Oszust, co "chciał" być Polakiem. Dekadę temu Andrew Johnson wybrał Anglię

Piłka nożna
Oszust, co "chciał" być Polakiem. Dekadę temu Andrew Johnson wybrał Anglię
fot. PAP

Andrew Johnson chciał być Polakiem, zanim stało się to modne. To znaczy „chciał”, bo opera mydlana czołowego wówczas strzelca Premiership była medialną grą nastawioną wyłącznie na zwrócenie uwagi Svena-Görana Erikssona. Dokładnie dziesięć lat temu zakończyła się pierwsza paszportowo-futbolowa telenowela made in Poland. Snajper Crystal Palace zamiast dla Polski, zagrał w reprezentacji Anglii.

Temat gry Andrew Johnsona dla Polski pojawił się w mediach dziesięć lat temu. 2 listopada 2004 roku Daily Mail doniósł, że Johnson, wówczas czołowy napastnik Premiership, poważnie rozważa możliwość występów w biało-czerwonych barwach. I choć dziennikarz bulwarówki Neil Ashton już miesiąc później tonował radosne nastroje Polaków i ostrzegał, że Johnson chce tylko zwrócić na siebie uwagę Svena-Görana Erikssona, to sprawa snajpera Crystal Palace zdążyła zrobić w mediach niemałą karierę.

 

– Jestem dumny, że mam polskie korzenie – przekonywał wszystkich dookoła Johnson, a wtórował mu jego menadżer Anthony McFarlane, który pilotował całą sprawę. McFarlane tuż po publikacji Daily Mail skontaktował się, a nawet spotkał, z przebywającym w Londynie Michałem Listkiewiczem. Agent piłkarza obiecał prezesowi PZPN, że w ciągu 10 dni dostarczy pisemną deklarację, iż jego klient chce grać w polskiej reprezentacji, akt urodzenia i dane dziadka Johnsona. Dziś wiemy, że deklaracja, akt i informacje o dziadku, który prawdopodobnie nazywał się Bruno Waldowski, do PZPN nigdy nie dotarły.

 

Gazety jednak szybko pokochały Anglika. Przegląd Sportowy donosił nawet, że piłkarz zatrudni nauczyciela języka polskiego, któremu „będzie płacić 20 funtów za godzinę”. Z Konsulatem RP w Wielkiej Brytanii skontaktowała się matka zawodnika deklarując pomoc i zapewniając, że odnajdzie niezbędne dokumenty. Jeszcze w grudniu 2004 wydawało się, że Johnson może zagrać dla Polski.

 

Andrew co miał być Andrzejem

 

Trudno dziwić się towarzyszącemu sprawie podnieceniu: napastnik Crystal Palace był wówczas drugim, najlepszym strzelcem ligi angielskiej. Po 11 meczach miał na koncie osiem bramek, a w klasyfikacji snajperów wyprzedzał go tylko Thierry Henry z Arsenalu. Ostatecznie Johnson rozegrał fenomenalny sezon - w lidze zdobył dwadzieścia jeden bramek (rok wcześniej w First Division był królem strzelców mając na koncie aż 32 gole!). Było więc o kogo walczyć. Rozumieli to także Anglicy.

 

– Jeśli go przekonamy, to będzie jak wygrana w totka – studził nastoje prezes PZPN Michał Listkiewicz, ale dziennikarze wiedzieli swoje: „Andrew staje się Andrzejem” – donosiła nasza prasa. Swoją grę rozegrali także Anglicy. W brytyjskich mediach pojawiła się wypowiedź Torda Gripa, asystenta selekcjonera angielskiej drużyny narodowej Svena-Görana Erikssona, który miał powiedzieć: – Johnson jest o krok od reprezentacji Anglii. Już kilka tygodni później okazało się, że nie blefował.

 

Coraz więcej wskazywało na to, że zamieszanie wokół Johnsona było faktycznie nastawione wyłącznie na zwrócenie uwagi, choć teoretycznie jeszcze pod koniec roku sprawa wciąż była w toku. Jarosław Jesionek, pracownik polskiej ambasady w Londynie, potwierdzał, że ta jest w posiadaniu metryki urodzenia zawodnika i jego matki oraz metryki ślubu rodziców Johnsona. Brakowało tylko dokumentu potwierdzającego polskie obywatelstwo dziadka. Piłkarza bacznie obserwował więc sztab Pawła Janasa, który oglądał go m.in. w meczu z Birmingham City. Selekcjoner podobno zadeklarował nawet chęć powołania Anglika na wiosenne mecze eliminacji mistrzostw świata 2006.

 

W Krakowie nie dał rady

 

Johnson ostatecznie zagrał w reprezentacji, ale nie Polski a Anglii. Zamiast w kadrze na towarzyski mecz z Francją, znalazł się wśród powołanych na spotkanie z Holandią; zamiast na Pawła Janasa postawił na Svena-Görana Erikssona. 9 lutego 2005 roku w Birmingham Johnson w 61 minucie zakończonego bezbramkowym remisem meczu zmienił Wayne’a Rooneya. Debiut w angielskich barwach oznaczał koniec opery mydlanej. Był to pierwszy z ośmiu meczów, jakie Johnson rozegrał dla Anglików. W 2005 roku dorzucił jeszcze jedno spotkanie, a w latach 2006-2007 – sześć.

 

Po odejściu z Crystal Palace występował Evertonie, Fulham Londyn i Queens Park Rangers. Po ośmiu latach wojaży w Premier League Johnson wrócił do miejsca z którego miał trafić do reprezentacji Polski – Crystal Palace. Tam nie zagrzał jednak miejsca. Rozegrał tylko jeden mecz z Newcastle United w Pucharze Ligi i w styczniu rozstał się z londyńskim klubem. Dziś 33-latek pozostaje bez klubu.

 

W Polsce zagrał tylko raz. 20 października 2011 Wisła Kraków podejmowała w ramach rozgrywek Ligi Europejskiej angielskie Fulham, którego napastnikiem był właśnie Johnson. Anglik rozegrał w Krakowie całe spotkanie, ale nie pomógł swojej drużynie, która ostatecznie przegrała z Wisłą 0:1.

Sebastian Staszewski, Polsat Sport

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze