Max-imum Allegriego

Piłka nożna

Jeszcze kilka miesięcy temu był wyrzutkiem z Milanu, trenerem na bezrobociu. Kiedy zatrudniono go w Juventusie, kibice Starej Damy nie byli szczęśliwi. Zakochani w Antonio Conte, opłakiwali odejście byłego piłkarza z Turynu na ławkę trenerską reprezentacji. Dziś Allegri przekonał do siebie największych sceptyków i już trafił do galerii chwały calcio.

Conte chciał wielkich transferów i gwarancji budowy Juventusu na lata. Włodarze z Turynu uznali, że to oni są od działań menedżerskich, a trener od prowadzenia zespołu. I w ten sposób, po trzech z rzędu mistrzowskich tytułach, Conte pożegnał się ze Starą Damą.

 

Rozwiązanie tymczasowe? Nie

 

Kiedy przychodził Massimiliano Allegri wielu zastanawiało się, kiedy… zostanie zwolniony. Sam miałem wątpliwości i wydawało mi się, że może powtórzyć się mediolański casus Mourinho – Benitez. Po wielkich sukcesach „The Special One”, jego następca nie potrafił zjednać do siebie szatni i musiał szybko odejść z Interu.

Allegri tymczasem nie tylko poukładał stosunki z weteranami szatni Juve, ale zdołał wykrzesać z nich nowe pokłady entuzjazmu. Zebra wywalczyła kolejne mistrzostwo, dołożyła do tego pierwszy od 20 lat Puchar Włoch i jeszcze awansowała do finału Ligi Mistrzów. A przecież Conte nie potrafił dokonać tych dwóch ostatnich rzeczy. I właśnie wielkie transfery miały być jedyną szansą na sukces w Europie. Allegri udowodnił, że można inaczej.

 

Allegri jak Lippi

 

Takie sukcesy już w pierwszym roku na ławce trenerskiej Juventusu ostatni raz miały miejsce w erze Marcello Lippiego. A gdyby jeszcze do tego wszystkiego obecny szkoleniowiec dołożył triumf w Champions League, stałby się legendą turyńczyków.

Wczorajszy sukces na Stadio Olimpico w Rzymie to przede wszystkim więc zwycięstwo Allegriego. Był już mistrzem Włoch z Milanem w 2011 roku, ale wielu uważało, że bardziej wykorzystał wtedy słabość rywali. Późniejsze losy rossonerich pokazują, że swoje też musiał jednak dołożyć.


Teraz jednak finał LM w Berlinie. – To będzie nagroda za cały ten sezon. Wystarczy, że pojedziemy tam wierząc, że rzeczywiście jesteśmy w stanie wygrać z Barceloną. To już będzie dużo. Wiara czyni cuda. Tak jak dziś, kiedy do końca wierzyliśmy, że możemy wygrać z dobrze i mądrze grającą ekipą Lazio – przekonuje Max Allegri.


Jego wiara już dokonała cudów w Turynie. Czy Max jest w stanie powtórzyć to w Berlinie. I po raz kolejny pójść w ślady Lippiego? Przecież to w stolicy naszych zachodnich sąsiadów w 2006 roku Włosi wywalczyli mistrzostwo świata. Na niemiecki mundial też nie jechali w roli fawortów. To byłoby już max-imum planu Allegriego…

Marcin Lepa, Polsat Sport

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze