Ma 40 lat i nadal gra w piłkę! Robert Pires – ostatni mistrz świata 1998

Piłka nożna
Ma 40 lat i nadal gra w piłkę! Robert Pires – ostatni mistrz świata 1998
fot. PAP

Na przełomie kilku ostatnich miesięcy, z piłką pożegnali się Thierry Henry (123 mecze dla Francji, 51 bramek) i David Trezeguet (71 meczów, 39 bramek). Na boisku został już tylko jeden przedstawiciel „pokolenia '98” – nieco zapomniany, 41-letni Robert Pires (79 meczów, 14 bramek). Były skrzydłowy Arsenalu kontynuuje swoją przygodę w Indiach, a wspomnianej dwójce śmieje się w twarz. - Macie po 37 lat. Jesteście za młodzi, żeby kończyć karierę! - krzyczy.

Oczywiście to tylko żarty, a Pires ostatnimi laty wcale nie odwiedzał boiska tak regularnie, jak Henry czy Trezeguet. Półprofesjonalny – chyba dobre określenie na jego status w sezonach 2011/12-2013/14. Gdy dwa lata temu opalał się na wakacjach w Grecji, wypatrzył go trener III-ligowego Stormu Rafina. - Spytał czy nie chciałbym zagrać w sparingu. Zgodziłem się, pojechałem na mecz od razu z plaży, wszedłem w przerwie i strzeliłem gola. Po 45 minutach przegrywaliśmy 1:2, po 90 było już 3:2. Olbrzymia frajda – wspomina Francuz. Film z tego meczu można obejrzeć w serwisie YouTube.


Pires ponadto regularnie trenował z Arsenalem (jak swego czasu David Beckham i jego syn Brooklyn), a kiedy już Arsene Wenger miał go dość, szedł na boisko z kolegami, gdzie rozgrywał szlagierowe spotkania „5 na 5” albo „8 na 8”. Przełom nastąpił dopiero w październiku 2014 roku.


Do FC Goa ściągnął go sam Zico. Francuz miał być asem atutowym zespołu, startującego w nowej, prestiżowej Indian SuperLeague. A liga to dość specyficzna, bo grająca tylko od października do grudnia. Na te trzy miesiące Indie, nie słynące dotąd z futbolu, zmieniają się w poletko wielkich (emerytowanych) gwiazd. I tak w Chennaiyin FC grali/grają Marco Materazzi (jest też trenerem) i Alessandro Nesta, w Delhi Dynamos – Alessandro Del Piero, w Mumbai City – Nicolas Anelka. Pires wypadł na tym tle nawet nieźle – jedna bramka w ośmiu meczach plus wicemistrzostwo Indii. Lepsza okazała się tylko para włoskich stoperów.


Przeżyłem super doświadczenie. Hindusi wiedzą, że zawsze wniosę coś pożytecznego, że te trzy miesiące to dla mnie optimum. I chyba nadal są zainteresowani. A jeśli nie, to pewnie znów pojawi się jakaś ciekawa propozycja. Naprawdę wierzę, że mogę jeszcze sporo pomóc jakiemuś całkiem przyzwoitemu klubowi. Także jeśli ktoś szuka skrzydłowego – czekam na propozycje. Rozważę każdą


– śmieje się Pires.


Ale zanim cała I liga i pół ekstraklasy chwyci za telefon, bad news – Pires zostaje. To znaczy znów trochę potrenuje z Arsenalem, pogra z kolegami, by w październiku wrócić na jednak trochę poważniejsze boiska.

"Będziesz miał 42 lata, pora to skończyć!" - mówi mi żona. Ale ja ani myślę – za bardzo kocham futbol, nie umiem przestać. Może to już nie te nogi, ale wizja gry, antycypacja, podania, precyzja – wszystko to wciąż mam. I co ważnie – nie nabrałem ani grama tłuszczu. Także dziwi mnie, że pięć lat młodsi Henry i Trezeguet tak szybko pokończyli kariery. Cóż, nie można dziś zaufać młodym

– kończy w swoim stylu Francuz.

Rafał Hurkowski, Polsat Sport

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze