Premier League nie dla Białkowskiego. Czas na finał marzeń

Piłka nożna
Premier League nie dla Białkowskiego. Czas na finał marzeń
fot. PAP

Bartosz Białkowski i jego Ipswich nie zagrają w Premier League. Lepsze okazało się Norwich. Polski bramkarz obronił kilka strzałów, lecz przy drugiej bramce mógł spisać się nieco lepiej. W finale barażów dojdzie więc do hitu.

W piątek do finału zgodnie z planem awansowało Middlesbrough. W drugim półfinale przed rewanżem sprawa była otwarta.

W pierwszym spotkaniu Ipswich Town zremisowało u siebie z Norwich 1:1. Cały mecz dla Traktorzystów rozegrał Bartosz Białkowski, który kilka razy błysnął umiejętnościami. Mimo że długo nie miał okazji, by się wykazać – goście przez 40 minut nie potrafili trafić w bramkę, konsekwentnie obstrzeliwując słupki czy też trybuny za jego plecami, by w końcu po jednej składnej kontrze, trafić do siatki – to został jednym z bohaterów. Interwencje z drugiej połowy uratowały Ipswich korzystny wynik.

Białkowski bez szans przy rzucie karnym

Jako że w tej fazie nie obowiązuje zasada bramek na wyjeździe, obie drużyny były w podobnej sytuacji. To derbowe starcie było zdecydowanie ważniejsze niż trzy poprzednie w tym sezonie. Trenerzy w porównaniu do pierwszego starcia zrobili po jednej zmianie. Do składu Ipswich wskoczył Paul Anderson – strzelec gola sprzed tygodnia, a do jedenastki gości – Wes Hoolahan, czyli jeden z najlepszych asystentów w kadrze Norwich.

Pierwsza połowa pokazała, kto dokonał lepszego wyboru. Anderson po raz kolejny przybył na ratunek swojej drużynie, wybijając piłkę po strzale Russela Martina. Hoolahan z kolei nie miał nawet 10 kontaktów z piłką! Goście z Ipswich konsekwentnie uprzykrzali życie faworytom, którzy z każda kolejną minutą byli coraz bardziej sfrustrowani. Białkowski znowu nie miał zbyt wiele pracy – skończyło się na kilka wyłapanych dośrodkowaniach i jednej przytomnej interwencji po małym zawahaniu stopera.

Na drugą połowę Norwich wyszło jednak niesfrustrowane, ale bardziej zmobilizowane. I szybko przełożyło się to na… bramkę! Piłka po strzale Nathana Redmonda minęła Białkowskiego i zmierzała do siatki. Wtedy na linii ręką zagrał Berra, za co otrzymał czerwoną kartkę. To nie był koniec, bo oczywiście większą karą była jedenastka. Do rzutu karnego podszedł nie kto inny jak Hoolahan i pewnym strzałem pokonał polskiego bramkarza.

Był zasłonięty, ale...

Wydawało się, że Norwich ma sytuację pod kontrolą. Wystarczyło jednak jedno dośrodkowanie, które przywróciło wiarę gościom. Piłkę zgrał Daryl Murphy, a do siatki trafił Tommy Smith.  Sektor fanów gości eksplodował.

Jednak nie na długo, bo gospodarze grali w przewadze i to wykorzystali. Po kilku minutach bramkę zdobył Nathan Redmond. Strzał był mocny – piłka przełamała ręce Białkowskiemu. Polak mógł zrobić jednak więcej. Owszem, był zasłonięty, ale niedosyt pozostaje.

W końcówce Norwich przycisnęło jeszcze mocniej, ale gola strzeliło po kontrataku. Prosta strata piłki skończyła się prostopadłym podaniem do Camerona Jerome’a, który ustalił wynik spotkania. Białkowski poza wpuszczony bramkami kilka razy ratował jednak swoją drużynę.

Norwich - Ipswich 3:1 (0:0)

Bramki: Hoolahan 50 (rzut karny), Redmond 64, Jerome 76 - Smith 60.

Norwich: Ruddy - Whittaker, Martin, Bassong, Olsson - Remond, Howson, Tettey, Johnson (87 Bennett) - Hoolahan (74 Dorrans) - Jerome (83 Hooper).

Ipswich: Białkowski - Chambers, Smith, Berra, Mings - Bru (71 Tabb), Skuse - Anderson (83 Hunt), Bishop (71 McGoldrick), Sears - Murphy.

Żółte kartki: Johnson - Skuse.

Czerwona kartka: Berra.

jb, Polsat Sport

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze