Bo Czarni mieli Blassingame'a
Energa Czarni Słupsk wygrali z Treflem Sopot 85:68. Wynik nie pozostawia złudzeń, kto był lepszy. To zwycięstwo przybliża Czarnych bardzo do udziału w fazie play off.
Obie drużyny ciągle uważnie patrzą w tabelę. Energa jest na miejscu gwarantującym udział w walce o medale, ale różnice między poszczególnymi drużynami są niewielkie. Jedna porażka może diametralnie zmenić sytuację.
Faworytem meczu wydawali się Energa Czarni, którzy wygrali cztery ostatnie spotkania w Tauron Basket Lidze. Trefl Sopot ciągle próbuje się pozbierać i wyjść z kryzysu po zmianie trenera (Dariusa Maskoliunasa zastąpił Mariusz Niedbalski). Ciężko było oczekiwać tak zaciętego pojedynku, jak w zeszłorocznym ćwierćfinale, kiedy Trefl niesamowitym zrywem w czwartej kwarcie zapewnił sobie awans. To był inny Trefl i inni Czarni.
Atutem Trefla mogła być własna hala, ale to za mało w starciu z dobrze i mądrze grającym rywalem. Czarni Słupsk mieli Jerela Blassingame'a, który dobrze i mądrze kierował poczynaniami kolegów (aż 9 asyst). Mieli Karola Gruszeckiego i Kacpra Borowskiego, którzy dominowali w walce o zbiórki (odpowiednio 8 i 9), mieli też niesamowicie skutecznego Kyle'a Shiloh.
Treflowi takich atutów zabrakło. Sam Paweł Leończyk, który szarpał się z rywalami, to za mało. Zabrakło punktów Michała Michalaka i dobrej gry Sarunasa Vasiliauskasa. Z taką grą zespół Trefla na play off po prostu nie zasługuje.
Trefl Sopot - Energa Czarni Słupsk 68:85 (20:27, 17:19, 17:21, 14:18)
Komentarze