Rzeźniczak: Odejście Radovicia było ciosem, ale sobie poradzimy

Piłka nożna
Rzeźniczak: Odejście Radovicia było ciosem, ale sobie poradzimy
fot. cyfrasport

Piłkarz Legii Warszawa Jakub Rzeźniczak powiedział, że w rewanżowym spotkaniu 1/16 finału Ligi Europejskiej z Ajaksem Amsterdam, jego zespół musi zagrać inteligentnie. - Nie możemy od początku rzucać się do ataku - podkreślił obrońca.

Marcin Cholewiński: Jakie wnioski wyciągnęliście po przegranym 0:1 meczu w Amsterdamie, gdzie rozegraliście dwie zupełnie odmienne połowy?

Jakub Rzeźniczak: Przyznam, że w pierwszej części planowaliśmy grę z kontrataku. Założenia były takie, że mieliśmy się nieco cofnąć. Choć na pewno nie tak głęboko, jak miało to miejsce. Jednak rywale zepchnęli nas do głębokiej defensywy. Po zmianie stron i stracie bramki (w 35. minucie gola zdobył Arkadiusz Milik) zagraliśmy nieco odważniej i to się opłaciło. Stworzyliśmy przecież kilka dogodnych sytuacji, ale zabrakło wykończenia. Szkoda, bo wynik mógłby być bardziej korzystny.

W rewanżu jednak taktyka musi być inna, bo Legia, żeby awansować, musi odrobić jednobramkową stratę.

Przede wszystkim musimy zagrać inteligentnie. Nie możemy od początku rzucać się do szaleńczych ataków, bo strata gola na własnym boisku postawi nas w bardzo trudnej sytuacji i będziemy musieli strzelić trzy bramki. Natomiast gola, który zapewni nam dogrywkę, można strzelić nawet w 90. minucie. Dlatego musimy być bardzo ostrożni w defensywie. Porażka 0:1 na wyjeździe to niewygodny wynik przed rewanżem. Z drugiej strony ta strata jest realna do odrobienia na własnym boisku. Wyciągnęliśmy wnioski po pierwszym spotkaniu i podczas ostatnich treningów pracowaliśmy nad tym, aby nasza gra wyglądała dobrze przez cały mecz, a nie tylko jedną połowę.

Czy w Amsterdamie Ajax czymś pana zaskoczył?

Nie, bo spodziewaliśmy się, że rywale będą wymieniać bardzo dużo podań między sobą. Myśleliśmy jednak, że będą to robić nieco bliżej naszego pola karnego. Wówczas odkryliby się w defensywie i to byłaby szansa dla naszych skrzydłowych. Rywale nie stwarzali sobie wielu sytuacji bramkowych, ale utrzymywali się przy piłce, a my za nią biegaliśmy. Dlatego po odbiorze nie mieliśmy siły, aby wyprowadzić kontratak. Teraz już wiemy, czego spodziewać się po mistrzu Holandii.

Czy wasza postawa w drugiej części gry, kiedy stworzyliście sobie kilka groźnych sytuacji, natchnęła was wiarą w korzystny rezultat tego dwumeczu?

Już w fazie grupowej Ligi Europejskiej pokazaliśmy, że potrafimy skutecznie grać. Przed spotkaniem w Amsterdamie podkreślałem, że bardzo dobrze przygotowane było boisko. To sprzyjało szybkiej i ofensywnej grze. W Polsce o tej porze murawy są w dużo gorszym stanie. Poza tym z optymizmem podchodziłem do tej rywalizacji, bo Ajax w tej rundzie nie spisuje się w lidze rewelacyjnie i praktycznie w każdym meczu traci bramkę. Dlatego liczę, że w rewanżu stworzymy sobie równie dużo okazji, ale będziemy skuteczniejsi.

Ajax nie wygrał 11 ostatnich meczów wyjazdowych w europejskich pucharach...

To również przemawia na naszą korzyść, ale nie przykładam dużej wagi do statystyk. Bardziej kieruję się boiskowymi przesłankami.

Zapadła panu w pamięć jakaś rywalizacja ligowa z Arkadiuszem Milikiem?

Chyba w ekstraklasie grałem jednokrotnie przeciwko Arkowi, kiedy występował w Górniku Zabrze. Szczerze mówiąc, nie pamiętam tego zbyt dobrze, bo w ostatnim czasie on bardzo się rozwinął. Zdobywa wiele bramek w Ajaksie, a w reprezentacji Polski jest coraz ważniejszą postacią. Warto zaznaczyć, że wciąż robi postępy. Oczywiście będziemy musieli na niego bardzo uważać. Przede wszystkim trzeba wyeliminować jego lewą nogę. Nie można pozwolić mu, aby znalazł się w sytuacji strzeleckiej.

Podczas ubiegłorocznego spotkania z kibicami, organizowanego przez jednego ze sponsorów, powiedział pan, że najgroźniejszą bronią Legii jest Miroslav Radovic we współpracy z Ondrejem Dudą. Kim teraz możecie postraszyć rywali?

Niestety wiele się zmieniło, bo nie ma już z nami „Rado”, a Ondrej dopiero wraca do formy po kontuzji. Jednak nasza siła ofensywna jest teraz równie duża. Doszedł przecież Michał Masłowski, który jest bardzo kreatywnym zawodnikiem, a w Zawiszy Bydgoszcz nie miał okazji do zaprezentowania pełni swoich możliwości. Są również Michał Kucharczyk, Michał Żyro czy Orlando Sa. Jestem przekonany, że oni godnie zastąpią duet Radovic – Duda.

A fakt, że Radovic odszedł w takim momencie, nie pogorszył atmosfery w drużynie?

Jesteśmy już przyzwyczajeni do różnego typu zmian. No pewno strata Miroslava była dużym ciosem pod względem jakości gry. To przecież nasz najlepszy zawodnik. Jednak musieliśmy sobie bez niego poradzić i będziemy musieli radzić sobie w przyszłości.

Więc co teraz będzie najsilniejszą bronią Legii?

Mam nadzieję, że wciąż będzie nią gra ofensywna. Straciliśmy przecież tylko Radovicia, a Duda dochodzi już do dawnej dyspozycji. Masłowski już w Amsterdamie pokazał próbkę swoich możliwości. Po pewnym czasie gry z nami, na pewno będzie dużym wzmocnieniem.

Legia nie wygrała jednak pięciu ostatnich meczów...

Trochę to martwi, ale trzeba pamiętać, że w meczach ligowych miała miejsce duża rotacja w składzie. Po podziale punktów, ewentualne straty między poszczególnymi zespołami będą nikłe. Natomiast po dwóch meczach pucharowych, w perspektywie mamy rewanże. Więc najważniejsze mecze dopiero przed nami i wierzę, że teraz będziemy kroczyli od zwycięstwa do zwycięstwa.

Az, PAP

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze