Fogiel: Z Lublina do Berlina… Droga do chwały Katarzyny Kiedrzynek

Piłka nożna
Fogiel: Z Lublina do Berlina… Droga do chwały Katarzyny Kiedrzynek
fot. arch. Katarzyny Kiedrzynek
Od lewej - agent zawodniczki, Philippe Boindrieux (dyr. gen. PSG), Katarzyna Kiedrzynek i Farid Benstiti, trener

W czwartek w Berlinie polska bramkarka Paris Saint-Germain Katarzyna Kiedrzynek zagra w finale Ligi Mistrzyń o najważniejsze klubowe trofeum w Europie! To historyczne wydarzenie w dziejach polskiego futbolu kobiecego.

Berliński Friedrich-Ludwig-Jahn-Sportpark zapewne wypełni się do ostatniego miejsca, co zresztą nie zapewni pobicia rekordu frekwencji. Stadion tegorocznego finału liczy tylko 20 tys. miejsc, tymczasem w 2012 roku kobiecy finał między Olympique Lyon i 1. FFC Frankfurt na stadionie w Monachium zgromadził aż 50 212 widzów!


W Niemczech futbol kobiecy jest dyscypliną niesłychanie popularną. Zresztą nie tylko popularną, ale także najwyższej próby – Niemki mogą się pochwalić dwoma tytułami mistrzyń świata, osiem razy były najlepsze w Europie, a niemieckie kluby osiem razy triumfowały w Lidze Mistrzyń. Na... 13 edycji!


Tegoroczny finał powinien wzbudzić zainteresowanie także w Polsce. Wszak jest za kogo trzymać kciuki, bowiem w barwach Paris Saint-Germain przeciwko 1. FFC Frankfurt zagra Katarzyna Kiedrzynek. Polska bramkarka była bohaterką półfinału między faworyzowanym Wolfsburgiem (dwukrotnym triumfatorem Champions League) a paryżankami. To właśnie dzięki jej interwencjom kobiecy PSG po raz pierwszy w historii zagra w europejskim finale. A Kiedrzynek kilka dni temu przedłużyła kontrakt z paryskim klubem do 2018 roku, może więc spokojnie budować plany na najbliższe lata kariery.


Paryżanki stają przed trudnym zadaniem, bowiem na ich drodze stanie groźny zespół z Frankfurtu, mający zresztą w dorobku już jeden triumf w Lidze Mistrzyń (w 2006 r.). Niemki w tegorocznym półfinale zmiażdżyły duńskie Brondby 6:0 i 7:0, prezentując i skuteczność w ataku, i żelazną defensywę. No tak, ale teraz ekipa z Frankfurtu będzie musiała przełamać zaciętość polskiej golkiperki, będącej w wyśmienitej formie.

 

Jej szalona i imponująca kariera zaczęła się w 2011 roku, gdy w Lens reprezentacja Polski zagrała z Francją. Polki przegrały 0:2, ale i tak to Kiedrzynek uchroniła swą drużynę przed prawdziwym pogromem. Wówczas jej talent dostrzegł obecny trener PSG Farid Benstiti.

 

– Byłam zaskoczona propozycją Paryża – wspomina dziś Kiedrzynek ze swoją naturalną spontanicznością. – Nawet nie wiedziałam, że PSG ma kobiecy zespół. Dość długo się wahałam, powiedzmy że byłam jeszcze niedoświadczona i bardzo młoda. Trudno było się zdecydować na tak daleką podróż. W końcu jednak wsiadłam do samochodu i pojechałam na testy – dodaje.


Początki nie były wcale łatwe. Polka była zmienniczką Karimy Benameur, nota bene reprezentantki Francji. – Miała spore braki – przyznaje Benstiti. – Jednak to pracowita zawodniczka, wysoka, skoczna, z dobrym zasiegiem ramion, świetnie gra nogami. W końcu praca przyniosła efekty, Kiedrzynek dopieła swego, stała się jedną z najlepszych bramkarek w Europie. Ma swój charakter z szaleńczymi czasami zagraniami – analizuje szkoleniowiec.


Kiedrzynek ma 180 cm wzrostu, co w jej wypadku okazało się dużą zaletą: – W rodzinie wszyscy jesteśmy wysocy, moja starsza siostra ma 189 cm wzrostu, też była bramkarką. Grała w piłkę ręczna, ale zerwanie więzadeł kolana przerwało jej karierę. Ja też zresztą zaczynałam od piłki ręcznej, ale w formacji ataku. Kiedyś jednak, gdy zabrakło bramkarki, mój tata (i on niegdyś był bramkarzem) rzucił, żebym ja stanęła w bramce. Dałam się przekonać. I tak już zostało. Jakiś czas jednocześnie grałam w ręczną, i w futbol, ale z czasem coraz trudniej było godzić te dwie dyscypliny. Trzeba było wybierać. Postawiłam na nożną – opowiada.


Od tego czasu mineło już kilka  lat, a Kiedrzynek ma świadomość przebytej drogi: –  Na początku życie w Paryżu nie było łatwe. Trudno było się pogodzić z faktem, że nie ma mnie na boisku, w podstawowym składzie, podczas gdy w Polsce cały czas grałam. To tylko utrudniało adaptację do paryskiego życia. Dodatkowo nie znałam ludzi, do tego inna kultura, inny język. Całe szczęście, że miałam świetne koleżanki w drużynie, to pozwalało lepiej znosić chwile wątpliwości – mówi.


Dzisiaj, mimo wyrobionej pozycji w paryskim klubie, pani Katarzynie zdarzają się chwile tęsknoty za krajem, za rodziną, za koleżankami: – Jak tylko mam dwa dni wolnego, kupuję bilet samolotowy i wracam do Polski, żeby spędzić chociaż tę jedną noc w ojczyźnie – zdradza blondwłosa bramkarka.


W czwartek, 14 maja w Berlinie ok. godziny 20.00 wszystko będzie jasne. Dowiemy się, czy Katarzyna Kiedrzynek pójdzie w ślady Zbigniewa Bońka (Juventus, 1985), Józefa Młynarczyka (Porto, 1987) i Jerzego Dudka (Liverpool, 2005) sięgając po najcenniejsze klubowe trofeum w Europie, zostając jednocześnie pierwszą Polką-triumfatorką Ligi Mistrzyń.

Tadeusz Fogiel z Francji, Polsat Sport

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze