Curry czy Harden? James czy siła kolektywu? - ruszają finały konferencji NBA

Koszykówka
Curry czy Harden? James czy siła kolektywu? - ruszają finały konferencji NBA
PAP
Stephen Curry poprowadzi Golden State do mistrzostwa?

Starcia Golden State Warriors z Houston Rockets będą przede wszystkim walką dwóch najlepszych zawodników sezonu zasadniczego NBA. Statuetkę otrzymał Stephen Curry, ale James Harden może poszukać szybkiej zemsty. Na Wschodzie sytuacja jest odmienna – LeBron James to lider i dominator ostatnich lat w tej konferencji. Naprzeciw jego Cleveland Cavaliers stanie jednak niesamowicie wyrównana ekipa Atlanta Hawks, która wyeliminowała zespół Marcina Gortata.

Sport kocha walki gigantów, starcia wielkich zawodników. Kim byłby Michael Jordan gdyby nie jego heroiczna walka z kolejnymi rywalami: „Złymi chłopcami” z Detroit Pistons, Reggiem Millerem z Indiany Pacers, czy Patrickiem Ewingiem z New York Knicks. W ostatnich latach też mieliśmy finały Jamesa i Dwayne'a Wade’a z Chrisem Boshem przeciwko Kevinowi Durantowi z Russellem Westbrookiem oraz tego pierwszego trio przeciwko Tony’emu Parkerowi i Timowi Duncanowi. Takie mecze nakręcają kibiców.

 

W sezonie 4-0 dla Warriors

 

W tym sezonie trudno byłoby chyba wymarzyć więc lepsze finały Konferencji Zachodniej. Warriors zanotowali najlepszy bilans w lidze (67 wygranych), wyprzedzając Rockets o 11 zwycięskich spotkań. W dodatku cztery razy wygrywając z koszykarzami z Teksasu (w tym gromiąc ich w styczniu 131:106 i 126:113). Curry i Harden do samego końca walczyli o statuetkę najlepszego gracza ligi i w głosowaniu koszykarzy zwyciężył ten drugi, ale ostatecznie nagrodę MVP przyznano Curry’emu. Harden został drugim strzelcem NBA (27,4 pkt), a Curry siódmym asystującym i miał najlepszą skuteczność w rzutach wolnych (91,4%).

W play off sytuacja się jednak nieco zmieniła – to Curry jest wiceliderem strzelców (28,2 pkt i 6,8 asysty) i wyprzedza Hardena (26,7 pkt, ale 8 asyst na mecz). Przeciwko Memphis Grizzlies rozgrywający ze Złotego Stanu zanotował 26 skutecznych „trójek” ze skutecznością 41,1%. Czy 38-letni Jason Terry będzie umiał go zatrzymać? A może zadanie to będzie musiał przejąć Trevor Ariza? Wygląda na to, że z biegiem sezonu Curry staje się coraz bardziej strzelcem i liderem ofensywy, a Harden zaczyna grać zespołowo. I to może być niezwykle istotne. Tym bardziej że dobrze prezentuje się Dwight Howard (17,2 pkt i 13,8 zbiórki w play offach).

 

Siła ofensywy

 

Przewagę terenu mają Warriors. Rywalizacja rozpocznie się więc w Oracle Arenie w Oakland. W dodatku kompani Curry’ego prezentują się znakomicie fizycznie. Rockets mogą za to odczuwać siedem meczów z Clippersami, które zakończyły się w niedzielę. W dodatku kontuzjowani są Patrick Beverly i Donatas Motiejunas. Ale czy po wygraniu serii, w której przegrywali już 1-3, ktoś może ich niedoceniać?


Warriors to najbardziej ofensywna siła ligi. Wygrywają średnio 10 punktami każdy mecz, mają niesamowitą siłę w rzutach za trzy punkty, a zarazem świetnie się bronią przed taką samą odpowiedzią. Houston aby zwyciężyć potrzebuje najwyższej formy Hardena (jak poradzi sobie z nim Klay Thompson?), Howarda który zdominuje Andrew Boguta i dostarczy jak najwięcej zbiórek ofensywnych oraz Josha Smitha, który da odpowiednie wsparcie na skrzydle.


Rockets marzą o powtórce mistrzowskich sezonów 1994 i 1995, kiedy liderem zespołu był Hakeem Olajuwon. Dzięki odrobinie szczęścia jest na to szansa, bowiem w krótkim czasie w Teksasie zgromadzono ciekawy zespół z dwoma gwiazdami i potencjalnymi liderami – Hardenem, którego nie docenili odpowiednio w Oklahomie oraz Howardem, który miał dosyć gry z Kobem Bryantem w Los Angeles Lakers.

 

James dominatorem Wschodu

 

Trochę inaczej wygląda historia na Wschodzie. Tu LeBron James będzie musiał stawić czoła chyba najbardziej zespołowo grającej ekipie wśród najlepszej czwórki, a może w całej NBA. Hawks mieli najlepszy bilans w Konferencji, ale pod koniec sezonu to Cavaliers imponowali i w play off także są rozpędzeni. Mimo kontuzji Kevina Love’a i Kyriego Irvinga. Zamiast Wielkiej Trójki ostał się Samotny Jeden, jak piszą amerykańskie media. Choć Irving (19,8 pkt na mecz w pierwszych play off w karierze) ma zagrać w pierwszym meczu z Jastrzębiami.


Finały na Wschodzie mogą więc przypominać starcia decydujące o tytule rok temu. Cavaliers przypominają bowiem Miami Heat i bazują na punktach i posiadaniu piłki przez Jamesa oraz Irvinga. I nie jest to wcale najpiękniejsza koszykówka. Hawks bliżej do San Antonio Spurs. Grają nieustannymi podaniami, zespołowo, mają graczy zadaniowych bardziej niż gwiazdy na swoich pozycjach. Choć aż czterech koszykarzy grało w meczach All-Stars, a Al Horford wyrósł na lidera. W play off ma już 15,6 pkt oraz 9,9 zbiórki na mecz.


Co nie zmienia faktu, że na Wschodzie nie ma większej gwiazdy niż James, który zagra w piątym kolejnym finale Konferencji. W play off notuje 26,5 pkt, 10,2 zbiórki i 7,9 asysty na mecz, ale przeciw Chicago Bulls miał problemy. Notował 4,5 straty na mecz i rzucał z tylko 39,9% z gry.

 

Warriors - Cavaliers w finale NBA?

 

James jest niezbędny do wygranej Kawalerzystów. Tym bardziej że to rywale mają przewagę parkietu. No a Irving musi dalej prezentować się jak w sezonie i być zdrowym.


Przewidywania? Faworytami bukmacherów do mistrzostwa ligi są Golden State. Za każdego dolara na Wojowników można otrzymać tylko 1,75 zwrotu. Na Wschodzie większe szanse mają Kawalerzyści, bowiem na nich można zarobić 2,5 za każdego postawionego dolara. Mimo emocjonującej i zwycięskiej 4-3 serii z Los Angeles Clippers niewielkie szanse według bukmacherów mają Rakiety z Houston. Na nich można zarobić aż 12 dolarów. Jastrzębie z Atlanty, które wygrały serię półfinałów konferencji z Czarodziejami Gortata, oceniane są na 8 do 1. Ja obstawiam 4-2 dla Warriors oraz 4-3 dla Cavaliers. Jak będzie naprawdę?

Marcin Lepa, Polsat Sport, PAP

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze