Pokój i promieniowanie czyli wyścig z duszą na ramieniu

Inne
Pokój i promieniowanie czyli wyścig z duszą na ramieniu
fot. PAP
Wyścig Pokoju 1986 r. 4 etap. Zenon Jaskuła nie ma najradośnieszej miny...

Startował zawsze 9 maja, dnia, który został ustanowiony przez Sowietów rocznicą zakończenia II wojny światowej w Europie. Początkowo prowadził z Pragi do Warszawy albo na odwrót. Potem kolejnym punktem na trasie stał się Berlin. Mowa oczywiście o Wyścigu Pokoju.

Przez dekady był wizytówką socjalistycznego sportu. Nie tylko z uwagi na to, iż o podium konkurowali głównie cykliści NRD, Czechosłowacji, Polski i ZSRR. Z czasem Sowieci wyrazili ochotę dołączenia do grona organizatorów imprezy. W 1985 peleton dotarł do Moskwy, rok później do Kijowa. W znacznie ograniczonym składzie z uwagi na awarię reaktora elektrowni atomowej w Czarnobylu. Przed radioaktywną chmurą ostrzegali Szwedzi w Polsce starano się zbagatelizować całe wydarzenie w myśl definicki wosjkowej,że chmura to groźnie wygladający obłok - własnie tak nazywano opary, które były przyczyną śmierci dotąd na prawdę niepoliczonych.

Na  własnym wikcie

Reprezentacja Polski dowiedziała się o tym wydarzeniu od... Amerykanów. Obie ekipy przygotowywały się do startu w wyścigu na zgrupowaniu we Wrocławiu. Wobec sprzecznych informacji o skali tragedii przybysze zza Atlantyku zrezygnowali z wyjazdu na Ukrainę. Bowiem jej stolicę od miejsca katastrofy dzieli niewiele ponad 100 kilometrów.   

Polacy też obawiali się jechać przez obszar zagrożony skażeniem radioaktywnym. 

Pierwsza decyzja była taka, że do Kijowa nie pojedziemy - opowiada ówczesny trener kadry narodowej Ryszard Szurkowski.

Polski Związek Kolarski planował nawet wysłanie zespołu złożonego wyłącznie z zawodników klubów wojskowych i milicyjnych, zobligowanych do startu rozkazem. Nie doszło do tego, bo powiodła się mediacja wicepremiera Zbigniewa Gertycha. Kadra w składzie Paweł Bartkowiak, Zenon Jaskuła, Leszek Stępniewski, Marek Szerszyński, Zdzisław Wrona i Sławomir Krawczyk (który zastąpił w ostatniej chwili kontuzjowanego Andrzeja Mierzejewskiego) wyleciała rządowym samolotem do Kijowa. Poza akcesoriami kolarskimi zabrane z kraju napoje i żywność.

Przez cały czas przebywaliśmy w hotelu, który opuszczaliśmy tuż przed startem i zaraz po dotarciu na metę szybko wracaliśmy do pokojów. Na szczęście wiatr wiał w drugą stronę i radioaktywna chmura przesuwała się w stronę Skandynawii, a nie Kijowa - dodaje Ryszard Szurkowski.

Dyplomatyczny barter?

W 39. Wyścigu Pokoju wzięło udział 64 zawodników. Z Bułgarii, Czechosłowacji, Kuby, Mongolii, NRD, Polski, Syrii, Węgier i Związku Sowieckiego. Z obozu państw socjalistycznych wyłamali się jedynie Rumuni. Dwa lata wcześniej pojechali na zbojkotowane przez bratnie państwa, igrzyska olimpijskie w Los Angeles. Z Zachodu przyjechali tylko Francuzi i czterech Finów, którzy nie wystartowali w prologu, a po paru dniach wycofali się z imprezy nie wytrzymując jej trudów. Jak się okazało byli autentycznymi amatorami. Reprezentowali centralę związków zawodowych będącą pod wpływem partii komunistycznej.

W teamie trójkolorowych brylowali dwaj ex-zawodowcy: Patrick Hossotte oraz Jean-Luc Garnier; oraz utalentowany, młody Richard Vivien, który rok później wywalczył tęczową koszulkę ze startu indywidualnego. Wedle legendy, start Francuzów nastąpił w rezultacie dyplomatycznego barteru. W zamian Moskwa i jej satelici mieli poprzeć kandydaturę Paryża w staraniach – bezskutecznych - o organizacje letnich igrzysk olimpijskich AD 1992.

Z szosy do lekarza

W Kijowie odbył się prolog i trzy etapy. Polacy zawiedli. Pedałowali w tyle peletonu. Szerszyński - najlepszy z “biało-czerwonych” - zakończył zawody na czternastym miejscu, zaś rankingu zespołowym uplasowaliśmy się na piątej pozycji przegrywając z odwiecznymi przeciwnikami: ZSRR, NRD i Czechosłowacją oraz – nieoczekiwanie – z Bułgarią. Widmo klęski maskowały etapowe wygrane Wrony w Szczecinie i Stępniewskiego w Karl Marx Stadt (w 1990 miasto powróciło do pierwotnej nazwy Chemnitz).

 

Zapytany dlaczego tak wolno jedzie, Zenon Jaskuła odpowiedział:  - Żeby mniej oddychać w tym powietrzu.

Ale kibice nie mieli do naszej drużyny pretensji, zdawali sobie sprawę, że kolarze nie wytrzymali dodatkowego napięcia towarzyszącemu rywalizacji. Po powrocie do kraju polska ekipa poddała się badaniom stopnia napromieniowania. Dawki, którymi zostali skażeni, nie były groźne dla zdrowia.
 
Wyścig zdominował Olaf Ludwig. Jako pierwszy miną metę siedmiu etapów, a poza żółtą koszulką lidera zdobył trykot dla najaktywniejszego i najwszechstronniejszego kolarza oraz triumfował w klasyfikacji punktowej.

A Wyścig Pokoju powrócił na terytorium trzech państw, ryzyko rozgrywania etapów w Sowietach okazało się zbyt duże.

Anna Zapert, Polsat Sport

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze