Co masz zrobić jutro, zrób dzisiaj. W Pile boleśnie się o tym przekonali

Siatkówka
Co masz zrobić jutro, zrób dzisiaj. W Pile boleśnie się o tym przekonali
fot. PAP
Marija Milović (w środku) musiała wyjechać z Polski.

Zawodniczka Nafty Gaz Piła Marija Milović musiała wyjechać z Polski. Okazało się, że miała nieważną wizę. Ma jednak wrócić do klubu w przyszłym tygodniu. Nikt nie czuje się winny zamieszania, a zawinili chyba wszyscy po trochu.

Milović przed sezonem wzmocniła drużynę z Piły. Mimo ledwie 25 lat jest już bardzo doświadczona. Zdobyła m.in. mistrzostwo Czarnogóry, gra też w reprezentacji kraju i właśnie to stało się przyczyną jej (przejściowych miejmy nadzieję) kłopotów.


Milović nie jest obywatelką kraju Unii Europejskiej i musi mieć wizę. Wiza na przyjazd została wystawiona, ale obowiązywała tylko 90 dni i trzeba ją było koniecznie przedłużyć. Wniosek musiał zostać złożony między 30 a 90 dniem od pobytu. Formalnie miała z takim wnioskiem wystąpić sama zawodniczka, ale co zrozumiałe, pomagał jej w tym pracownik klubu.


W Pile mają mocne nerwy i wyczekali do 88. dnia, tylko że dzień 88. okazał się dniem 95. Dlaczego? "Wniosek został złożony w 88. dniu licząc od jej przyjazdu do Polski, natomiast nie mieliśmy wiedzy ani od zawodniczki, ani od jej menedżera, że była w czerwcu przez 3 dni w Hiszpanii i 4 dni na Słowacji ze swoją reprezentacją. Tych 7 dni sumuje się z tymi, przez które była w Polsce, ponieważ była na terenie Strefy Schengen. Tym samym wniosek został złożony w 95. dniu. Termin został przekroczony i wojewoda musiał odmówić zgody na pobyt czasowy. Tak wygląda cała sprawa. Zawodniczka miała w poniedziałek kupiony bilet, na lot do Czarnogóry. W zeszłym tygodniu odwiedziła ją Straż Graniczna. Kiedy funkcjonariusze zobaczyli bilet, to nie robili jej problemów i Milović bez przeszkód wyleciała z Okęcia - mówi Polsatsport.pl prezes klubu Radosław Ciemięga.


Wszystko, na szczęście, odbyło się polubownie i zawodniczka wyjechała z Polski w poniedziałek 9 lutego. Kiedy do klubu przyjechali funkcjonariusze Straży Granicznej i zobaczyli bilet na samolot, ograniczyli się tylko do rozmowy. Nie było wszczęte postępowanie, ani wydana decyzja, zobowiązująca do opuszczenia terytorium kraju. Milović dobrowolnie wyleciała do ojczyzny, a w środę była w polskim konsulacie. Dostała wizę od 31 maja i 16 lutego ma być z powrotem w Polsce.


Żadnych zastrzeżeń nie zgłasza też OrlenLiga, bo matematyka wskazuje, że zawodniczka w kilku meczach musiała wystąpić z nieważną wizą (najpóźniej stało się to 10 stycznia, licząc 90 dni od pierwszej kolejki ligowej 10 października). OrlenLiga nie zgłasza do klubu z Piły pretensji, bo władze interesuje tylko certyfikat, dopuszczający do rozgrywek, a ten jest wystawiany na cały sezon.

 

Milović przyleci do Polski w poniedziałek, a to oznacza, że nie zagra w arcytrudnym spotkaniu z liderem tabeli Chemikiem Police  w sobotę, 14 lutego. Nikt w tej sprawie nie czuje się winny: ani zawodniczka, ani jej menedżer, ani klub. Nafta Piła przekonała się na własnej skórze o prawdziwości powiedzenia, co masz zrobić jutro, zrób dzisiaj.

Łukasz Majchrzyk, Polsat Sport

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze