Wiosenna klątwa! Czy Legia przerwie koszmar polskich klubów?

Piłka nożna
Wiosenna klątwa! Czy Legia przerwie koszmar polskich klubów?
fot. PAP

Luty to nie jest dobry miesiąc do gry w piłkę. Przynajmniej dla polskich klubów. Żadnej z drużyn znad Wisły nie udało się w XXI wieku przebrnąć pierwszej wiosennej rundy europejskich pucharów. Nie było tych porażek wiele - przedstawiciele polskiej ekstraklasy zwykle znacznie wcześniej kończyli swą pucharową przygodę. Tym, którzy zanotowali udaną jesień nie udawało się jednak zawojować Europy. Czy warszawska Legia zakończy tę smutną serię?

Długa przerwa zimowa na polskich boiskach nie ułatwiała trenerom przygotowań do starć z rywalami z Włoch, Francji, Portugalii czy Belgii. Kilkakrotnie awans był na wyciągnięcie ręki, a jednak się nie udawało...

 

Wisła dwukrotnie o krok

 

Efektowny serial drużyny Henryka Kasperczaka z jesieni 2002 (wyeliminowanie takich klubów jak AC Parma czy Schalke 04 Gelsenkirchen) został przerwany w pierwszych spotkaniach po nowym roku. Rywalem krakowian w 1/8 finału Pucharu UEFA było Lazio Rzym. Pierwsze spotkanie rozegrane 20 lutego w stolicy Włoch dało Wiśle dobrą sytuację wyjściową przed rewanżem. Do przerwy ekipa Roberto Manciniego prowadziła 2:1. Na trafienie Nikoli Lazetica odpowiedział Kalu Uche, ale tuż przed przerwą - po dośrodkowaniu Enrico Chiesy, Mariusz Jop wpakował piłkę do własnej bramki. Po przerwie negatywnym bohaterem gospodarzy został bramkarz Luca Marchegiani. Marcin Kuźba i Maciej Żurawski padli ofiarami jego fauli, po których arbiter podyktował dwie jedenastki. Obie na bramki zamienił Żurawki i w 63. minucie to goście wyszli na prowadzenie. Enrico Chiesa wyrównał, ale bramkowy remis z pewnością bardziej zadowolił Wisłę.

 

Rewanż miał się odbyć 27 lutego. W rozegraniu meczu przeszkodziły warunki atmosferyczne. Zmrożona murawa zagrażała - zdaniem szkockiego sędziego Stuarta Dougala - bezpieczeństwu piłkarzy i zawody przełożono na 5 marca. Nieoficjalnie mówiło się również o tym, że do tej decyzji przyczyniły się zakulisowe zabiegi włoskich działaczy.

Początek rewanżu wymarzony dla gospodarzy: trzy i pół minuty po pierwszym gwizdku, po zagraniu Kalu Uche na czystą pozycję wyszedł Marcin Kuźba i strzałem po ziemi w długi róg pokonał bramkarza rywali. W 15. minucie kontuzji doznał szkocki arbiter, który został zastąpiony przez sędziego technicznego. Kilka minut przerwy w grze wybiło Wiślaków z rytmu. Tuż po wznowieniu gry Fernando Couto wykorzystał niezdecydowanie bramkarza Angelo Huguesa i po rzucie rożnym wyrównał strzałem głową. Po przerwie, po główce Kalu Uche piłka zatrzymała się na poprzeczce bramki Lazio. Kilka minut później Wiślaków dobił (nie po raz pierwszy) Enrico Chiesa. Wisła przegrała 1:2. Pozostał niedosyt, bo ekipę prowadzoną przez Henryka Kasperczaka stać było wówczas na ogranie Włochów i przedłużenie pucharowej przygody.


wkr1Wisła odpadła w starciu ze Standardem Liège. / fot. Cyfrasport

W sezonie 2011/12 po raz drugi w tym stuleciu Wiślacy w lutym pozostawali jeszcze w gronie drużyn walczących o europejskie puchary. Rywal w 1/16 Ligi Europy - belgijski Standard Liège był w zasięgu drużyny prowadzonej przez Kazimierza Moskala. Kluczowym momentem rywalizacji była 27. minuta pierwszego spotkania rozegranego w Krakowie. Michał Czekaj przewrócił w polu karnym Yoni Buyensa, za co otrzymał czerwoną kartkę. Rzut karny dla gości na bramkę zamienił Gohi Bi Cyriac. Wynik 0:1 i perspektywa 63 minut gry w osłabieniu nie załamały gospodarzy. Próby zmiany niekorzystnego rezultatu zostały zwieńczone dopiero w 88. minucie. Maor Melikson dośrodkował w pole karne, a Cwetan Genkow wyrównał, przedłużając nadzieję krakowian na awans. Niestety, w rewanżu piłkarze Wisły nie byli w stanie poważnie zagrozić bramce rywali. Wynik 0:0 premiował ekipę z Liège.

 

 

Lokomotywą do Europy

 

Rok po emocjonującej konfrontacji Wisły z Lazio - w lutym 2004 w 1/16 finału Pucharu UEFA wystąpiła Groclin Dyskobolia Grodzisk Wielkopolski. Polacy w poprzednich rundach przerwali pucharową przygodę dwóch renomowanych firm: Herthy Berlin i Manchesteru City. W kolejnej rywalem był Girondins Bordeaux. Ekipa z Francji wygrała zdecydowanie. W  pierwszym meczu Polacy nie byli w stanie wykorzystać ani atutu własnego boiska, ani faktu, że przez godzinę grali z przewagą jednego piłkarza. W doliczonym czasie gry piłkarze Bordeaux wyprowadzili zabójczą kontrę, którą zakończył trafieniem Marouane Chamakh. Po porażce 0:1 na własnym trawniku Groclin nie nawiązał walki w rewanżu. Rywale strzelili dwa gole przed przerwą, dorzucili dwa kolejne w drugiej połowie. Strzałem głową w doliczonym czasie gry honorową bramkę dle Groclinu zdobył Tomasz Wieszczycki.

 

Na kolejny występ polskiego przedstawiciela w "wiosennej" fazie europejskich pucharów trzeba było czekać aż pięć lat. W lutym 2009 roku prowadzony przez Franciszka Smudę Lech Poznań w 1/16 finału Pucharu UEFA zmierzył się z Udinese. Pierwszy, rozegrany w Poznaniu mecz określano mianem dreszczowca w śnieżnej scenerii. Po bezbarwnej pierwszej połowie, kilka minut po rozpoczęciu drugiej części gola dla gości strzelił Fabio Quagliarella. Kilka chwil później było już 0:2. Nieszczęśliwa interwencja Ivana Turiny i odbita od Manuela Arboledy piłka wpadła do bramki Lecha.  Końcówka to desperackie próby odrobienia strat. Piłka obijała słupki i poprzeczkę bramki gości, wreszcie Hernán Rengifo skierował ją do siatki w 81. minucie. Dwie minuty później poznaniacy odrobili straty, gdy Manuel Arboleda wepchnął po rzucie rożnym piłkę do - tym razem właściwej - bramki.


W rewanżu Lech miał awans, ale tylko do przerwy. Już w 13. minucie Hernán Rengifo dał prowadzenie ekipie Kolejorza. Druga połowa to już jednak dominacja gospodarzy. Simone Pepe wyrównał, a Antonio Di Natale dał Udinese zwycięstwo, wykorzystując katastrofalny błąd Marcina Kikuta.

 

lpo1SC Braga - Lech. / fot. Cyfrasport

Dwa lata później poznaniacy pod wodzą José Mari Bakero w 1/16 Ligi Europy zmierzyli się z SC Braga. Portugalczycy nie wydawali się trudną przeszkodą w drodze do kolejnej rundy. Kolejorz narobił kibicom apetytu dobrą grą w grupie śmierci, gdzie ograł Manchester City i Red Bull Salzburg oraz dwukrotnie zremisował z Juventusem Turyn. Pierwszy mecz z Bragą Lech rozegrał na własnym boisku. I tym razem obu ekip nie rozpieszczała pogoda. Ataki gospodarzy przyniosły im zwycięską bramkę. W 72. minucie Siergiej Kriwiec znakomicie zaadresował piłkę do wybiegającego Artjomsa Rudnevsa, a Łotysz nie zmarnował okazji. Lech wygrał 1:0  i było to pierwsze w XXI wieku - i jedyne do dziś, wiosenne zwycięstwo polskiego klubu w europejskich pucharach. W rewanżu 2:0 wygrali jednak Portugalczycy i znów, mimo iż Braga dotarła do finału tamtej edycji Ligi Europy, pozostał niedosyt i przekonanie, że rywale byli w zasięgu Lecha.

 

Legia przerwie serię?

 

Szansę na przełamanie złej passy polskich klubów mają mistrzowie Polski - piłkarze Legii Warszawa. Znów wydaje się, że rywale są w zasięgu ekipy z Polski. Legia grała już wiosną w Lidze Europy. W 1/16 finału edycji 2011/12 zmierzyła się ze Sportingiem Lizbona. W tej samej fazie LE zameldowała się również Wisła Kraków i był to pierwszy od 1971 roku przypadek, gdy dwa polskie kluby grały na wiosnę w europejskich pucharach.

 

Drużyna ze stolicy nie wykorzystała szansy na zwycięstwo na własnym boisku, mimo iż Portugalczycy przyjechali do Warszawy z nowym trenerem. Tuż przed meczem Sa Pinto zastąpił Domingosa Paciencię. Ekipa Macieja Skorży po trafieniach Jakuba Wawrzyniaka i Janusza Gola prowadziła 2:1 jeszcze na trzy minuty przed ostatnim gwizdkiem sędziego. Nie udało się jednak legionistom dowieźć tego zwycięstwa do końca. Efektowne uderzenie Andre Santosa dało gościom wyrównanie. W Lizbonie zawiodła skuteczność. Polacy walczyli do końca, ale nie byli w stanie zaskoczyć bramkarza rywali. Udało się to z kolei Matiasowi Fernandezowi, który strzałem z rzutu wolnego pokonał Dušana Kuciaka. 

 

Bilans polskich klubów w wiosennych spotkaniach w europejskich pucharach w tym stuleciu nie wygląda imponująco. Sześć konfrontacji - zero awansów. 12 spotkań: 1 zwycięstwo - 5 remisów - 6 porażek (bramki 12:20). Ostatni wiosenny sukces polskiego klubu miał miejsce 24 lata temu. W 1991 roku w ćwierćfinale Pucharu Zdobywców Pucharów prowadzona przez Władysława Stachurskiego Legia wyeliminowała Sampdorię Genua (1:0, 2:2). Dziewiętnaście lat polscy kibice czekają na awans do czołowej ósemki europejskiego pucharu, wówczas w ćwierćfinale Ligi Mistrzów grała Legia Warszawa.

 

Wiosenne mecze polskich klubów w Pucharze UEFA i Lidze Europy w XXI wieku:

 

2002/03: Wisła Kraków - Lazio Rzym 3:3, 1:2
2003/04: Groclin Dyskobolia Grodzisk Wielkopolski - Girondins Bordeaux 0:1, 1:4
2008/09: Lech Poznań - Udinese Calcio 2:2, 1:2
2010/11: Lech Poznań - Sporting Braga 1:0, 0:2
2011/12: Wisła Kraków - Standard Liège 1:1, 0:0
2011/12: Legia Warszawa - Sporting Lizbona 2:2, 0:1.

Robert Murawski, Polsat Sport

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze