Bereszyński: Jagiellonia? To Lech jest naszym głównym rywalem

Piłka nożna
Bereszyński: Jagiellonia? To Lech jest naszym głównym rywalem
fot. Cyfrasport
Bartosz Bereszyński strzelił już pierwszego gola dla Legii.... Lechowi.

Ja się cieszę z wizyty w Poznaniu. Każdy piłkarz chce grać na najwyższym poziomie. Wiem, ilu chłopaków chce zagrać przy choćby 10 tysiącach kibiców - mówi Polsatsport.pl Bartosz Bereszyński, wychowanek Lecha i piłkarz Legii.

Łukasz Majchrzyk: Dla was to kolejny z rzędu pojedynek wagi ciężkiej w tym sezonie. Był już Celtic, Trabzonspor, czy Ajax. Dla Lecha to dopiero drugi taki mecz, a pierwszy był tu, na Łazienkowskiej. Jesteście już zmęczeni ciągłym graniem w napięciu?


Bartosz Bereszyński: Jestem w Legii od dwóch lat i ciągle mecze gramy w napięciu. Jeszcze nie pamiętam lekkiego spotkania, bo tutaj remis jest traktowany jak porażka. Grając w takim klubie, trzeba sobie radzić z presją. Zresztą, ja już nawet gola Lechowi strzeliłem. Tylko, niech nikt nie myśli, że chciałem uciszać kibiców Lecha, albo coś w tym rodzaju. chciałem dać radość naszym kibicom. Kiedy strzelałem gola, nie myślałem, "ale fajnie, bo dopiekłem Lechowi". Cieszyłem się, że zdobyłem gola dla Legii, w dodatku mojego pierwszego. Strzelić gola na Bułgarskiej? Myślę, że każdy zawodnik z polskiej ligi chciałby tego dokonać. Ja chyba też, co tu będę dużo mówił. Strzelić gola Lechowi to jest coś niesamowitego.

 

Cieszysz się, że jedziesz do Poznania, czy mówisz pod nosem "znowu tam trzeba wrócić"?


Ja się cieszę z wizyty w Poznaniu. Każdy piłkarz chce grać na najwyższym poziomie. Wiem, ilu chłopaków chce zagrać przy choćby 10 tysiącach kibiców. Ja mam możliwość zagrania przed 40-tysięczną publicznością, a jeśli dodamy do tego jeszcze widownię telewizyjną, to się robią naprawdę duże liczby. To są marzenia każdego piłkarza. W polskiej nie można zagrać fajniejszego meczu, na fajniejszym stadionie niż tutaj w Warszawie, czy na Bułgarskiej w Poznaniu. Może jeszcze tylko finał Pucharu Polski na Stadionie Narodowym byłby większą atrakcją?


Odwiedzisz kogoś w Poznaniu? Masz tam jeszcze jakichś przyjaciół?


Pojadę do hotelu, a potem na mecz. Przed spotkaniem porozmawiam sobie pewnie z kilkoma kolegami z drużyny. Z tymi, z którymi utrzymuję kontakty, to rozmawiam regularnie. Nie potrzebuję meczu w Poznaniu, żeby się z nimi spotkać.


Tuż po meczu z Wisłą mówiłeś, że szło wam niezbyt dobrze w grze ofensywnej. Minęło kilka dni i dalej myślisz tak samo?


Już chyba w mixed zonie powiedziałem, że Wisła stworzyła 1,5 sytuacji, z czego ja jedną wybroniłem, a oni z pozostałej części strzelili nam dwa gole. Takie rzeczy nie mogą się zdarzać. Jeśli pozwolimy rywalowi na taką skuteczność, to potem my musimy automatycznie zdobyć trzy bramki, żeby wygrać. Jeśli byśmy zagrali lepiej w obronie, to ten mecz byśmy wygrali. Ja jako obrońca muszę patrzeć na to, że straciliśmy dwa głupie gole. Krytykę zaczynam od siebie.


Przy tych golach Twojej winy raczej nie ma.


Nie zgodzę się. Popełniłem błąd przy pojedynku z Emmanuelem Sarkim, za łatwo dałem się ograć. Miało to może trochę mniejsze znaczenie, ale gole biorą się z sumy błędów. Takie rzeczy trzeba wyeliminować i dusić akcje w zalążku. Przeciwnik nie może nawet poczuć, że będzie w stanie strzelić gola.


Z kim wy się ścigacie o mistrzostwo Polski? Wszywcy wymieniają Lecha Poznań, podgrzewają atmosferę, a druga w tabeli jest Jagiellonia.


Tak, to prawda, ale ja uważam, że to Lech i Legia liczą się w walce o mistrzostwo Polski. Ten sezon jest jeszcze długi, szanuję takie zespoły, jak Jagiellonia, nie lekceważę ich, ale to jeszcze są zespoły, które będą walczyć o europejskie puchary, a nie o mistrzostwo. Naszym rywalem przede wszystkim jest Lech, ale my musimy patrzeć na siebie. My nie patrzymy na nikogo innego.


Trener Michał Probierz mówił w "Cafe Futbol", że reforma rozgrywek premiuje takie drużyny jak Legia i Lech, bo mają najdłuższe ławki rezerwowych w całej lidze. Jak wy na to patrzcie?


Każdy może sobie to tłumaczyć jak chce. Można mówić tak, jak trener Probierz, a można też powiedzieć, że z 10 punktów przewagi zrobiłoby się 5. To też jest korzystne? My się cieszymy, że jest więcej meczów na najwyższym poziomie: trzy razy zagramy z Lechem, ze Śląskiem, z Wisłą i z Jagiellonią, że trenera Probierza nie pominąć. Ławka ma znaczenie w polskiej piłce, bo jeśli najpierw gra się co tydzień, a potem przychodzą mecze co trzy dni, to zaczynają się problemy. Rozumiem to, ale my gramy przez cały sezon co trzy dni.


Czujesz, że wygrywasz teraz rywalizację z Łukaszem Broziem?


Gram i to jest najważniejsze. Patrzę na to tak, że ten, kto gra, ten wygrywa rywalizację. Nie możemy jednak zapominać o Łukaszu. On zrobił doskonałą robotę, kiedy byłem kontuzjowany. Teraz jest zdrowa rywalizacja.

Łukasz Majchrzyk, Polsat Sport

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze