Romański: Stelmet na dobrej drodze

Koszykówka
Romański: Stelmet na dobrej drodze
fot. plk.pl
Quinton Hosley i Russell Robinson

W czterodniowym turnieju Gdynia Basket Cup - Puchar Polski 2015 zielonogórski Stelmet pokazał, że w tym momencie jest najlepszym zespołem w Polsce - pisze komentator Polsatu Sport Adam Romański.

Różnie to w tym sezonie już bywało. Przez większą jego część zespołem nie do ruszenia wydawał się PGE Turów Zgorzelec, który jesienią nie przegrywał w Polsce w ogóle. Jednak w nowym roku mistrzom Polski na krajowych arenach przydarzyło się już pięć porażek (i tylko dwa zwycięstwa), więc można uznać, że zapanowało chwilowe bezkrólewie. Po turnieju o Puchar Polski bez wątpliwości można stwierdzić, że najlepszą koszykówkę gra w Polsce w tej chwili Stelmet Zielona Góra.


W finale turnieju w Gdyni zielonogórzanie pokonali Rosę Radom 77:71, choć - podobnie jak to miało miejsce w wielu ostatnich ich meczach - w pewnym momencie przegrywali różnicą więcej niż 10 punktów. Rosa grała dobrze, ale w drugiej połowie Stelmet tak poprawił obronę, że radomianie nie byli w stanie długimi minutami zdobyć punktów. Wynik trzeciej kwarty - 20:6 dla Stelmetu - przesądził sprawę.


To jest nowa tożsamość zespołu z Lubuskiego po przyjściu do tego zespołu trenera Saso Filipovskiego. Koszykarze Stelmetu podkreślają, że po zmianie szkoleniowca (dotychczasowy - Andrzej Adamek - został w klubie jako asystent trenera) pracują znacznie ciężej, ale mam wrażenie, że przede wszystkim grają mądrzej. Wielu z zawodników, których ma w składzie nie słynie z jakiejś szczególnie wspaniałej obrony, mówiąc delikatnie. A jednak kombinacja przygotowania fizycznego, koncepcji, wiary w siebie i wiary w propozycje trenera powoduje, że wszyscy - bez wyjątku - bronią indywidualnie i zespołowo na wysokim poziomie. Co jeszcze raz potwierdza fakt, że w obronie nie liczy się, kto ile razy został minięty i czy ma do defensywy predyspozycje. Ważny jest system i to, ile punktów jest na tablicy w rubryce "stracone".


Dobrej gry Stelmetu nie zmienia nawet fakt, że na pierwszy rzut oka tylko jedno z dwóch wzmocnień zespołu - dokonanych po zmianie trenera i pod jego okiem - w pełni się udało. Russell Robinson jako rezerwowy rozgrywający lub czasami rzucający robi dokładnie to, czego zespołowi potrzeba i wiele razy - jak choćby w finale Pucharu Polski - wręcz przesądza o korzystnym dla Stelmetu wyniku. W tym samym meczu center Jure Lalić miał pięć fauli już w trzeciej kwarcie i słabo wspomógł Adama Hrycaniuka. To ostatnie zdanie należałoby jednak opatrzyć znakiem zapytania, bo mam wrażenie, że nadmiar fauli i walki w wykonaniu Chorwata nie przeszkadza specjalnie Filipovskiemu, a może wręcz jest pożądany. W końcu kto powiedział, że drugi środkowy musi dotrwać do końca meczu? A Lalić jest dużym człowiekiem, który wykonuje na boisku wiele mniej widocznych zadań.


Słowem - wszystko dobrze na ten moment w Zielonej Górze, w której liczą bardzo na odzyskanie mistrzostwa Polski w tym sezonie. Stelmet na pewno jest na dobrej drodze, nawet jak weźmiemy pod uwagę, że ćwierćfinałowy mecz w gdyńskim turnieju ze Śląskiem Wrocław wygrał po dogrywce, a mógł przegrać, gdyby dobry rzut Łukasza Wiśniewskiego z czystej pozycji wpadł do kosza równo z syreną na koniec czwartej kwarty. Bo to prawda, że walka w majowo-czerwcowym play-off będzie na pewno dla wszystkich trudna. Śląsk, Rosa, AZS Koszalin, Energa Czarni Słupsk - wszyscy ci rywale Stelmetowi i PGE Turowowi sprawią na pewno wielkie kłopoty, a może dotyczyć to jeszcze kilku następnych w hierarchii klubów. Ale nauka wyniesiona z Gdyni jest taka, że w takich właśnie trudnych warunkach Stelmet radzi sobie w tym sezonie znakomicie.


Powrót do Tauron Basket Ligi


Ciekawy dla wszystkich będzie teraz powrót do Tauron Basket Ligi. Dla tych, którzy grali w Gdyni, ma to swój smak, ale jeszcze bardziej interesuje mnie, jak poradzili sobie z tym nadmiarem czasu wolnego ci, którzy mieli dwa tygodnie bez meczu, jak nigdy w lidze w tym sezonie. 21. kolejka będzie specyficzna, bo jest rozciągnięta aż na siedem dni, a w każdy z nich będzie jeden mecz (w sobotę dwa). Rozpocznie się to wszystko już w czwartek meczem Polpharmy Starogard Gdański z PGE Turowem Zgorzelec, a zakończy dopiero w środę przesuniętym spotkaniem Asseco Gdynia - Energa Czarni Słupsk,


Meczem telewizyjnym będzie spotkanie Trefl Sopot - Anwil Włocławek, które odbędzie się w poniedziałek (transmisja w Polsacie Sport News od 17.55).

 

Pozostałe spotkania będzie można obejrzeć w płatnych przekazach wideo na stronie emocje.tv. Ciekawie zapowiadają się mecze Śląska Wrocław z Polfarmexem Kutno (piątek) i wspomniane starcie Asseco z Energą Czarnymi.

Adam Romański, Polsat Sport

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze