Conte nie jest jedyny. Przegląd wpadek koszulkowych

Piłka nożna

Polscy kibice najlepiej pamiętają Bartosza Karwana, który tuż przed wejściem na boisko zorientował się, że nie ma na sobie koszulki meczowej. Nigdy mu tego nie zapomniano.

Sprawa koszulki Facundo Conte stanie się pewnie na długo przedmiotem żartów (swoją drogą, ciekawe jakie wyjaśnienie przedstawi Skra), ale Argentyńczyk nie był pierwszym, który miał problemy ze strojem w trakcie lub przed meczem. Historia zna różne przypadki, polskie i zagraniczne. Przyjmujący Skry zagrał w pożyczonym stroju, na który w pośpiechu naklejał właściwy numer. Zobaczcie, jak radzili sobie (lub nie) inni sportowcy.

 

Karwan wyrwany ze snu

 

Karwan zbyt wielu okazji do występów w drużynie Herthy Berlin nie miał. Każdą szansę na pojawienie się na boisku w meczu Bundesligi powinien traktować jak dar od losu, choćby był to występ tylko przez kilka minut. Huub Stevens mu nie ufał, a kiedy już chciał dać choćby maleńką szansę, to Karwan mu tego nie ułatwiał.

 

Podczas meczu z Bayerem Leverkusen chciał go wpuścić na boisko w 88. minucie, ale kiedy Polak zdjął dres, okazało się, że ma pod spodem tylko biały T-shirt, a nie koszulkę meczową. Fizjoterapeuta drużyny chciał pobiec do szatni po strój, ale trener zmienił decyzję i Karwan został na ławce rezerwowych.

 

Millwall, czyli nieprzytomność

 

No dobrze, Karwan był jeden (chociaż to go wcale nie tłumaczy), ale reszta drużyny miała koszulki, spodenki, getry, buty. Wszystko się zgadzało. Winny był jeden człowiek i to on stał się pośmiewiskiem. Ale co powiedzieć o drużynie Millwall? W końcu nie jest to klub leżący na dalekich pefyreriach wielkiego futbolu, ale w sercu Anglii. Amatorskim nazwać go nie można, bo i pieniądze, i tradycja. Wyczyn z sierpnia 2013 roku mieści się jednak w kategorii "absolutna nieprzytomność umysłu".

 

Mecz z Sheffield Wednesday miał być jednym z wielu, ale przeszedł do historii. Drużyna Millwall spokojnie dojechała na stadion, a kiedy przyszło do rozpakowywania strojów, okazało się, że nie ma ani jednego kompletu. Człowiek odpowiedzialny za sprzęt zapomniał go spakować. Z Londynu do Sheffield jest około 260 kilometrów i nie da się szybko dowieźć paczki, nawet priorytetowej. Mógł być walkower, ale gospodarze zachowali się honorowo i pożyczyli rywalom swoje stroje wyjazdowe. Na drugą połowę komplety ubiorów Millwall już dotarły i piłkarze mogli się przebrać. Nikt, nikomu nie wyrządził w tym spotkaniu krzywdy, skończyło się remisem 2:2.

 

Cali na biało... jedni i drudzy

 

Jeszcze większe zamieszanie miało miejsce na mistrzostwach świata w 1978 roku, chociaż mało kto już dziś o tym pamięta. W Bundeslidze był tylko jeden Karwan, tutaj problem dotyczył dwóch drużyn! Francuzi i Węgrzy przyjechali na stadion, mając ze sobą tylko po jednym komplecie strojów i pech chciał, że właściwie identycznych. Normalnie reprezentacja Francji występuje w koszulkach niebieskich, a Węgrzy w czerwonych. Przez nieporozumienie obie drużyny zabrały tylko rezerwowe komplety - całe, białe.

 

W takich warunkach nie dało się rozegrać meczu, więc przedstawiciele FIFA jeździli po okolicy, szukając jakichkolwiek strojów. Wreszcie znaleźli życzliwych działaczy z małej drużyny Kimberley de Mar del Plata. W ten sposób reprezentacja Francji po raz pierwszy i zapewne jedyny w swojej historii zagrała w koszulkach w biało-zielone pasy i niebieskich spodenkach. Nic to nie przeszkodziło w odniesieniu efektownego zwycięstwa 3:1.

 

Przechytrzył wszystkich

 

To się działo wiele, wiele lat temu. W dzisiejszym sporcie, profesjonalnym do szpiku kości takie sytuacje praktycznie się nie zdarzają. Są przecież ludzie od przygotowywania sprzętu, którzy wypiorą, wyprasują i nawet ułożą koszulkę w szatni. Zawodnik Chicago Cubs Junior Lake zdołał ich jednak przechytrzyć. Na mecz z Pittsburgh Pirates założył stary strój wyjazdowy, chociaż reszta drużyny nie miała problemu ze zorientowaniem się, że coś się zmieniło.

 

Moro się nie podoba

 

Wydaje się, że zabieranie dwóch kompletów strojów na mecz powinno być w profesjonalnym sporcie nawykiem. Tak dla bezpieczeństwa, bo przecież różne rzeczy mogą się zdarzyć. W Bastii nie byli zapobiegliwi i do Bordeaux zabrali tylko jeden strój - nowoczesny - w moro, taki jak miało np. Napoli.

 

Arbiter spotkania uznał jednak, że stroje będą zbyt podobne do ciemnych koszulek Bordeaux i nie zgodził się na rozpoczęcie meczu. Sytuację uratowali gospodarze, którzy udostępnili swoje białe, treningowe koszulki. Jedni, drugim nie chcieli zrobić krzywdy i mecz skończył się wynikiem 1:1.

 

 

Kibic uratował sytuację

 

Czasami z pomocą może przyjść także kibic. Celso Borges na swoje usprawiedliwienie ma fakt, że w meczu AIK Sztokholm z IFK Goeteborg miał w ogóle nie wystąpić. Transfer do Evian był już na ostatniej prostej, ale sprawy się przeciągały i reprezentant Kostaryki ostatecznie znalazł się w kadrze meczowej, ale z powodu zamieszania stroju zapomniał. Koszulkę pożyczył mu jeden z kibiców i udało się nawet błyskawicznie naszyć logo sponsora. Ostatecznie AIK wygrał 2:0.

 

Mniej do śmiechu było reprezentantom Polski w biathlonie, którzy na igrzyskach olimpijskich w Vancouver startowali z naszytą flagą Księstwa Monako. Producent się pomylił, a nikt z kierownictwa związku tego nie zauważył. Skandal mógł być większy, bo na strojach były reklamy, zakazane podczas igrzysk olimpijskich. Zawodnicy musieli je własnoręcznie odpruwać, a całą sprawę nazywali skandalem.

 

Problemy Facundo Conte można obejrzeć w załączonym materiale wideo.

Łukasz Majchrzyk, Polsat Sport

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze