W raju też grają w piłkę. A trenuje ich Polak...

Piłka nożna
W raju też grają w piłkę. A trenuje ich Polak...
fot. archiwum prywatne Ryszarda Orłowskiego
Anguilla to wymarzone miejsce do życia. Do pracy również

Polak Ryszard Orłowski jest trenerem reprezentacji Anguilla. Jak się pracuje w raju? Ciężko. Na karaibskich wyspach też mają swoje ambicje i chociaż w eliminacjach mistrzostw świata przegrali dwa razy z Nikaraguą, to kto wie, co przyniesie przyszłość?

Jeśli ktoś myśli, że na Karaibach albo w Nepalu nie gra się poważnie w piłkę, to jest w błędzie. Owszem, może umiejętności piłkarzy nie są tak wielkie, jak gwiazd europejskich boisk, to jest w błędzie. Pamiętacie reprezentację Trynidadu i Tobago na mistrzostwach świata w 2006 roku? Piłkarskich brylantów tam nie brakuje, wystarczy tylko dać im szansę.

 

Wie coś o tym Ryszard Orłowski Polak, który pracował z obiema tymi reprezentacjami. Piękne widoki, bajkowa atmosfera, dookoła ocean, treningi na plaży (których w tym małym kraju jest aż 36). Tutaj kamery nie zaglądają, ale to nie przeszkadza. Liczą się ambicje, wola walki i chęć do pracy.

 

Talentu mają tyle, że spokojnie poradziliby sobie w najmocniejszych ligach, brakuje im tylko większej piłkarskiej ogłady. Rano idą na osiem godzin do pracy: do banku, na budowę, albo na zajęcia na uczelni, a potem dopiero mogą zacząć trenować. Dla nich każde zwycięstwo jest na wagę złota. Nie grymaszą, nie opowiadają o grze na konsolach do gier, o nowych samochodach. Są trochę jak San Marino, Andorra, albo Gibraltar w Europie.

 

Czy w Anguilla kochają futbol? Trener Orłowski zapewnia, że tak i podaje przykład, że na mecze drużyny narodowej przychodzi 2 tysiące ludzi - przy populacji liczącej 16 tysięcy osób robi to wrażenie. I zasiadają na nowoczesnym stadionie, który pomogła wybudować FIFA w ramach "Goal Programme".

 

Pracuje Pan z dala od futbolowego wielkiego świata. Jak to się stało, że został Pan trenerem Nepalu, a teraz reprezentacji Anguilla?

 

Ryszard Orłowski: W obu przypadkach historie były podobne. Była otwarta oferta pracy, wysłałem moje cv, a jednym z warunków było posiadanie licencji UEFA oraz znajomość języka angielskiego. Oba warunki spełniałem bez problemu i tak w ciągu 2 tygodni byłem na dachu świata jakim jest Nepal. Po ponadrocznym pobycie w tym przepięknym, himalajskim kraju nie przedłużyłem kontraktu z wielu przyczyn, miedzy innymi sprawy rodzinne nie pozwalały mi na daleki wyjazd. Dlatego zdecydowałem sie wysłać moje cv do krajów strefy CONCACAF, aby być blisko swojego domu w Stanach i żony Ewy z synami Oscarem i Owenem, którzy teraz mogą często mnie odwiedzać. To tylko cztery godziny lotu. Podobnie moja najstarsza córka Paulina i syn Patryk, którzy mieszkają w Europie planują wkrótce  mnie odwiedzić.

 

Czym federacja Anguilla Pana przekonała?

 

Szybko odezwały się cztery federacje piłkarskie, a pierwsza która się zgodziła na moje warunki była Anguilla. Wiedziałem, że są daleko w rankingu FIFA, ale nie odmówiłem, potraktowałem to jako następne wyzwanie, zachowałem się profesjonalnie i po tygodniu wyjechałem jak to niektórzy mówią do raju. To jest absolutnie prawda, bo to miejsce specyficzne, piękne, bajkowe – prawdziwy raj. Po przylocie, a dokładnie przypłynięciu z St Martin do Anguilla dostałem od federacji duży dom z widokiem na ocean  i samochód, którym dojeżdżam w 5 min do stadionu, jak i do najbliższej plaży, a jest ich w sumie 36. Prezydent Reymond Guishard wraz z zona Monic zadbali o wszystko, abym dobrze tutaj się czuł, jak w swoim domu. Mieszkańcy Anguilla są bardzo przyjaźni, zawsze uśmiechnięci i gotowi do pomocy jeżeli jej potrzebujesz.

 

Nie oszukujmy się, o zwycięstwa z tą drużyną będzie ciężko. Jaki cel można mieć z reprezentacją Anguilla?

 

Moim podstawowym celem jest przybliżyć piłkarzy z Anguilla do poziomu i standardu  międzynarodowej piłki, a to wymaga bardzo dużo pracy z obu stron. Powtarzam im zawsze, że nie przyjechałem tutaj na wakacje tylko ciężko pracować z nimi podnieść ich kwalifikacje, a pracy jest dużo i to na każdym szczeblu techniczno-taktycznym, mentalnym. Mają problemy z wiarą w siebie i, pomimo że to urodzeni atleci, to fizycznie muszą niektóre rzeczy poprawić. Zrobiłem im profesjonalne testy elektronicznym sprzętem t4, żeby mieć konkretne dane i wiedzieć, nad czym pracować.

 

Anguilla to malutki kraj i zbyt dużej populacji piłkarzy do wyboru pewnie nie ma? Trzeba sobie jakoś w tych warunkach radzić…

 

Pomimo, że mają status amatorów traktuje ich profesjonalnie na boisku i poza nim. Nie ma co ukrywać, zdaję sobie sprawę, że jest dużo do zrobienia, ale po to jestem trenerem. Lubię wyzwania i tak jak w Nepalu, chciałbym z niczego zrobić coś, odkryć młodych zawodników, którzy mogliby  nie tylko grać w reprezentacji, ale również w MLS czy w Europie. W tej chwili mam 23 zawodników w kadrze, z czego 8 to młodzi chłopcy, praktycznie juniorzy, w wieku 17-18 lat. To piłkarze głodni sukcesu i nauki pracowici na każdym treningu, osobiście nie boję sie ryzyka które podjąłem.

 

Kogoś już Pan wypatrzył ciekawego?

 

Moi zawodnicy muszą nabrać doświadczenia na międzynarodowej arenie. Tak samo było w Nepalu kiedy to powołałem do pierwszej reprezentacji Bimala Magara. Miał wtedy 15 lat i 6 miesięcy, i na to powołanie niektórzy patrzyli sceptycznie, ale kiedy strzelił wyrównującego gola w ostatniej min. meczu z Pakistanem, stał się od razu bohaterem narodowym. Wysłałem go na testy do FC Twente i Anderlechtu Bruksela, i jest bliski podpisania kontaktu z belgijskim klubem. Będziemy jeszcze o nim słyszeć. Na Anguilla jest podobnie. Tutaj też chciałbym znaleźć talent i chyba go mam. Jest nim 17-letni Germain Hughes, który zagrał już kilka meczów w reprezentacji i już teraz, mimo młodego wieku, jest jej podstawowym zawodnikiem.

 

Łatwiej byłoby, gdyby mogli się poświęcić tylko piłce nożnej.

 

Pracują zawodowo, część jeszcze się uczy. Po ośmiu godzinach pracy moi piłkarze trenują bardzo. Sumiennie. Mają dla mnie respekt, a ja szanuję ich i to się doskonale sprawdza. Nie narzekają, nie kombinują, bo wiedzą, że nie udaję, znam się na swojej robocie, a tylko ciężka praca na treningu i profesjonalne  podejście przyniesie sukces na boisku i tak przed spotkaniami z Nikaraguą w eliminacjach mistrzostw świata wygrali trzy towarzyskie mecze, z czego bardzo się cieszyli, bo czekali na ten moment 14 lat.

 

Wielu ludzi myśli, że na Anguilla nie ma gdzie grać w piłkę. Jak wyglądają tutaj boiska?

 

Jeśli chodzi o infrastrukturę, to Anguilla jest  na tym samym poziomie co Nepal. Mamy tutaj nowy stadion z oświetleniem, vip room. Murawa też nie jest zła, niedługo powstanie też hotel, który będzie mógł pomieścić 3 drużyny. Są dwa boiska treningowe, nowa siłownia. Jednym słowem: pełna kultura.

Łukasz Majchrzyk, Polsat Sport

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze