Trzy szanse, trzy medale? Cel pływaków na Rio – powtórzyć wynik z Barcelony

Inne
Trzy szanse, trzy medale? Cel pływaków na Rio – powtórzyć wynik z Barcelony
fot. Polsat Sport

Aż 32 komplety medali przyznane zostaną podczas igrzysk olimpijskich w 2016 roku pływakom. Tych w Rio ma wystartować aż 900. Ilu wśród nich będzie Polaków? I co biało-czerwoni muszą zrobić, żeby się na igrzyska zakwalifikować? W kolejnej odsłonie cyklu Przepraszam, którędy do Rio pytamy o to Pawła Słomińskiego.

Na pytanie: „którędy do Rio?” trener Radosława Kawęckiego, a przed laty także Otylii Jędrzejczak bez wahania i z szelmowskim uśmiechem odpowiada: - Przede wszystkim muszą solidnie trenować i we właściwym momencie zaprezentować odpowiednią formę.

 

„Właściwy moment” i „odpowiednia forma” są ściśle sprecyzowane

 

- Pływacy, którzy chcą wystartować w Rio muszą spełnić wymagania światowej federacji pływania (FINA) i Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego. Wyznaczone zostały dwie normy: norma A i norma B. Norma A - ta mocniejsza (wynikowo oczywiście) upoważnia do startu na igrzyskach olimpijskich dwóch zawodników z danego kraju. Norma B - zdecydowanie łagodniejsza - uprawnia dany kraj do wystawienia jednego zawodnika. Zawodnicy o uzyskanie norm kwalifikacyjnych walczyć będą w okresie od mistrzostw świata w Kazaniu, które odbędą się w sierpniu tego roku, aż do samych igrzysk. Kwalifikacje będzie można uzyskać w określonych zawodach uwzględnionych w specjalnym wykazie międzynarodowej unii pływackiej – tłumaczy ogólnoświatowe zasady kwalifikacji Słomiński.

 

Reprezentantom Polski wywalczenie normy B w podanym okresie do wyjazdu na igrzyska jednak nie wystarczy… Polski Związek Pływacki postawił naszym zawodnikom wyższe wymagania.

 

- W przypadku naszego pływania decyzją zarządu Polskiego Związku Pływackiego obowiązywać będzie norma mocniejsza, norma A. Jest to wynik w granicach 12.-20. miejsca w ubiegłorocznych rankingach, a więc jest to bardzo wymagająca norma. Związek podjął taką decyzję, by na igrzyska olimpijskie zakwalifikować wyłącznie takich zawodników, którzy mają szansę odegrania w nich jakiejkolwiek roli – walczyć o medale, bądź miejsce w finałowej ósemce, albo chociaż wystartować w półfinale – tłumaczy decyzję władz związku trener, który do olimpijskich krążków doprowadził Otylię Jędrzajczak.

 

Nie dość, że nasi zawodnicy, by wyjechać na igrzyska, będą musieli osiągnąć czas mieszczący się w normie A, dodatkowo będą na to mieli właściwie tylko jedną szansę. Główne kwalifikacje odbędą się podczas przyszłorocznych letnich mistrzostw Polski.

 

- Wszyscy nasi pływacy będą musieli na tych zawodach uzyskać lepszy wynik niż norma A. Ewentualnie brane będzie pod uwagę jeszcze jedno rozwiązanie z jakimiś międzynarodowymi zawodami, gdzieś w Europie, tuż po mistrzostwach Polski. Zawodnicy, którym podczas mistrzostw kraju nieznacznie zabraknie do osiągnięcia minimum, będą mogli pojechać na jedne wskazane zawody i jeszcze raz zawalczyć o kwalifikację. W zasadzie mają więc tylko dwie imprezy, żeby to minimum wywalczyć  – objaśnia szkoleniowiec Radosława Kawęckiego. - Wyjątkiem są zawodnicy, którzy trenują poza granicami kraju, jak np. Konrad Czerniak, który na co dzień trenuje z Bartkiem Kizierowskim w Hiszpanii, albo zawodnicy trenujący na amerykańskich uniwersytetach. Ci zawodnicy będą musieli wskazać jeden mityng poza granicami kraju, w którym powalczą o kwalifikację.

 

Wszystko ma się rozstrzygnąć około 10-12 tygodni przed igrzyskami. Mistrzostwa Polski decydujące o składzie reprezentacji planowane są na przełom maja i czerwca 2016 roku.

 

- Ten restrykcyjny dosyć sposób kwalifikacji wzbudza dużo emocji w polskim pływaniu. Takie rozwiązanie stosujemy jednak od czterech cykli olimpijskich, a bywały nawet bardziej restrykcyjne, gdzie zawody kwalifikacyjne były tylko jedne – wyłącznie mistrzostwa Polski – wspomina Słomiński.

 

Kontrowersyjny, restrykcyjny system ma jednak wywołać określone efekty

 

- W mojej opinii jest to jedyny sposób, żeby nauczyć zawodników i trenerów trafiania z formą w punkt. Przypomnę tylko, że jakikolwiek wyścig olimpijski jest rozgrywany w konkretnym dniu o konkretnej godzinie. Szukanie formy poprzez ściganie się z minimum przez kilka miesięcy powoduje, że zawodnik tak naprawdę nie ma czasu na przygotowania, tylko skupia się na tym, aby uzyskać normę kwalifikacyjną – tłumaczy trener wielokrotnych medalistów imprez mistrzowskich. - Oczywiście, że w tej formule mogą pojawić się przypadki związane z jakąś niedyspozycją zdrowotną, jakiś zawodnik nie uzyska tej normy kwalifikacyjnej, ale po to są drugie zawody, tydzień później, żeby w przypadku wpadki, móc zaprezentować właściwą formę. Oczywiście pozostaje jeszcze ostatnie, krytyczne rozwiązanie - wzięcie pod uwagę wyników z okresu wytypowanego przez FINA. Jeżeli zdarzyłaby się taka sytuacja, że jakiś nasz zawodnik światowego formatu dwukrotnie nie uzyska wyniku kwalifikacyjnego, ale w zawodach w ciągu tych 15 miesięcy kilkakrotnie lub kilkunastokrotnie udowadniał, że bez problemu uzyskiwał normę kwalifikacyjną, wtedy możemy wnioskować do PKOl-u, żeby złamać zatwierdzone przez nich wcześniej reguły i umożliwić takiemu zawodnikowi start. Chciałbym podkreślić że jest to skrajne rozwiązanie, z którego nie chcemy korzystać.

 

- Zależy nam przede wszystkim na tym, żeby zawodnicy i trenerzy nauczyli się trafiania z formą w odpowiedni moment, bo przecież jakaś infekcja czy inne dolegliwości zdrowotne mogą się pojawić także podczas igrzysk olimpijskich. Tam już się nikt nie będzie pytał, czy ktoś odczuwa jakiś dyskomfort. – podkreśla Słomiński.

 

 

Trochę inaczej sprawa ma się ze sztafetami. Z mistrzostw świata w Kazaniu kwalifikuje się bezpośrednio 12 sztafet, które zajmą miejsca od 1.-12. Kolejne 4 sztafety (na igrzyskach wystartuje 16 sztafet) wyłonione zostaną z rankingu z 31 maja 2016 roku. Drużyny powalczą  o kwalifikacje dla kraju. Przepustki indywidualne, są kwalifikacjami imiennymi dla danego zawodnika.

 

- W przypadku konkurencji drużynowych, mam nadzieję, że część naszych sztafet wywalczy kwalifikacje już podczas mistrzostw w Kazaniu. Składy na igrzyska zostaną jednak podane po uwzględnieniu wyników z naszych zawodów kwalifikacyjnych, czyli przyszłorocznych mistrzostw Polski. Przez tych kilka miesięcy wiele się może zmienić – mogą pojawić się bardziej wartościowi zawodnicy, albo ktoś może doznać kontuzji – tłumaczy trener przygotowujący do kwalifikacji Radosława Kawęckiego.

 

W tym momencie, czyli ponad rok przed oficjalnym terminem kwalifikacji wyznaczonym przez PZP, Paweł Słomiński nie podejmuje się dokładnego określenia liczby polskich pływaków, którzy mają szansę na wyjazd do Rio.

 

- Jednoznaczne oszacowanie potencjału polskiego pływania w kontekście startu na igrzyskach jest bardzo trudne. Mamy takich trzech pewniaków, którzy w zasadzie na 100% muszą te minima uzyskać. To są nasi medaliści największych imprez mistrzowskich – Konrad Czerniak, Paweł Korzeniowski i Radosław Kawęcki. – wymienia jednym tchem. - Z pozostałymi może być różnie. Generalnie rzecz biorąc, teraz nie do końca wiemy, co się dzieje z zawodnikami trenującymi w Stanach Zjednoczonych. Tarczyński czy Cieślak, którzy tam trenują, czy Świtkowski bardzo zdolny zawodnik, nie wiemy, w jakiej są formie. To są takie nasze punkty, na które bardzo liczymy, ale jednoznacznie  nie możemy powiedzieć, czy oni faktycznie te minima uzyskają. W mojej opinii tak.

 

Druga duża niewiadoma to wyścigi sztafetowe

 

- Przypomnę tylko, że do jednej sztafety można zgłosić nawet sześciu zawodników – czterech, którzy wystartują i dwóch rezerwowych. Biorąc pod uwagę to, że w ostatnich mistrzostwach Europy bardzo dobrze spisały się nasze sztafety męskie – 4x200 kraulem i 4x100 kraulem i 4x100 zmiennym to możemy powiedzieć, że bez względu na skład osobowy, nie wymieniając nikogo z nazwiska, możemy zakwalifikować całą grupę około 10 zawodników, poza tymi, których wymieniłem w zmaganiach indywidualnych. A więc można powiedzieć, że jeżeli chodzi o skład męski to ten zespół może liczyć od kilku do nawet kilkunastu zawodników.

 

Niestety zdecydowanie gorzej wygląda sytuacja w polskim pływaniu kobiecym.

 

- Tak naprawdę szansę uzyskania minimum ma może Aleksandra Urbańczyk na 50 metrów stylem dowolnym, może Anna Dowgiert w tej samej konkurencji i być może Alicja Tchórz, w stylu grzbietowym lub zmiennym. – ocenia członek zarządu Polskiego Związku Pływackiego. - Dziewczętom faktycznie będzie najtrudniej uzyskać normę kwalifikacyjną A. Innym problemem kobiecego pływania jest w tej chwili to, że nie ma takiego składu, z którego można by złożyć sztafetę, która mogłaby walczyć o udział w igrzyskach olimpijskich. Przypomnę, że w dwóch ostatnich do najlepszej „16-tki” kwalifikowała się sztafeta 4x200m stylem dowolnym kobiet. W tej sztafecie startowała jednak Otylia Jędrzejczak, która była bardzo mocnym punktem i pomagała dziewczynom wywalczyć kwalifikację na igrzyska.

 

Nie same kwalifikację będą jednak celem biało-czerwonych na igrzyskach. Z liderami naszej kadry wiązane są zdecydowanie większe nadzieje.

 

- Naszym marzeniem jest, żeby powtórzyła się sytuacja z Barcelony, gdzie przed wyjazdem na mistrzostwa świata Polski Związek Pływacki powiedział wyraźnie, że mamy trzy szanse na medale, a te w stu procentach się ziściły. Bardzo rzadko taka sytuacja zdarza się w polskim sporcie. Jeżeli weźmiemy pod uwagę analizę igrzysk olimpijskich we wszystkich sportach, nie tylko w pływaniu za ostatnie 2-3 igrzyska, to te prognozy wynikowe związane z szansami medalowymi ziszczają się w około 40-45%, czasami nawet mniej. – analizuje Słomiński. - Jeżeli przyjmiemy, że mamy w polskim pływaniu trzech zawodników z szansami na medal, to teoretycznie powinniśmy przyjąć, że jeden medal jest takim realnym medalem i to też będzie wielki sukces. Każdy medal wywalczony na igrzyskach olimpijskich jest naprawdę wielkim sukcesem. Powiedzmy sobie jednak uczciwie mamy dwóch zawodników, którzy mają ogromne szanse na wywalczenie krążków – Mam tu na myśli Konrada Czerniaka i Radka Kawęckiego. Jest jeszcze trzeci Paweł Korzeniowski, który jest pewną niewiadomą z racji tylko i wyłącznie tego, że jest to już zawodnik zaawansowany wiekowo, który zmienił swój profil konkurencji. Do tej pory ścigał się głównie na 200m delfinem, natomiast ostatnio poświęcił się przygotowaniom do konkurencji 100m motylkiem, w której startuje chociażby Konrad Czerniak. Tutaj Paweł ma jeszcze pewnie dystans do pokonania, żeby nawiązać walkę z najlepszymi, ale niewykluczone, że również wystartuje na 200 delfinem i to z powodzeniem. Generalnie określając szanse Polaków, trzeba powiedzieć, że tak Konrad Czerniak na 100 metrów stylem motylkowym, Radek Kawęcki na 200 grzbietem i Paweł Korzeniowski z otwartym programem ze 100 albo 200m stylem motylkowym ze wskazaniem na 100.

 

W skrócie:

 

Realne szanse: Kilkunastoosobowa ekipa mężczyzn, pływaczka

 

Londyn 2012: 6 kobiet, żeńska sztafeta 4x200m stylem dowolnym; 9 pływaków, sztafeta 4x100m zmiennym

 

Weryfikacja: maj/czerwiec 2016 roku (mistrzostwa Polski – główna kwalifikacja olimpijska)

 

18 lipca 2016 (ostateczny termin zgłoszeń na igrzyska)

 

Od(s)powiedź z naszą największa nadzieją na igrzyska w Rio – Radosławem Kawęckim do zobaczenia TUTAJ!

Aleksandra Szutenberg, Polsat Sport

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze