Kamila Lićwinko: Poprzeczkę zawieszam na 2,10
Kamila Lićwinko jako jedyna na świecie w tym roku skoczyła wzwyż 2,02. Jej możliwości sięgają jednak znacznie dalej. Na treningach poprzeczkę zawiesza już na wysokości 2,10. W środę do Pragi na halowe lekkoatletyczne mistrzostwa Europy jedzie jako jedna z faworytek.
Nie spodziewałam się, że jestem w stanie skoczyć 2,02. Teraz jednak wiem, że stać mnie na więcej. Ile? Oczywiście trudno przewidywać i nie mówię, że od razu pobiję rekord świata, ale oswajam się już z tą wysokością - przyznała Lićwinko.
Zawodniczka Podlasia Białystok w trakcie treningów technicznych i ćwiczeń akrobatycznych zawiesza poprzeczkę na 2,10, czyli centymetr wyżej niż wynosi 28-letni rekord globu Bułgarki Stefki Kostadinowej.
Jeszcze nigdy nie atakowałam tej wysokości, ale trener mówi, że muszę się oswajać. Jak robię rozbiegi, czy ćwiczenia akrobatyczne, to ona wisi. Nie mówię, że kiedykolwiek będę w stanie pokonać 2,10, ale wiem, że mogę wysoko skakać. Czy aż tak wysoko? Zobaczymy - powiedziała halowa mistrzyni świata z Sopotu.
Najważniejsze teraz, że ustąpił ból w stopie, który dokucza zawodniczce od zeszłego sezonu.
Na szczęście z nogą wszystko w porządku i nie ma powodów do obaw. Asekuracyjnie dbam o nią. Jak tylko pojawia się ból na treningu, to od razu przerywamy. Może tak być, że ten ból nie zniknie do końca kariery. Tylko, żeby nie było tak jak w zeszłym roku w sezonie letnim, bo wtedy na pewno nie będę w stanie skakać. Dbam o to, by nic złego się nie wydarzyło i nie dochodziło do przeciążeń - zaznaczyła.
Do zabiegu na pewno nie dojdzie, bo to mogłoby jeszcze bardziej zaszkodzić.
Może spowodować mniejszą ruchomość stawu skokowego, a do tego nie mogę dopuścić. Tylko rehabilitacja i stabilizacja mogą mi pomóc - dodała.
W środę Lićwinko poleci do Pragi na halowe mistrzostwa Europy. Tam zamierza przede wszystkim zaspokoić własne ambicje i nie zawieźć najbliższych.
Chciałabym spełnić oczekiwania wobec siebie. Myślę o tym, by walczyć o medal w Pradze, ale na razie staram się nie zaprzątać tym głowy. Jest jeszcze trochę czasu - powiedziała.
Wśród najgroźniejszych rywalek wymieniła Rosjankę Marię Kuczinę, Hiszpankę Ruth Beitię, Litwinkę Airine Palsyte i Justynę Kasprzycką.
Stawka jest naprawdę bardzo wyrównana. Zrzutki na niższych wysokościach mogą zadecydować o podziale medali - oceniła.
Już jej się śniło, że... nie weszła do finału. - Miałam na rozbiegu jakieś przeszkody, płotki i nie mogłam wszystkiego dobrze wymierzyć. Ale mam nadzieję, że mam w sobie tyle spokoju i potrafię panować nad stresem, że coś takiego się nie wydarzy - zaznaczyła.
Najgorszy jest zawsze pierwszy skok. - Jak jest już po nim, to emocje schodzą i jest łatwiej. Jeśli konkurs jest szybki, to nawet czasami nie zdążę pomyśleć, że się stresuję. Nie zawsze jednak potrafię sobie z tym poradzić. Te emocje mnie też dodatkowo dopingują i mobilizują. To daje energię i pobudzenie do startu - wspomniała.
Właśnie zachowanie zimnej głowy może dać gwarancję sukcesu na imprezach mistrzowskich.
To nie jest mityng. Wszystko całkowicie inaczej wygląda. Staram się nie kalkulować w trakcie konkursu, nie patrzeć co robią rywalki. Mam nadzieję, że mam na tyle spokoju w sobie, że sobie poradzę z ewentualnym stresem - dodała.
Jej kariera przez ostatnie lata mocno poszła do przodu.
Mam czasami takie przebłyski, że jestem najlepszą w historii PZLA zawodniczką w tej konkurencji. To jednak mimo wszystko do mnie nie dociera. To już spełnienie moich marzeń. Skaczę wysoko, liczę się na świecie i jadę na zawody, by rywalizować z najlepszymi jak równy z równym - powiedziała.
Jeszcze dwa lata temu Lićwinko zaczynała konkurs od 1,75. - Dla mnie przerażające było, że na przykład w mistrzostwach świata w Moskwie pierwszą wysokością było 1,89. Teraz jestem gotowa na to, by od razu wysoko skakać. Przetestowałam to wielokrotnie w tym sezonie - stwierdziła.
Lićwinko na co dzień trenuje ze swoim mężem Michałem. Nie chcą jednak przenosić do domu rzeczy związanych z pracą.
My sobie radzimy z tym dobrze. Staramy się nie rozmawiać w domu o treningach. Ale wiadomo, że czasami tak się nie da. Obracamy się w towarzystwie sportowców, więc trudno o tym nie dyskutować. Prawda jest taka, że ufam mu bezgranicznie, ale często na treningach pomarudzę - przyznała.
Halowe mistrzostwa Europy odbędą się w dniach 5-8 marca w Pradze. Eliminacje skoku wzwyż kobiet - w piątek, finał - w sobotę.
Komentarze