Mames. Barca bliżej Realu

Wielkie i zarazem szalone widowisko ujrzeli kibice zgromadzeni na San Mames. Ku rozpaczy miejscowych, lwią część z puli siedmiu goli zdobyli zawodnicy Barcelony. Goście strzelili aż pięć bramek, zaś Athletic stać było zaledwie na dwa trafienia.
Wyjazdy do Kraju Basków nie należały ostatnio do najszczęśliwszych dla wicemistrza Hiszpanii. Duma Katalonii często musiała przełknąć gorycz porażki, dzisiaj jednak udało się przełamać klątwę.
Wszystko zaczęło się za sprawą niezawodnego Leo Messiego. Argentyńczyk otworzył wynik strzałem z rzutu wolnego kwadrans po rozpoczęciu gry. Przy tym strzale nie najlepiej zachował się bramkarz gospodarzy, Gorka Iraizoz. Dziesięć minut później poprawił Luis Suarez i do przerwy utrzymywało się dwubramkowe prowadzenie Barcelony.
Worek z bramkami rozsypał się dopiero po zmianie stron. Kontaktowego gola w 59. minucie zdobył Mikel Rico, dobijając wybroniony przez Claudio Bravo strzał. Wlało to nadzieje w serca sympatyków Athleticu, jednak… zaledwie na trzy minuty.
W 62. minucie piłka po strzale Messiego, a następnie rykoszecie i odbiciu od obrońcy gospodarzy, Oscara de Marcosa wturlała się do bramki. Barca poszła za ciosem i dwie minuty później Neymar podwyższył na 4:1. Mecz wydawał się roztrzygnięty.
Athletic stać było na jeszcze jeden zryw - tuż po stracie czwartego gola. Szaleństwo na San Mames trwało, a trzeciego gola w przeciągu pięciu minut zdobył Aritz Aduriz. Baskijski snajper zdobył gola na 2:4 w 66. minucie.
Gra nieco się uspokoiła, a wynik ustalił dopiero w 86. minucie Pedro, który na boisku był zaledwie od sześciu minut. Barcelona wykorzystuje porażkę Realu Madryt w derbach stolicy i zbliża się do lidera na zaledwie punkt.
Atheltic Bilbao - FC Barcelona 2:5 (0:2)
Rico 59', Aduriz 66' - Messi 15', Suarez 26', de Marcos sam. 62', Neymar 64', Pedro 86'
Komentarze