Lechia wyszarpała zwycięstwo

Piłka nożna
Lechia wyszarpała zwycięstwo
fot. PAP
W Gdańsku dominowała walka. Zwycięską bramkę zdobył Antonio Colak.

Lechia Gdańsk długo się męczyła z GKS Bełchatów. Trzy punkty dał jej rezerwowy Antonio Colak.

Lechia Gdańsk zostawiła za sobą problemy z wygrywaniem. Po zimowych transferach i zwycięstwie z Wisłą Kraków mogło się wydawać, że teraz to już wszystko wejdzie na dobre tory. W końcu ile czasu w kryzysie może być klub, który ma piękny stadion, wiernych kibiców i bogatego właściciela?

 

A jednak może długo. Zanosiło się na na trzeci z rzędu mecz bez zwycięstwa drużyny, kóra przed sezonem była typowana do walki o europejskie puchary. Wcześniej nie udało się wygrać z broniącymi się przed spadkiem Ruchem Chorzów i Zawiszą, a teraz z przeciętnym Bełchatowem. Zamiast marszu w górę tabeli, początek piłkarskiej wiosny mógł przynieść pogłębiającą się frustrację. Może gol Antonio Colaka przyniesie jakąś odmianę? Pięknie nie było, ale przynajmniej skutecznie.

 

Nie można powiedzieć, żeby Lechia Gdańsk się nie starała. W pierwszej połowie bardzo dobrze grała w obronie, wszystkie piłki wybijane przez GKS Bełchatów spod pola karnego padały łupem pomocników gospodarzy. Dzięki temu drużyna Jerzego Brzęczka niemal cały czas przebywała pod polem karnym gości, ale nie potrafiła tej przewagi wykorzystać. Mało było gry w piłkę, dużo kopania się po kostkach. Maciej Makuszewski nie wykorzystał doskonałej okazji. W sytuacji sam na sam trafił w poprzeczkę. Ciekawie zrobiło się jescze tylko wtedy, kiedy Mateusz Bąk wykopując piłkę z bramki trafił w dolną część pleców jednego z rywali. Udało mu się jednak naprawić swój błąd.

 

W drugiej połowie Bełchatów, ośmielony nieporadnością gospodarzy, spróbował zaatakować, ale jeśli nie wykorzystuje się takich sytuacji, jaką miał Arkadiusz Piech, to nie można liczyć na zwycięstwo. Napastnik z Bełchatowa znalazł się 16 metrów od bramki, w promieniu kilku metrów nie miał żadnego rywala, miał nawet czas, żeby poczekać aż piłka ustawi się odpowiednio. Popatrzył, przymierzył i nie trafił w bramkę.

 

Może miał za dużo czasu do namysłu? Napastnik nie powinien tego robić. Antonio Colak nie kalkulował, tylko huknął pod poprzeczkę, kiedy piłka spadła mu pod nogi. Ten jeden strzał wystarczył, żeby Lechia zdobyła trzy punkty, w czym nie przeszkodziła nawet czerwona kartka Makuszewskiego.

 

Martwić może tylko niezbyt dobry występ Sebastiana Mili. Doświadczony rozgrywający, który miał prowadzić Lechię na szczyty, na razie nie może się porozumieć na boisku z kolegami. W meczu z Ruchem został zmieniony w 77. minucie, z Lechią zszedł już w 65.

 

Lechia Gdańsk - GKS Bełchatów 1:0 (0:0)

 

Bramka: Colak (80.). Czerwona kartka: Makuszewski (87., za drugą żółtą)

Łukasz Majchrzyk, Polsat Sport

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze