Hat-trick, przebudzenie... Bohaterowie 5. kolejki el. ME

Piłka nożna
Hat-trick, przebudzenie... Bohaterowie 5. kolejki el. ME
fot. Polsat Sport

Pierwszy gol w historii meczów o punkty, bramka w debiucie już po 79. sekundach czy powrót do formy i przyćmienie samego Ronaldo. Sprawdźmy, kto zyskał najwięcej w piątej kolejce eliminacji mistrzostw Europy.

Każda kolejka eliminacji ME kreuje nowych bohaterów. Jeszcze niedawno był nim Sebastian Mila, który miał wielki udział w pokonaniu Niemców i Gruzinów, bramkarz Walii Wayne Wayne Hennessey, który w pojedynkę zatrzymał Belgów czy choćby Gylfi Sigurdsson – zdobywca dwóch bramek dla skromnej Islandii w starciu z potężną Holandią. Kto więc śmiało może zaliczyć weekendowe eliminacje do udanych?

Sławomir Peszko (Polska)

Ostatni raz w reprezentacji zagrał w maju 2014 roku. Adam Nawałka nigdy go jednak nie skreślił. Cały czas powtarzał, że jeśli zacznie grać w klubie, to na pewno otrzyma szansę w kadrze. I w końcu Peszko się doczekał. Otrzymał powołanie, co wywołało w kraju wielką dyskusję. Zastanawiano się, po co kadrze człowiek, który w tym sezonie nie strzelił żadnego gola i zanotował ledwie jedną asystę. I to choćby kosztem Jakuba Błaszczykowskiego! Na początku nie był stawiany w roli faworyta do pierwszego składu, lecz z czasem i pojawiającymi się kontuzjami innych graczy, zyskiwał coraz więcej. I mecz z Irlandią na pewno pomógł mu w zamknięciu ust krytyków. Piękna bramka zdobyta w pierwszej połowie długo dawała Polakom prowadzenie w Dublinie. Ostatecznie biało-czerwoni tylko zremisowali, ale i tak Peszko może być zadowolony. On otrzymał szansę, którą wykorzystał. Urodził się w tej kadrze po raz drugi.

Harry Kane (Anglia)

Czy można wyobrazić sobie bardziej wymarzony debiut? W meczu z Litwą (4:0) wchodzisz z ławki, mija 79 sekund i możesz cieszyć się z pierwszego gola w karierze reprezentacyjnej. To wszystko dzieje się bardzo szybko. Kane złapał Pana Boga za nogi. Obecny sezon jest dla niego przełomowy. Jeszcze niedawno był skazywany na wypożyczenia z Tottenhamu. Póki co jest liderem klasyfikacji strzelców Premier League, a do tego znakomicie pokazał się w kadrze. Już nawet nie chodzi o tę bramkę. Są nim zachwyceni wszyscy – zawodnicy, kibice, eksperci. Koledzy z drużyny chwalili go już po pierwszym treningu. Trudno znaleźć jakikolwiek skandal w jego życiu. Na razie twardo stąpa po ziemi i realizuje swoje cele. Każdy krok jest coraz bardziej śmielszy. Harry Kane podbija futbolowy świat.

Eder (Włochy)

Simone Zaza jest napastnikiem przeciętnego klubu z Serie A, a Ciro Immobile po przeprowadzce do Dortmundu stracił formę, którą czarował grając w Torino. A przecież takim duetem napastników Italia zaatakowała Bułgarię. Trzeba przyznać – Włosi, jeśli chodzi o obsadę tej formacji, mają problem. Antonio Conte musiał szukać nowych rozwiązań. Myślał, myślał i wymyślił. Powołał posiadającego brazylijskie korzenie Edera. Został za to skrytykowany, ale jak się okazało snajper Sampdorii odpłacił za zaufanie najlepiej jak mógł. Przy stanie 1:2 wszedł na murawę i w końcówce pięknym strzałem wyrównał stan meczu. Teraz musi utrzymać poprawną formę w klubie i prawdopodobnie otrzyma kolejne powołanie.

Edin Dzeko (Bośnia i Hercegowina)


Ktoś może powiedzieć, co robi tutaj ten zawodnik, skoro strzelił trzy gole słabiutkiej Andorze. Wyczyn to może żaden, ale akurat Dzeko potrzebował takiego występu. W Manchesterze City notuje ostatnio więcej rozczarowań niż sukcesów, a do tego klub sprowadził za spore pieniądze Wilfirieda Bony’ego – raczej nie na ławkę rezerwowych. W reprezentacji Dzeko jest innym zawodnikiem. To wokół niego kręci się gra, to on jest liderem, to on o wszystkim decyduje. I przede wszystkim strzela. Może ten hat-trick poprawi jego samopoczucie i pewność siebie przed decydującą fazą sezonu w Anglii. Obywatelom bardzo przydadzą się jego bramki….

Kyle Lafferty (Irlandia Północna)

Ma 27 lat – czyli jest w wieku idealnym dla napastnika. Ma przed sobą jeszcze kilka lat gry na najwyższym poziomie, a jak na razie świata piłki nie zwojował. To się może jednak zmienić, bo w obecnych eliminacjach jest prawdziwym talizmanem dla swojej reprezentacji. Jak strzela, to Irlandia Północna nie przegrywa. A strzela regularnie. W pięciu meczach ma na koncie pięć bramek! To daje mu pozycję wicelidera w klasyfikacji strzelców, a reprezentacji – fotel lidera w grupie. Lafferty jest obecnie wypożyczony z Norwich City do Rizesporu. To chyba nie jest szczyt marzeń tego napastnika. Lato może być dla niego najważniejszym momentem w karierze. Jeśli wtedy pokaże się z dobrej strony, może doczeka się jakiegoś ciekawego transferu.

Lee Casciaro (Gibraltar)

Gibraltar jechał do Szkocji po pierwszą bramkę w historii występów eliminacjach. Nie udało się tego dokonać w starciach z Polakami, Niemcami, Gruzinami czy Irlandczykami. Dlaczego więc miało się udać w Glasgow? No właśnie – to nie miało prawa się zdarzyć. A jednak – chwila nieuwagi faworyta, moment fantazji gości i stało się – gola strzelił Lee Casciaro – jeden z trójki braci w reprezentacji Gibraltaru. I on jest największym bohaterem tego spotkania. Nieważne, że Szkocja wygrała 6:1, bo po takim meczu można mówić tylko o tym sympatycznym policjancie. To on skradł show Stevenowi Fletcherowi – autorowi hat-tricka. Bo to on będzie kojarzony z tym meczem. Takie historie są naprawdę piękne.

Elia Benedettini (San Marino)

Przepuścić sześć goli, a mimo to uważać spotkanie za udane? Do tego dla przeciwnika (Słowenia) było to najwyższe zwycięstwo w historii! Chyba musisz być bramkarzem San Marino lub zespołu o podobnej klasie… Tak, zgadza się, ale to nie wszystko. Benedettini zastąpił etatowego reprezentanta Aldo Simonciniego. Pewne było, że swoje wycierpi. Paradoksalnie poradził sobie bardzo dobrze. Przez cały mecz Słoweńcy bombardowali jego bramkę. W sumie oddali aż – uwaga, uwaga – 42 strzały! Z czego aż 19 to były uderzenia celne! Łatwo policzyć, że golkiper San Marino odbił aż 13 piłek. Wynik godny podziwu.


Gareth Bale (Walia)

Bycie liderem nie jest łatwe. Zwłaszcza jeśli musisz występować w tej samej drużynie co Cristiano Ronaldo. W Realu Bale miewa problemy. W ostatnich tygodniach przeżywa trudne chwile. Kibice go wygwizdują, a on sam często przespacerować obok spotkania – jak ostatnio w klasyku przeciwko Barcelonie. W reprezentacji było inaczej. Walia pojechała na trudny teren lidera – do Izraela. I wygrała bardzo pewnie 3:0. We wszystkich bramkach palce maczał właśnie Bale. Najpierw asystował przy golu Ramseya, a następnie sam dwa razy wpakował piłkę do siatki. Raz nawet z rzutu wolnego, z czym ewidentne problemy ma CR7. Do tego po dwóch faulach na nim z boiska wyleciał jeden z rywali. Człowiek-orkiestra. Kapitalny występ Walijczyka. Czy przełoży się na formę w klubie?

Fabio Coentrao (Portugalia)

A skoro mowa o Portugalczyku z Realu Madryt, to właśnie on został bohaterem meczu z Serbią. Nie był to jednak – jak pewnie większość sądziła – Ronaldo, tylko ktoś zupełnie inny. Fabio Coentrao, który nie może uznać tego sezonu do udanych, zaliczył asystę, a następnie zdobył bramkę na wagę trzech punktów. Kontuzje mocno skomplikowały jego sytuację w ekipie Królewskich, gdzie prym na lewej obronie wiedzie Marcelo. W meczu eliminacyjnym jednak Coentrao wystąpił na lewym skrzydle, czyli tam, gdzie często występował jeszcze w Benfice. I to z powodzeniem! Zagrał kapitalne zawody i może z optymizmem patrzyć na kolejne tygodnie. Jeśli utrzyma taką formę, to może ten sezon nie będzie jeszcze stracony.

Jakub Baranowski, Polsat Sport

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze