Timo Boll - Niemiec, którego boją się Chińczycy

Inne
Timo Boll - Niemiec, którego boją się Chińczycy
fot. PAP

Tak długo jak Timo Boll będzie grał w mistrzostwach świata, nigdy nie pośpię spokojnie - stwierdził główny trener chińskiej kadry pingpongistów Liu Guoliang. W niedzielę początek MŚ w Suzhou. Faworytami są Chińczycy, którym w singlu chyba nikt nie zagrozi.

W dwóch edycjach MŚ zwyciężał Zhang Jike, który był najlepszy także w igrzyskach w Londynie. W 2013 roku przyjechał - jak sam mówił - do Paryża w średniej formie, a mimo to znów nie miał sobie równych. W Suzhou jego najgroźniejszym rywalem wydaje się być Ma Long. W tym sezonie wygrał dwa prestiżowe World Toury, w Kuwejcie i Bremie, jest pierwszy w rankingu światowym, wyróżniony został także funkcją kapitana chińskiej reprezentacji.

Skończyła się era znakomitych tenisistów stołowych z Chin - Wang Liqina, Ma Lina czy Wang Hao, ale są następni. Poza Zhangiem Jike i Ma Longiem, w walce o złoto powinien liczyć się Xu Xin. Z czołówki tylko on trzyma rakietkę uchwytem piórkowym. Zresztą wszystko robi lewą dłonią, np. trzyma pałeczki czy pisze długopisem.

W ogóle zaś wszyscy najlepsi preferują ofensywny styl gry. Jednym z najlepszych defensorów jest 35-letni Grek Gionis Panagiotis, na co dzień grający z Bollem w Borussii Duesseldorf. Ukończył studia... stomatologiczne.

Panagiotis nie jest jednak graczem tej klasy, co Niemcy Boll i Dmitrij Ovtcharov. Oni dwaj, a także mieszkający w Hiszpanii 39-letni Białorusin Władimir Samsonow, uważani się za jedynych tenisistów, którzy mogą zagrozić Chińczykom w Suzhou. W ich przypadku sukcesem byłby awans do półfinału.

- Tak długo jak Timo Boll będzie grał w mistrzostwach świata, nigdy nie pośpię spokojnie - przyznał Liu Guoliang, rówieśnik Samsonowa. Na igrzyskach w Atlancie w 1996 roku ten chiński pingpongista triumfował w singlu i deblu.

Do znakomitego Bolla ma wyjątkową słabość, bowiem zgodził się, aby zagrał on z Ma Longiem w deblu. Regulamin na to pozwala, dlatego też reprezentant Polski Wang Zeng Yi wystąpi z Tan Rui Wu (Chorwacja), z którym zdobył już mistrzostwo Europy.

Wysoko oceniane są szanse w grze pojedynczej Ovtcharova. Od niedawna ma osobistego trenera, którym jest legendarny Szwed Joergen Persson (w ostatnim sezonie grał w Palmiarni Zielona Góra). Oczywiście głównym szkoleniowcem niemieckiej kadry, odpowiedzialnym za wyniki, pozostaje Joerg Rosskopf, ale i Persson będzie w Chinach.

Wśród kobiet powinny dominować Azjatki, w szczególności Chinki. Tytułu broni Li Xiaoxia, zaś z jedynką rozstawiona jest studentka dziennikarstwa sportowego Ding Ning. Być może niespodziankę sprawi Zhu Yuling, na co dzień prowadząca osobisty pamiętnik, interesująca się też psychologią i uwielbiająca oglądać koreańskie dramaty.

W opinii fachowców, szanse na medal mają też Singapurka Feng Tianwei oraz Japonka Ai Fukuhara, która mając ledwie 14 lat była w ćwierćfinale MŚ 2003. Teraz 14-latką jest jej rodaczka Mima Ito, zwyciężczyni marcowego German Open w Bremie. Oczywiście nie zabrakło jej w kadrze narodowej.

Z zawodniczek urodzonych w Europie o "ósemkę" powinna powalczyć np. rumuńska poliglotka Elizabeta Samara. Poza ojczystym, włada też językami angielskim, hiszpańskim i włoskim. Parę deblową utworzy z Węgierką Georginą Potą.

W MŚ wystąpi też siedmioro Polaków. Z numerem piątym rozstawione są Natalia Partyka i Katarzyna Grzybowska w grze podwójnej.

Az, PAP

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze