Wandzel: ESA37? Jeszcze dwa sezony. Podział punktów? Większość jest przeciwko…

Piłka nożna
Wandzel: ESA37? Jeszcze dwa sezony. Podział punktów? Większość jest przeciwko…
fot. PAP

Maciej Wandzel, przewodniczący Rady Nadzorczej Ekstraklasy S.A, przyznał, że system ESA37 działa dobrze i wszystko wskazuje na to, że będzie obecny w dwóch kolejnych sezonach. Po raz pierwszy jednak zastanawia się nad podziałem punktów. – Na dziś sygnalizuję, iż większość kolegów jest za niedzieleniem – mówi.

Ta reforma od początku budziła wielkie kontrowersje. Siedem dodatkowych kolejek przyjęto z wielki zadowoleniem, bo zawsze to więcej emocji. Czy podniosło to poziom ligi? Pytanie retoryczne. Dużo wątpliwości było jednak co do podziału punktów. Czy takie dzielenie punktów jest rzeczywistym uatrakcyjnianiem ligi, czy tylko sztucznym i niesprawiedliwym tworem?

Dyskusji na ten temat było wiele. I zawsze ktoś będzie pokrzywdzony. Fakt jest taki, że po zakończeniu sezonu zasadniczego kluby, które muszą odrabiać straty i gonić drużyny przed sobą, zyskują drugą szansę i drugi oddech. Dzielimy punkty i przewaga innych topnieje dwukrotnie. Czy to jest właściwe? Maciej Wandzel – w rozmowie z serwisem ekstraklasa.org – po raz pierwszy przyznaje, że podział może zostać zniesiony.

Przyznaję, iż większość kolegów z klubów ma dystans do podziału punktów z uwagi na tzw. „niesprawiedliwość”. Podział punktów matematycznie uprzywilejowuje drużyny ze słabszym dorobkiem. Tak czy inaczej, decyzja zapadnie w maju. Na dziś jednak uczciwie sygnalizuję, iż większość kolegów jest za nie dzieleniem punktów.

Kluby Ekstraklasy są zgodne i chcą zmiany. Wandzel: Zastanawiamy się, jak to zmienić

To pierwsze takie oficjalne stanowisko odnośnie niechęci co do podziału punktów. Jak przyznaje Wandzel – mimo wielu wad – system ten ma także kilka zalet, jak choćby to, że środek tabeli musi do końca walczyć o miejsce w pierwszej ósemce, by uniknąć nerwowych siedmiu kolejek w grupie spadkowej.

Wandzel odniósł się także do tematu, który pojawił się w ostatnim czasie. Wszystkie kluby z najwyższej klasy rozgrywkowej podpisały pismo skierowane do PZPN w sprawie obniżenia opłat transferowych. Dawno nie było takiego porozumienia wśród wszystkich – podkreślamy: wszystkich – zespołów Ekstraklasy.

Na czym polega obecny przepis? Kluby Ekstraklasy za każdy gotówkowy transfer muszą płacić 3 % od tej sumy Polskiemu Związkowi Piłki Nożnej, a  2 % od tej sumy – wojewódzkim Związkom Piłki Nożnej. Przez ostatnie lata nazbierało się aż 15 milionów złotych. Jak mówi Wandzel po dogłębnej analizie sytuacji w Europie, żadna Federacja nie pobiera takich opłat.

Zastanawiamy się wspólnie z Prezesem PZPN jak to zmienić, aby system miał ręce i nogi. Płaćmy za sukces finansowy transferów polskich zawodników, których wartość jest pochodną szkolenia w kadrach narodowych i wychowywania w małych klubach, a nie za zawodników zagranicznych, których transfery wynikają wyłącznie z działania klubowych skautów. Nie chcę za dużo wypowiadać się publicznie, zwłaszcza że Prezes Boniek zadeklarował już powołanie grupy roboczej, która postawi system na nogi, bo dziś stoi on na głowie. Musimy rozwiązywać podobne sprawy w duchu współpracy.

Wandzel: Nie będę kandydował. Nie chcę pogorszenia relacji z Bońkiem

A skoro mowa o Zbigniewie Bońku, to Wandzel w końcu potwierdził to, co przed dwoma miesiącami ogłosił w Cafe Futbol [KLIK]. Dużo mówiło się o jego ewentualnym kandydowaniu na fotel prezesa Polskiego Związku Piłki Nożnej, ale sam zainteresowany rozwiał wątpliwości.

Kandydowanie na Prezesa PZPN mnie nie interesuje i nie będę tego robił. To jest koniec tego tematu.

Dlaczego przewodniczący Rady Nadzorczej nie chce rywalizować z Bońkiem? Jak przyznaje jest kilka powodów. Po pierwsze, skoro ma mnóstwo obowiązków, to nie chce przyjmować następnych. Po drugie, chce poprawić relacje na linii Ekstraklasa-PZPN, podając za przykład niemiecką Bundesligę, która od kilku lat współpracuje ze Związkiem.

Nie chce także, by konkurencja z obecnym Prezesem PZPN wpłynęła na pogorszeniu stosunków między nimi dwoma.  Od kiedy pojawiła się informacja o rzekomym pomyśle Wandzla o kandydowaniu na to stanowisko, coś zaczęło się psuć. Dodał też, że dla niego liczy się Legia, a nie PZPN.

Moja osobista współpraca z Prezesem PZPN również się liczy. Tymczasem wystarczyło trochę spekulacji medialnych na mój temat, podkręcanych przez dziennikarzy i nie wchodząc w szczegóły, w miarę sprawdzony mechanizm zaczął się psuć. Mój cel to Legia w Lidze Mistrzów, a nie PZPN. Nie mam żadnej motywacji, aby to zmieniać. Na tym mógłbym w zasadzie zakończyć wywód – kończy.

Jakub Baranowski, Polsat Sport, ekstraklasa.org

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze