Romański w Tauron Basket Lidze: Pościg po zielonogórsku

W Słupsku miejscowi przegrali ostatnie 16 minut różnicą 30 punktów, ale mecz wygrali. To możliwe jest chyba tylko w pełnej emocji Tauron Basket Lidze - pisze w podsumowaniu 24. kolejki Adam Romański, komentator Polsatu Sport, zapowiadając także 25. weekendową rundę zmagań koszykarzy.
NAJWAŻNIEJSZA INFORMACJA KOLEJKI: Energa Czarni Słupsk mogą wiele
Mogą wiele dobrego i mogą wiele zepsuć - takie wnioski można wysnuć z sobotniego supermeczu w Słupsku, w którym Energa Czarni pokonali lidera Stelmet Zielona Góra 72:70. Meczysko było niesamowite. 16 minut przed końcem słupszczanie prowadzili 62:30, grali pewnie, skutecznie, znakomicie w obronie. I te ostatnie 16 minut przegrali - jak łatwo policzyć 10:40. Stelmet zmienił skład, sposób bronienia, zaczął pokazywać swoją dojrzałość i pewność w grze, ale dzieła nie dokończył i rywala mimo imponującego pościgu nie dogonił. Nie pomógł także świetny mecz (znów!) Quintona Hosleya, który zapełnił wszystkie pozytywne rubryki w statystycznym arkuszu (15 punktów, 6 asyst, 12 zbiórek, 4 przechwyty, 3 bloki).
To trzecia porażka zespołu z Zielonej Góry pod ręką Saso Filipovskiego w TBL lub Pucharze Polski, na 21 meczów prowadzonych przez trenera ze Słowenii. Poprzednie dwie - w Sopocie i Koszalinie - też wyglądały bardzo podobnie. Nie zmienia to faktu, że Energa Czarni Słupsk z trenerem Donaldasem Kairysem wyglądają na bardzo mocnych, grają zespołowo i z sensem, a przecież Litwin nie zdecydował się w tym meczu na wpuszczenie na boisko Mantasa Cesnauskisa i Łukasza Seweryna, dwóch mistrzów Polski ze Stelmetem z 2013 roku. Z weteranami w play-off słupszczanie mogą być jeszcze lepsi, ale kluczem wydaje się osiągnięcie co najmniej czwartego miejsca i zapewnienie sobie przewagi własnej hali, głośnej Gryfii, w ćwierćfinale. Teoretycznie można by na to machnąć ręką, ale warto przypomnieć, że klub ze Słupska mimo mocnych składów i znanych trenerów nie był w czwórce przed play-off w ostatnich trzech latach i między 2012-2014 rokiem odpadał w ćwierćfinałach po dramatycznych meczach. A drugi brązowy medal w historii klubu wywalczył właśnie wtedy, kiedy udało się w rundzie zasadniczej, w 2011 roku, zająć czwarte miejsce.
NAJCIEKAWSZY MOMENT KOLEJKI: Ostatnie sekundy meczu w Słupsku
2:51 min do końca meczu w Słupsku Quinton Hosley trafił za dwa punkty z wyskoku i było 72:68. Do końca meczu żadna ze stron nie zdołała trafić do kosza z gry, jedyne punkty zdobył Hosley z wolnych, a słupszczanie nawet zmarnowali dwa wolne (Jarosław Mokros). To była mocna walka, pełna emocji i fauli, w atmosferze bliskiej play-off. W ostatniej sekundzie po zbiórce w ataku Chevon Troutman ze Stelmetu miał piłkę pod koszem, ale ją opuścił i dwaj zawodnicy Energi Czarnych ją wybili. Czy z faulem? Raczej nie, co możemy stwierdzić ogladając krążące w sieci filmy wideo. Zatem dobrze, że gwizdka nie było - przecież od sędziów oczekujemy, iż w takiej sytuacji odgwiżdżą tylko faul, co do którego nie ma żadnych wątpliwości…
STATYSTYKA KOLEJKI: 8/37 - 22 procent
Taką skuteczność za dwa punkty miał w meczu z Asseco Gdynia zespół Polskiego Cukru Toruń. A sprawił to litewski środkowy gdynian Ovidijus Galdikas, który kompletnie zdominował w obronie przestrzeń pod koszem. Miał w tym meczu aż sześć bloków, ale to nie oddaje jeszcze w całości jego wpływu na grę. Torunianie w pierwszych minutach - być może przekonani przez trenerów - podeszli do gry w ataku bez psychicznego bagażu, istnienie oraz zasięg ramion mierzącego 218 cm wzrostu Litwina postanowili zlekceważyć. Grali więc tak jak z każdym rywalem, a Galdikas blokował i blokował. Taki as, jak silny skrzydłowy torunian, Kanadyjczyk Sean Denison, zaliczył przy Litwinie najsłabszy mecz w sezonie (2 punkty, 0/9 z gry) i na pewno zapamięta choćby czapę otrzymaną przy próbie wsadu gdzieś ponad pół metra nad koszem…
Polski Cukier przegrywał już w tym meczu bardzo wysoko, ale mógł wygrać, bo w czwartej kwarcie rzucił 37 punktów (w poprzednich trzech łącznie 34). Torunianie trafiali za trzy punkty (w meczu 14/34 - 41 procent), ale to szaleństwo nie wystarczyło. Kto wie, czy ta porażka nie będzie kosztowała miejsce w play-off, bo w tej chwili drużyna trenera Milii Bogicevicia jest o punkt za Polfarmexem Kutno i Treflem Sopot.
POSTAĆ KOLEJKI: Krzysztof Szubarga, AZS Koszalin
Robert Skibniewski jest bez klubu i już w tym sezonie w TBL nie zagra. Kamil Łączyński kontuzjowany. Kto więc zagra jako rozgrywający w reprezentacji podczas wrześniowego EuroBasketu we Francji? Może będzie to trochę zapomniany Krzysztof Szubarga, który po perypetiach ze zdrowiem wraca do dobrej formy. W bardzo ważnym meczu w Radomiu z Rosą Szubarga wziął na siebie wiele, bo nie było w składzie AZS Koszalin Dante Swansona (kontuzja). Uczestnik dwóch EuroBasketów poprowadził AZS do wygranej w tym meczu, grając solidnie, mądrze i skutecznie, będąc prawdziwym liderem. Miał 15 punktów, 5 asyst i 6 zbiórek, a jego zespół zaprzeczył opinii, że na wyjazdach nie jest w stanie wygrać z nikim z czołówki.
Koszalinianie mają teraz u siebie bilans 11-1 (lepszy ma tylko Stelmet), a na wyjazdach 7-5 (słabszy tylko od PGE Turowa). Wygrywając z Rosą zespół z Koszalina przedzielił także tabelę między miejscami 1-3 (Stelmet, AZS, PGE Turów), a 4-6 (Rosa, Śląsk, Energa Czarni). Stało się tak mimo słabszego meczu Qyntela Woodsa (4/10 z gry), bardzo dobrze pilnowanego m.in. przez Michała Sokołowskiego. Rosie na pewno nie pomaga brak kontuzjowanego Urosa Mirkovicia. Ten zawodnik drugiego planu zwykle wstawał z ławki i wykonywał ważne rzuty. Tej roli dotąd nikt nie przejął.
WARTE POCHWAŁY: Wikana Start Lublin
Lublinianie zagrali bardzo dobry mecz we Włocławku, niespodziewanie pokonując Anwil 89:85. Na awans do play-off jest już za późno, ale warto odnotować to zwycięstwo, zwłaszcza, że Anwil przegrał spotkanie, w którym wygrał walkę o zbiórki, miał aż 22 asysty i trafił 14 rzutów za trzy (na 33 wykonywane). Grał jednak ospale, a miejscowi kibice, naśladujący piłkarskich, nawet już nie próbowali pomagać drużynie w osiągnięciu ważnego zwycięstwa (mimo słabego stylu), tylko na znak protestu opuścili trybunę w trzeciej kwarcie. We Włocławku powyżej normy grali zwłaszcza bracia Diduszko, którzy po dwóch latach przerwy wrócili do TBL i radzą sobie na skrzydłach lubelskiego zespołu bardzo dobrze. Starszy - Łukasz - w tym meczu zdobył 20 punktów, ustanawiając swój rekord w ekstraklasie, w której gra piąty sezon. Młodszy - Bartosz, który kiedyś krótko grał w Anwilu, ma dobry sezon i we Włocławku rzucił 15 punktów. Rekord rodziny jest jeszcze do pobicia, bo od października 2009 roku wynosi 34 punkty (Bartosz rzucił tyle dla Kotwicy Kołobrzeg w meczu z Polonią Warszawa).
Anwil został pognębiony, a w po meczu dodatkowo zbity karami finansowymi i dla trenerów i zawodników. Pomijając prawny aspekt takich rozwiązań, to nie przypominam sobie przypadku by miesiąc przed końcem kontraktu zawodnik, któremu odbiera się pieniądze, poczuł się zmobilizowany. Ciekawe, jak to będzie choćby u Deonty Vaughna, który w meczu z Wikaną Startem zanotował 20 punktów, 9 asyst i 8 zbiórek.
DO POPRAWKI: Jezioro Tarnobrzeg
Pewnie niewiele da się już zrobić, ale tarnobrzescy Lakersi, którzy mieli w tym sezonie kilka ciekawych zwrotów, zmierzają wspólnie z Polpharmą Starogard Gdańsku ku niechcianym przez nikogo dwóm ostatnim miejscom w tabeli końcowej. W ostatnim tygodniu pozbyto się sprowadzonego niedawno Keiona Bella, którego sposób grania i zachowania nie spodobał się trenerowi/prezesowi Zbigniewowi Pyszniakowi. Dwaj pozostali w zespole Amerykanie zareagowali na te wydarzenia trafiając w meczu z Treflem Sopot łącznie 4 z 20 rzutów z gry. Trefl wygrał w Tarnobrzegu 95:56, a mogło być jeszcze wyżej. W ostatnich sekundach szalał bowiem na boisku 17-letni Wiktor Rycerz, którego niedawno podczas meczu nasze kamery upolowały jak ziewał. Tym razem podniósł się z ławki, trafił dwie trójki i rzut wolny, z siedmioma punktami ustanawiając nowy rekord wszechczasów zawodników z rocznika 1997 w Tauron Basket Lidze. Zapewne niedługo zostanie pobity, ale wspomnieć warto.
CO DALEJ?
25. kolejka trwać będzie tylko dwa dni, ale to nie znaczy, że zabraknie emocji. Meczem telewizyjnym będzie starcie Śląska Wrocław z PGE Turowem Zgorzelec, derby Dolnego Śląska i walka zespołów, które w ostatnich tygodniach nie imponowały, ale ostatnio wygrywały. Z uwagi na mecze piłkarskich eliminacji Euro 2016 ten mecz będzie można zobaczyć w Polsacie Sport News o wyjątkowej porze - w niedzielę od godziny 13.50. Pozostałe spotkania można zobaczyć w płatnych przekazach wideo na stronie emocje.tv. Wśród najciekawszych - sobotnie starcie Trefl Sopot - Polfarmex Kutno oraz niedzielny mecz Asseco Gdynia - Rosa Radom.
Komentarze