Stara Dama, a wciąż chodzi na randki

Piłka nożna
Stara Dama, a wciąż chodzi na randki
PAP
Juventus stanie przed szansą zdobycia trzeciego Pucharu Europy

Wiadomość o śmierci Serie A była przedwczesna. Choć futbol na Półwyspie Apenińskim pełen jest problemów sportowych i finansowych, choć gwiazd piłki nożnej coraz mniej, to jest jeden wyjątek, który w ostatnich latach ratuje honor mistrzów świata sprzed dziewięciu lat - Juventus Turyn właśnie wrócił na szczyt piłkarskiego Olimpu.

Ciężko przypuszczać, aby Barcelona pozwoliła pasiakom z Turynu zasiąść na tronie, ale już sama randka z Dumą Katalonii jest niewątpliwie sukcesem Starej Damy. Przecież przed startem rozgrywek jej szanse na finał Ligi Mistrzów oceniane były niżej od Chelsea Londyn, PSG, Manchester City, czy Bayernu Monachium. A i przed półfinałowymi spotkaniami wszyscy marzyli o wylosowaniu mistrzów Italii. „Szczęście” to spotkało Real Madryt, ekipę budowaną za miliony euro, obrońców tytułu. I „Królewscy” polegli.

 

Matador Morata

 

Odpadnięcie Realu po golu Alvaro Moraty ma wymiar symboliczny. Niechciany w Madrycie, rezerwowy w sezonie „La Decimy”, powoli stał się podstawowym napastnikiem Starej Damy i ma szansę sięgnąć po Puchar Europy dwa lata z rzędu, ale z dwoma różnymi ekipami. W czasie, kiedy do stolicy Hiszpanii ściągany jest za 100 milionów euro Gareth Bale, a za 80 James Rodriguez, pozwala się odejść wychowankowi (choć pierwsze kroki Morata stawiał w Atletico Madryt i Getafe, to szkolenie na dobre rozpoczął w Realu) za 20 milionów!

 

Zresztą filozofia wydawania pieniędzy przez włodarzy z Turynu jest godna podziwu. Rodzina Agnellich zgodnie z tradycją nigdy nie lubiła bić się z najbogatszymi na Starym Kontynencie. Nawet w czasach największej prosperity – w latach 90. poprzedniego wieku – gdy ściągano za gigantyczne pieniądze Gianluigiego Buffona, na rynku transferowym jeszcze mocniejsze ruchy wykonywały Milan, Inter, czy przez jakiś czas Lazio. Teraz oszczędzanie i mądre zakupy to konieczność.

 

B jak Berlin

 

Po degradacji do Serie B w Turynie nastąpiło bowiem prawdziwe trzęsienie ziemi. Stare struktury zostały zastąpione przez nową organizację i nowych zarządzających. I Juventus w dziewięć lat powrócił na szczyty. „Z Berlina do B, z B do Berlina. Byliście wielcy” – napisał na Twitterze Alessandro Del Piero, legenda turyńskiej Zebry. Rzeczywiście – droga z nieba do piekła i z powrotem, tak można w skrócie opisać ostatnie lata Juventusu.

 

Wszak w ekipie mistrzów świata z 2006 roku, która w berlińskim finale zdobyła mistrzostwo świata było pięciu piłkarzy Juve: Buffon, Fabio Cannavaro, Mauro Camoranesi, Gianluca Zambrotta i Del Piero właśnie. W obecnej kadrze wciąż jest nieśmiertelny Buffon, a do tego sprowadzeni później Andrea Barzagli i Andrea Pirlo. Nadchodzący finał Ligi Mistrzów w Berlinie może więc być dla nich pięknym domknięciem kariery.

 

Tylko Pogba superstar

 

Dla klubu z Turynu tymczasem otwarciem nowej ery. Dziś Juventus to jedna z najsprawniej zarządzanych marek piłkarskich w Europie. Prezes Andrea Agnelli i dyrektor zarządzający Giuseppe Marotta postawili na starannie planowany budżet i spokojne wykorzystywanie możliwości finansowych włoskiego giganta. Bez przepłacania, bez kredytów, czy rachunków wystawianych możnym szejkom. Juve znów więc nie ściga się o zakup największych gwiazd, a bardziej je kreuje. Jak Moratę w tym sezonie, czy Paula Pogbę wcześniej. Dziś za francuskiego pomocnika najbogatsze kluby oferują po 100 milionów euro. A o hiszpańskiego napastnika zapewne zapyta się… Real, który wciąż ma prawo odkupienia Moraty. Najpierw jednak snajper mistrza Włoch ma do wykonania pracę w Berlinie.

 

A tam na drodze stanie kolejny bogacz z Hiszpanii – Barcelona. W Katalonii już świętują, jakby wygranie finału było tylko formalnością, jakby przestroga z Madrytu nie wystarczyła. A Juventus, po cichu, niepozornie buduje potęgę. We Włoszech stał się hegemonem – właśnie wywalczył czwarte mistrzostwo Włoch z rzędu i zagra w finale Pucharu Italii.

 

19 lat wyczekiwania

 

Wszystko to z Massimiliano Allegrim, trenerem który bez żalu został pożegnany w Milanie. Podobnie jak Pirlo, podobnie jak powoli żegnany z wielkim futbolem Carlos Tevez, który dla Juventusu strzelił już w tym sezonie 20 goli w Serie A, co może być małym wyrzutem sumienia dla działaczy Manchester City. Takich piłkarskich „emerytów” zresztą jest jeszcze kilku: Buffon, Patrice Evra, żeby nie wspomnieć o rezerwowym bramkarzu Marco Storarim, który ma już 38 lat. Oprócz Pogby próżno szukać tu gwiazdy na miarę Barcelony, ale może właśnie to jest siłą włoskiego finalisty Champions League – kolektyw, mądrość taktyczna, przekonanie o możliwości dokonania czegoś wielkiego.

 

Na razie finału Ligi Mistrzów, pierwszego od 2003 roku! Na puchar w chłodnym Turynie czekają już od 1996 roku, ale o tym sza… Niech na razie przymierzają się do niego Katalończycy. Juventus znów chce zadziwić wszystkich w Berlinie.

Marcin Lepa, Polsat Sport

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze