Droga Janika od boxbudy do walki o pas WBC

Sporty walki
Droga Janika od boxbudy do walki o pas WBC
fot. PAP

Zanim Łukasz Janik zaczął zawodową karierę, jeździł do Niemiec walczyć w "boxbudach" ulokowanych w wesołych miasteczkach. W piątek stanie w Moskwie przed prawdziwą życiową szansą - spotka się z Grigorijem Drozdem w pojedynku o pas mistrza świata federacji WBC.

Pierwotnie 22 maja rywalem rosyjskiego pięściarza miał być inny zawodnik Sferis KnockOut Promotions - Krzysztof "Diablo" Włodarczyk. W ubiegłym roku stracił pas WBC w wadze junior ciężkiej po porażce właśnie z Drozdem, dlatego liczył na skuteczny rewanż. Z powodu choroby musiał się jednak wycofać, a na jego zastępcę wybrano Janika. Przez osiem lat jako profesjonalista stoczył 30 pojedynków, z których tylko dwa przegrał (z Mateuszem Masternakiem i Olą Afolabim), ale tak naprawdę nie wygrał z nikim ze światowej czołówki.

Jako amator Janik też nie miał specjalnych osiągnięć, bo trudno za takie uznać wicemistrzostwo Unii Europejskiej i zwycięstwo w turnieju im. Feliksa Stamma. W tym samym 2006 roku triumfował w mistrzostwach Polski w wadze ciężkiej, został uznany też najlepszym bokserem i odkryciem poznańskiego turnieju. Boksował wtedy w barwach AKS Strzegom.

Aby zarobić, pięściarz z Jeleniej Góry jeździł do Niemiec do wesołych miasteczek, gdzie jedną z atrakcji były tzw. boxbudy. Bokserzy, w tym Polacy, walczyli w nich na gołe pięści z każdym chętnym, który wpłacił określoną kwotę wymaganą przez organizatorów. - Musiałem z czegoś żyć, dlatego w tym specyficznym ringu, a właściwie klatce, rywalizował m.in. w Dortmundzie i Duesseldorfie. Nie zdarzało mi się przegrać, ale płaciłem kontuzjami - opowiadał Janik w jednym z wywiadów. Jego rywalami byli czasem mężczyźni po alkoholu, a niekiedy typowi "zabijacy", chcący zaimponować kolegom. Nie wszyscy przestrzegali reguł, dlatego zdarzały się "ciosy" głowami.

Jako zawodowiec zadebiutował pod koniec 2006 roku, ale jak przyznał, walczył - zazwyczaj za darmo lub półdarmo. Dopiero teraz za pojedynek z Drozdem otrzymam godziwą zapłatę. Początkowo występował w niemieckiej grupie Sauerlanda, potem związał się z warszawskim teamem, w którym jest do dziś. "Marzę, że któregoś dnia stanę do walki o mistrzostwo świata" - mówił kilka lat temu Janik. Nie zaniedbywał też nauki, choć - jak podkreślał - całe dorosłe życie podporządkował pięściarstwu. Nawet pracę licencjacką w Kolegium Karkonoskim pisał nt. "Rozwój polskiego boksu zawodowego".

Wydawało się, że prawdziwemu egzaminowi 29-letni Janik poddany zostanie już w kwietniu. Miał wtedy walczyć z czempionem organizacji WBA Denisem Lebiediewem, tym samym, który we wrześniu znokautował w drugiej rundzie Pawła Kołodzieja. To na tej samej gali Włodarczyk uległ Drozdowi. Wcześniej lub później walki mistrzowski porażkami kończyli inni polscy bokserzy - Albert Sosnowski, Tomasz Adamek, Rafał Jackiewicz, Aleksy Kuziemski, Grzegorz Proksa, Mariusz Wach, Andrzej Fonfara i Paweł Głażewski. W ostatnich latach potyczkę o pas potężnej federacji potrafił wygrać tylko Włodarczyk, były mistrz świata IBF i WBC. Adamek miał w dorobku tytuły w kategoriach półciężkiej i junior ciężkiej, ale sporo czasu minęło od tych sukcesów.

- Wiem, że ciężko będzie mi wygrać na punkty, a tym bardziej przez nokaut z Drozdem. Ale też zdaję sobie sprawę, iż przegrana po dobrej walce nie zamyka mi furtki do kolejnych wyzwań - stwierdził Janik, który miał niewiele czasu na przygotowania. Po fiasku negocjacji z Lebiediewem na jakiś czas w ogóle przerwał treningi. - Miałem boksować później na polskiej gali, ale z tego też nic nie wyszło, dlatego wróciłem do Jeleniej Góry i tylko biegałem - przyznał.

W końcowym etapie przygotowań Włodarczyka Janik miał być jednym z jego sparingpartnerów, dlatego w pewnym momencie oczywiście wrócił do treningów. Tymczasem okazało się, że w moskiewskim ringu zabraknie "Diablo", a szansę dostanie Janik. Zmiana przeciwnika zbytnio nie zmartwiła Drozda: - Musimy zmienić taktykę, ale ja mam szybkie ręce, znakomicie poruszam się na nogach, wkładam całe swoje serce do walki, dlatego jestem gotowy na każdego rywala - powiedział Drozd (39-1).

Na tej samej gali odbędą się jeszcze dwa bardzo ciekawe pojedynki w wadze junior ciężkiej - mistrz olimpijski z Pekinu Rachim Czakijew (w 2013 roku przegrał o pas WBC z Włodarczykiem) spotka się z Juniorem Anthonym Wrightem, zaś "Rosyjski Młot" Dimitrj Kudriaszow, który wszystkie 17 walk wygrał przed czasem, zmierzy się z Vikapitą Meroro. W wadze ciężkiej były mistrz świata WBA Aleksander Powietkin (wygrał np. z Wawrzykiem, przegrał tylko z Władimirem Kliczką) będzie boksował w eliminatorze WBC z Mike'm Perezem.

Az, PAP

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze