Pindera: Ziemia obiecana?

Sporty walki
Pindera: Ziemia obiecana?
fot. PAP
Krzysztof Głowacki

Wszystko wskazuje na to, że polscy pięściarze związani z Andrzejem Wasilewskim coraz częściej będą odwiedzać USA. Najnowsze informacje to potwierdzają: w czerwcu Krzysztof Głowacki będzie tam walczył o pas WBO z broniącym tytułu Marco Huckiem.

Podana data, 12 czerwca, nie jest jeszcze ostateczna i może się zmienić w zależności od tego jaką telewizję zaproponuje Al Haymon, dziś główny rozgrywający w bokserskim światku. Z dużym prawdopodobieństwem można jednak wskazać miejsce tej walki: zapewne będzie to Chicago, które powoli wyrasta na matecznik polskich zawodowych pięściarzy.


W 2005 roku pierwszy mistrzowski tytuł wywalczył tam Tomasz Adamek wygrywając po dramatycznym boju z Australijczykiem Paulem Briggsem. Dwa lata temu dwie walki z Mikiem Mollo w „Wietrznym Mieście” stoczył Artur Szpilka, a tym, który przy okazji drugiego pojedynku z Amerykaninem towarzyszył mu ze strony polskiej był mieszkający w Chicago Andrzej Fonfara, który pokonał wtedy Hiszpana Gabriela Campillo.


Dziś Szpilka jest już spakowany i w niedzielę leci do Houston, gdzie ma się spełnić jego amerykański sen pod okiem nowego trenera, Ronniego Shieldsa. Pierwszą walkę ma zaplanowaną na 24 kwietnia, oczywiście w Chicago. Drugim polskim pięściarzem w ringu będzie tam Maciej Sulęcki, który rozstał się z ostatnio z Andrzejem Gmitrukiem i podpisał kontrakt z Alem Haymonem, również menedżerem Fonfary, Szpilki, Andrzeja Wawrzyka, Patryka Szymańskiego, Kamila Łaszczyka i wielu, wielu zawodników, w tym wielkich gwiazd tej dyscypliny.


Dlatego informacja, że Głowacki zmierzy się z Huckiem w USA wcale mnie nie dziwi, choć nie jest bez znaczenia fakt, że czołowa postać niemieckiego boksu po raz pierwszy będzie bronić tytułu na amerykańskiej ziemi. Oczywiście jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze, ale to świadczy, że Europa wyraźnie traci grunt w bokserskiej, finansowo-sportowej konfrontacji z Ameryką. Oczywiście Brytyjczycy jak zwykle dadzą sobie radę, Rosjanie też są w stanie zorganizować walkę za wielkie pieniądze (Powietkin – Kliczko jest znakomitym przykładem), ale chcemy czy nie chcemy, boksem rządzi Ameryka, co oczywiście nie jest zaskoczeniem, bo tak było, jest i zapewne będzie.


Dla „Główki” Głowackiego, to oczywiście dobra wiadomość, bo w mniejszym stopniu będzie musiał obawiać się sędziów, ale nie zmienia to faktu, że w starciu z Huckiem faworytem nie będzie. Na szczęście w sporcie faworyci nie zawsze wygrywają.

Janusz Pindera, Polsat Sport

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze