Ucieczka do zwycięstwa. Po ukraińsku

Piłka nożna
Ucieczka do zwycięstwa. Po ukraińsku
fot. PAP
Jewhen Sielezniow

Dnipro w finale – pełna i ostateczna dyskredytacja Ligi Europy. Nadszedł czas, żeby ją w końcu zlikwidować - stwierdził znany rosyjski komentator, Georgij Czardencew. - Zwycięstwo dedykujemy naszym żołnierzom, którzy dzielnie bronią wschodniej Ukrainy - oznajmił po meczu z Napoli obrońca Artem Fedecki. - Warszawski finał to spełnienie marzeń całego kraju. Wierzę, że Bóg pomoże nam i tym razem – dodał czwartkowy "koszmar Gonzalo Higuaina", bramkarz Denys Bojko.

Nieprawdopodobna historia. Wojna, polityka, a dopiero gdzieś z boku sport. Sport jako narzędzie polityczne. Bo o Dnipro mówią dziś wszyscy. Europa przeciera oczy. To zespół, który na własnym stadionie nie rozegrał żadnego meczu (pierwszy taki finalista europejskiego turnieju) – UEFA ze względów bezpieczeństwa nie wyraziła zgody. A że z Dniepropietrowska do Kijowa 400 kilometrów, Stadion Olimpijski wielokrotnie świecił pustkami. Ale Dnipro to też zespół, który przestał się już liczyć w walce o mistrzostwo Ukrainy, który na srebro ma szanse jedynie teoretyczne i który przegrał w środę półfinał krajowego pucharu. Za naszą wschodnią granicą – trzecia siła. W Europie – typowy kopciuszek... Rzeczywiście, Bóg miał tu chyba wiele do powiedzenia.

 

Wojna futbolowa z nazistowskim bagnem w tle

 

Po wygranej z Napoli euforia była tak wielka, że kibice wtargnęli na murawę. Chcieli dzielić swą radość razem z piłkarzami. Na poziomie emocjonalnym – pełne zrozumienie, UEFA jednak zdążyła już wszcząć przeciwko Dnipro postępowanie. - Skradziono siatki z bramek, fotoreporterzy stracili obiektywy, a nawet torby ze sprzętem. Ale to nie kibice Dnipro, oni tylko poszli świętować – to wrogowie klubu i całej Ukrainy, dobrze nam znani ze wschodniego frontu w Donbasie... UEFA zapewne ukarze klub. Trudno. Puchar Ligi Europy opłaci wydatki – mówi nam Ołeksander Pauk, ukraiński korespondent „Piłki Nożnej”.

 

Inna sprawa to transparent walczącego z separatystami pułku „Azow”, którego symbol – na nieszczęście dla Dnipro – kojarzony jest z neonazizmem. Tu już nie ma nawet co z UEFA dyskutować. Rasizm na stadionach musi być tępiony. Niezależnie od okoliczności, a te zresztą wcale klubowi nie sprzyjają – dowódca wspomnianego pułku, Andrij Biłecki, wsławił się kiedyś dość ciekawą wypowiedzią: „Naszą misją, oprócz walki z separatystami, jest prowadzenie krucjaty białej rasy przeciwko semickim podludziom”... Pozamiatane.

 

"Wygrajcie, a umrzecie. Przegrajcie, a przeżyjecie"

 

Awans Dnipro do finału LE – biorąc pod uwagę sytuację polityczną, ale też zachowując wszelkie proporcje i znaczenie metaforyczne – przypomina pewne zdarzenie z 1942 roku. Też wojna, tyle że światowa. Też Ukraina, tyle że okupowana przez Niemców. Też mecz, tyle że nie tylko o rozgłos i symbolikę, lecz przede wszystkim – o życie. Słynny mecz śmierci.

 

Zespół FC Start tworzyli głównie byli piłkarze Dynama Kijów, którzy od czasu do czasu rozgrywali spotkania z garnizonami okupującymi ich kraj. No i pewnego razu zdarzyło im się ograć 5:1 drużynę Luftwaffe Flakelf.  Wymiar propagandowy –  trochę jak dziś, a jednak zupełnie inaczej – od razu skłonił Niemców do organizacji rewanżu. Sędzią spotkania odpowiednik dzisiejszego separatysty – volksdeutsch, ukraiński oficer SS...

 

"Wygrajcie, a umrzecie. Przegrajcie, a przeżyjecie" - miał powiedzieć piłkarzom Startu chwilę przed wyjściem z szatni. Ci jednak, mimo że gwizdano tylko w jedną stronę, że bramki dla Niemców padały po brutalnych faulach (jak kopnięcie rywala w głowę), nie poddali się i wygrali 5:3. W ostatniej minucie Oleksij Kłymenko, postać dziś niemalże mityczna, stanął oko w oko z bramkarzem, odwrócił się i – wiedząc, że jego życie gwałtownie dobiega końca – wybił piłkę na środek boiska... Dziś "Dnieprzanie" nie muszą nikogo upokarzać. Oni już zrobili swoje. Napełnili nadzieją serca strapionych wojną Ukraińców. A to – jak uczy historia – rzecz naprawdę bezcenna.

 

Sełezniow – wiecznie obrażony rezerwista

 

Ale i sportowo – już zupełnie czysto sportowo – podopieczni Myrona Markiewicza dokonali kilku znaczących rzeczy. Jako jedyny zespół w tej edycji LE pokonali Club Brugge. Zwycięstwo w Kijowie przełamało neapolitańską serię 10 meczów bez porażki. Mieli jednak też furę szczęścia – w grupie przegrana ze słabiutkim Karabachem, dwie porażki z Interem, no i gol w Neapolu ewidentnie ze spalonego. Ciężko wskazać lidera tej drużyny, półfinały każą twierdzić, że jest nim Jewhen Sełezniow, ale..

 

- Na Ukrainie mówią, że Sełezniow tymi dwoma bramkami zasłużył sobie na pomnik. Ale co by było gdyby nie mistrzowskie parady Denysa Bojki? Jest też przecież Konoplanka, chociaż od kiedy Kołomojski (właściciel klubu – red.) zablokował jego transfer do Liverpoolu, chłopak się załamał i dziś to już nie ten sam piłkarz. Z młodych-zdolnych zdecydowanie Łuczkiewicz, który od razu z Warszawy leci na Mundial U-20 do Nowej Zelandii, no i nazwiska dobrze w Europie znane, jak Portugalczyk Bruno Gama (68 meczów w Deportivo La Coruna) czy Chorwat Nikola Kalinić (44 występy dla  Blackburn Rovers). Także gwiazd sporo, a ten Sełezniow wcale nie taki cudowny jak go malują. To piłkarski czołg, często łapie kartki, często też ląduje na ławce i jest wtedy obrażony na cały świat – tłumaczy Pauk.

 

Stadion Narodowy, choć stosunkowo młody, widział już wiele rzeczy. Słynną pozę Balotellego w półfinale Euro 2012, koncert Madonny, jedyną w historii wygraną Polski z Niemcami. Finał Ligi Europy pomiędzy Dnipro a Sevillą wpisuje się w tę kategorię. Niezależnie od wyniku, prędko o nim nie zapomnimy. To zwieńczenie pięknej historii, z tysiącem podtekstów, smaczków, budowanej na wielkich emocjach. Ołeksander Pauk – mimo że bukmacherzy znów nie dają Ukraińcom najmniejszych szans – o zwycięstwie jest przekonany. – Markiewicz to chytry taktyk, co udowodnił już w meczach z Napoli. Jestem pewien, że na Sevillę rzuci ciężką artylerię, wygra, a Dnipro zapanuje na Ukrainie. Mistrzostwo Dynama nie będzie miało wtedy żadnego znaczenia – podsumowuje.

Rafał Hurkowski, Polsat Sport

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze