Kostyra: Knockout lekko zamroczony
Damian Jonak już formalnie poza grupą. Artur Szpilka siedzi na walizkach i czeka na wizę do USA. Poleci z nim Andrzej Wawrzyk, który czeka tylko na zielone światło od lekarzy. Dawid „Cygan” Kostecki chyba długo nie pojawi się w ringu, sam się skasował. Paweł Kołodziej trenuje już z Andrzejem Gmitrukiem. Rafał Jackiewicz odcina kupony od sławy, ale już na swój rachunek. Niespodziewanie najsilniejsza polska grupa bokserska Sferis Knockout Promotion znalazła się w kryzysie.
Z niedawnej potęgi w kraju pozostaliby tylko niezłomny Diablo oraz Janik z Głowackim, bo Runowski, Matyja czy Kopytek to melodia przyszłości. Czołowymi barytonami świata raczej nie będą. Jak wyjść z tej zapaści?
- Grupa była za duża. Zmniejszenie dobrze jej zrobi – twierdzi Andrzej Wasilewski. Drugi ze współwłaścicieli grupy – Piotr Werner też widzi w tej trudnej sytuacji pozytywy. - Rok-dwa będą kiepskie, ale następne już lepsze – zapewnia mnie.
Ani Wasilewski ani Werner nie chcą mówić o ewentualnych wzmocnieniach grupy. Transfery Michała Cieślaka i Macieja Sulęckiego trochę przytkałyby wyrwy, ale niezupełnie. Trzeba byłoby zaangażować nowych rekrutów. Tajemnicą poliszynela jest fakt, że takie rozmowy trwają. Ale niektóre sprawy wyjaśnią się dopiero wtedy gdy będzie już wiadomo czy któryś polski bokser zakwalifikuje się na Igrzyska Olimpijskie w Rio.
Knockout wychodzi z tej ostatniej zawieruchy tylko lekko zamroczony, ale nie znokautowany. Jak Universum, jeszcze do niedawna najpotężniejsza niemiecka grupa bokserska.
Komentarze