Pindera: Londyn zaprasza

Sporty walki
Pindera: Londyn zaprasza
fot.PAP/EPA
Anthony Joshua

To powinna być gala godna bokserskich tradycji Zjednoczonego Królestwa. Trzy walki o mistrzostwo świata w 02 Arena, do tego pokaże się niepokonany Anthony Joshua, kandydat na mistrza wagi ciężkiej. Gala w Londynie odbędzie się w najbliższą sobotę od godz. 19:00.

Zacznijmy od tego ostatniego. Złoty medalista igrzysk w Londynie (2012) ma już na koncie 12 zwycięstw, wszystkie przez nokaut. 25. letni Anglik mierzy 198 cm wzrostu, ma sylwetkę modelowego atlety i coraz większe umiejętności bokserskie. Komentowałem jego walki w turnieju olimpijskim i mogę powiedzieć z czystym sumieniem, że zrobił wielkie postępy. Czy na tyle wielkie, by odprawić przed czasem również Kevina Johnsona? 35. letni pięściarz z New Jersey (teraz mieszka w Atlancie), to nie tylko mistrz śmieciowego gadania, ale też ringowy cwaniak, którego nie powalił na deski sam Witalij Kliczko. Tyle, że walka ze starszym Kliczką miała miejsce sześć lat temu. Dziś Johnson jest już wolniejszy, ma gorszy refleks, a za sobą coraz słabsze występy.

 

W pojedynku z Joshuą nie podejmie ryzyka, zrobi wszystko, by wytrzymać dziesięć rund, ale coś mi się zdaje, że nie da rady. Anglik jak nikt inny w tej kategorii potrafi bić seriami i skutecznie „otwierać” rywali. Myślę, że Johnson nie wytrzyma nawałnicy uderzeń, która na niego spadnie i po raz pierwszy w karierze przegra przed czasem.

 

A Joshua na prawdziwy test będzie musiał jeszcze trochę poczekać. Moim zdaniem to murowany kandydat na mistrza przyszłości, ale nie brakuje głosów, że jest przeceniany i wcześniej czy później potknie się na drodze do korony. Sprawa dyskusyjna, pożyjemy zobaczymy, ale raz jeszcze powtórzę: nikogo młodego i równie zdolnego w tej kategorii nie widzę. Do tego o takich warunkach fizycznych, takiej motoryce i dynamice uderzeń.

 

Z walk o mistrzostwo świata do których dojdzie w najbliższą sobotę w 02 Arena najmniej wątpliwości widzę w starciu dwóch Anglików, Kell Brooka z Frankie Gavinem. Ten pierwszy, mistrz  IBF  w wadze półśredniej jest zdecydowanym faworytem. Jego wygrane z Shawnem Porterem, któremu odebrał mistrzowski pas na jego terenie, a ostatnio z Yonutem Dan Ionem, Kanadyjczykiem rumuńskiego pochodzenia mówią same za siebie. W starciu z Porterem stawiano przecież na Amerykanina, który u siebie bronił tytułu, ale Brook się nie przestraszył. A  ostatniego rywala po prostu zdeklasował i to w szybkim tempie. Frankie Gavin, mistrz świata amatorów z 2007 roku w wadze lekkiej będzie mu zapewne w pierwszej fazie pojedynku próbował utrudniać życie, ale  stawiam, że Brook wcześniej czy później go dopadnie i zmusi do poddania.

 

Jewgienij Gradowicz (mistrz IBF w wadze piórkowej) też będzie faworytem w walce z Lee Selbym. Niepokonany Rosjanin jest bardzo solidnym czempionem, więc ambicja i niemałe umiejętności Walijczyka mogą  nie wystarczyć. Gradowicz wygra na punkty, nie można jednak wykluczyć, że upora się z Selbym przed końcowym gongiem mimo stosunkowo przeciętnego uderzenia.

 

Jorge Linares, Wenezuelczyk mieszkający w Tokio będzie w Londynie bronił tytułu WBC w wadze lekkiej, a spróbuje mu go odebrać Anglik Kevin Mitchell. Obaj biją mocno, ale nie mają szczęk z tytanu, więc ta wojna może nie potrwać pełnych 12 rund. Anglik ostatnie pięć walk wygrał przed czasem, ostatniej porażki z rąk Ricky Burnsa doznał trzy lata temu. Tak samo jak Linares, którego w 2012 roku pokonał w drugiej rundzie przez techniczny nokaut Sergio Thompson. Dodajmy, że rok wcześniej w boju o wakujący pas WBC wagi lekkiej znokautował go w 11 rundzie Antonio DeMarco, choć Linares prowadził zdecydowanie na punkty.  

 

W starciu z Mitchellem stawiam jednak na szybszego Linaresa i towarzyszące tej walce emocje. Powinno być ciekawie: Londyn zaprasza.

Janusz Pindera, Polsat Sport

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze