Kołtoń: Bezcenne konfitury FIFA

Piłka nożna

FIFA liczy już 111 lat, ale nigdy nie miała gorszej opinii, a zarazem bardziej stabilnej sytuacji finansowej. Ba, jeszcze niedawno sprzedawała finały Mundiali poniżej wartości. Za rządów Szwajcara Seppa Blattera - trwających od 17 lat - to się zmieniło. Jednak organizacją wstrząsają coraz to nowe afery z udziałem prominentnych działaczy.

Zanim o aferach, najpierw chciałbym napisać o biznesie. Zaczął się rozwijać coraz szybciej wraz z rozwojem telewizji. Kiedy w 1974 roku Brazylijczyk Joao Havelange przejmował FIFA - Międzynarodową Federację Piłki Nożnej - z rąk Anglika Sir Stanleya Rousa, finały Mundialu przyniosły zysk w wysokości 50 milionów marek zachodnioniemieckich. Jak pisze David Yallop - w fascynującej książce "How they stole the Game" wydanej w 1998 roku - odpowiadało to sile nabywczej około 50 milionów euro kilka dekad później. Obecny budżet za lata 2011-2014 to 4,7 miliarda euro, z czego 1,33 miliarda przynosi marketing. Same prawa marketingowe do finałów Mundialu w Brazylii w 2014 roku sprzedane zostały za 382 miliony, a wśród partnerów znalazły się takie marki jak Adidas, Coca Cola, Hyundai, Emirates, Sony, Visa, McDonald's, czy Budweiser. Rzecz jasna największym sponsorem światowego futbolu są stacje telewizyjne - tak jest również, jeśli chodzi o budżet FIFA. W roku 2014 - a więc finałów 20. mistrzostw świata - budżet FIFA sięgnął 1,9 miliarda euro! A wszystko zaczęło się 111 lat temu w Paryżu - przy Rue Saint Honore - z udziałem pierwszych siedmiu członków, wśród których było sześć federacji krajowych (Belgii, Danii, Francji, Holandii, Szwecji i Szwajcarii), a także Real Madryt. Dziś członków FIFA jest już 209! Jak poinformował na Twitterze szef PZPN-u, Zbigniew Boniek FIFA na kontach ma "rezerwę" - bagatela 1,5 miliarda dolarów... Konfitury to jednak nie tylko ogromne wpływy, ale i turnieje. Finały Mundiali rozdane są do 2022 roku, ale przecież jest wiele innych imprez organizowanych przez światową federację...

Blatter uczył się od Dasslera

Gdy Havelange startował na szefa FIFA w latach siedemdziesiątych XX wieku, w jego otoczeniu pojawili się niezwykli biznesowi cwaniacy - Horst Dassler i Patrick Nally. Kiedy FIFA miała problemy z budżetem przynieśli na talerzu kontrakt z Coca-Colą i rzecz jasna sowitą prowizję dla samego Havelange'a.  Wkrótce Dassler i Nally dysponowali wszystkimi prawami telewizyjnymi i marketingowymi. Ich firma ISL zaczęła zarabiać krocie. Za chwilę pojawiła się koncepcja rozszerzenia finałów MŚi z 16 do 24 zespołów. Havelange forsował ją twardo w imię głosów w kolejnych wyborach - już w 1974 roku wygrał z konserwatywnym Anglikiem dzięki głosom maluczkich (i już wtedy pojawiły się posądzenia o przekupstwo!). Podobno - jak pisze Andrew Jennings - w książce "The Lords of the Rings , Power, Money and Drugs in the Modern Olympics" z 1992 roku - Dassler i Nally uzgadniali szczegóły operacji finansowej w kontekście rozszerzenia finałów Mundialu w 1982 roku w toalecie Palacio de Congresos w Madrycie, a jednym z jej elementów był milion dolarów łapówki dla samego szefa FIFA!

Dassler był geniuszem - nie tylko manipulował FIFA, ale i Międzynarodowym Komitetem Olimpijskim, na czele którego w 1980 roku postawił Hiszpana Juana Antonio Samarancha. Również obecny szef MKOl-u Niemiec Thomas Bach był z nim związany. Dassler zmarł na raka - w wieku 51 lat - w 1987 roku. Jednak jego wpływ na światowy sport do dziś jest niezwykły. Tak jak po niezwykłe środki sięgał, aby wielki sport pracował na jego koncern - Adidasa... To co wyprawia teraz Blatter, to już dziesiątki lat temu do perfekcji opanował Dassler. Dassler nie wahał się wspierać sportu DDR, Ericha Honeckera, a także w czasach komunistycznych miał kapitalne kontakty w Moskwie, gdzie nic nie odbywało się bez kontroli KGB... Firma Dasslera i Nally'ego, International Sport and Leisure dysponowała prawami do kolejnych Mundiali. Miała wielkiego udziałowca z Japonii, koncern Dentsu. Specjaliści oceniają, że prawa do finałów MŚ w piłce nożnej ISL pozyskała zdecydowanie poniżej ich rzeczywistej wartości. Jednak na innych rynkach - za inne prawa - wydawała krocie, co doprowadziło ją  w 2001 roku do bankructwa. W procesie w Szwajcarii wyszło na jaw, że tylko w latach 1989-2001 przeznaczyła na łapówki ponad 140 milionów franków szwajcarskich! FIFA - wobec upadku ISL - znalazła się w wielkich tarapatach. Jednak na rynku telewizyjnym było coraz więcej pieniędzy. A Mundiale to były koła zamachowe dla wielu nadawców na całym świecie.

Maluczcy nie potrzebują transparentności

W 1998 roku rozpasanie finałów Mundialu sięgnęło szczytu - turniej we Francji odbył się z udziałem 32 drużyn. Obecnie Portugalczyk Luis Figo - który chciał kandydować na szefa FIFA - głosił nawet hasło rozbudowania turnieju do 48 zespołów. To był szczyt populizmu. Figo - w przeciwieństwie do Davida Ginoli - otrzymał poparcie pięciu federacji (w tym PZPN-u) i mógł startować w wyborach. Jednak po kilku miesiącach negocjacji uznał, że nie ma żadnych szans... Blatter rządzi od 17 lat, gdy na pamiętnym kongresie w Paryżu pokonał Szweda Lennarta Johanssona. Wydawało się, że z Johanssonem nie ma szans. Szef UEFA mógł się pochwalić nie tylko wspaniałymi finansami - w związku z finałami EURO i pomysłem Ligi Mistrzów - ale i transparentnością. Jednak maluczcy nie potrzebowali transparentności. Chcieli Blattera, choć wielu uważa, że wówczas wiele głosów na następcę Havelange'a zostało ordynarnie kupionych.

Właśnie we Francji poznałem wówczas Blattera. W Polsce trwała właśnie "pierwsza wojna futbolowa". W Paryżu Szwajcar znalazł czas, aby udzielić wywiadu i postraszyć ministra Jacka Dębskiego. Nic dziwnego, że otrzymał głos prezesa PZPN, Mariana Dziurowicza. Blatter podkreślał, że nie może być mowy o wtrącaniu się polityków w niezależne federacje piłkarskie. W imię tej zasady po latach zaatakował ministra sportu w rządzie PiS, Tomasza Lipca. Polskiej federacji znowu groziło zawieszenie, więc do negocjacji z Blatterem przystąpił nawet prezydent Rzeczpospolitej, Lech Kaczyński... Z kolei teraz wtrąca się - tyle, że w sprawy FIFA - prezydent Rosji, Władimir Władimirowicz Putin głosząc: "Czyniony jest nadzwyczajny nacisk na Blattera, a jego celem jest odebranie Rosji organizacji finałów mistrzostw świata w 2018 roku", Putin - posługując się retoryką znaną z zimnej wojny między Wschodem a Zachodem - powiedział, że Stany Zjednoczone nie mają prawa prowadzić śledztwa przeciwko obywatelom innych państw. Tyle, że Putin - zapewne świadomie - myli fakty. Jedno śledztwo prowadzą Amerykanie, a drugie Szwajcarzy. W tym pierwszym chodzi o wiele interesów, które miały miejsce w Ameryce Północnej, Środkowej, a także Południowej. Prokuratura USA dysponuje świadkiem koronnym, Charlsem "Chuck'iem" Blazerem, który sypie kompanów. W systemie korupcji, jeśli chodzi o prawa marketingowe i telewizyjne, w ciągu 24 latach na łapówki poszło prawie 140 milionów euro. Jednak kto wie, czy dużo poważniejszym śledztwem - jeśli chodzi o centralę FIFA - nie zajmują się Szwajcarzy Gdy na zlecenie FBI aresztowano działaczy z CONCACAF i CONMEBOL, szwajcarska policja wkroczyła do gmachu FIFA, aby zabezpieczyć całość dokumentacji w sprawie przyznania finałów MŚ 2018 i 2022. Odbyło się to na jednym posiedzeniu Komitetu Wykonawczego FIFA - 3 grudnia 2010 roku. Na podstawie tego śledztwa przesłuchani mają być - jak pisze fachowy magazyn "Kicker" z Niemiec - Issa Hayatou (Kamerun), Angel Maria Villar (Hiszpania), Michel d'Hooghe (Belgia), Senes Erzik (Turcja), Marios Lefkaritis (Cypr), Jacques Anouma (Wybrzeże Kości Słoniowej), Rafael Salguero (Gwatemala), a także Vitalij Mutko, minister sportu w Rosji i szef komitetu organizacyjnego MŚ 2018. "Zaproszenia" mogą oczekiwać również Blatter i Michel Platini, którzy również uczestniczyli w głosowaniu. Na razie szef komunikacji FIFA, Walter de Gregorio głosi: "Mistrzostwa świata w 2018 odbędą się w Rosji, a w 2022 roku w Katarze". Co będzie, jeśli jednak Szwajcarzy udowodnią korupcję przy przyznaniu tych turniejów?

To już piąta kadencja Szwajcara

79-letni Blatter jest skompromitowany kolejnymi aferami wybuchającymi w FIFA, ale mimo osobistej prośby Platiniego, nie ustąpił z kandydowania. Ba, wygrał miażdżąco z Ali ibn Husajnem z Jordanii - otrzymał 133 głosy w pierwszej turze, podczas gry 39-letni rywal zaledwie 73. Zabrakło kilku głosów do wygrania w pierwszej turze, ale rozmiar zwycięstwa był tak znaczący, że książę Jordanii postanowił nie stawać w szranki drugiej tury - niczym Johansson w 1998 roku...To już piąta kadencja Szwajcara, ale sytuacja jest jednak diametralnie inna. Wówczas UEFA czuła się pokonana i rozbita - bardzo wielu działaczy ze Starego Kontynentu poparło Blattera. Teraz gros głosów Husajnowi zapewnił Platini i jego kompanii z UEFA. UEFA też zarabia na futbolu krocie, ale stawia na otwartość. Europejczycy tego domagają się od FIFA, w której rzecz jasna również nie brakuje konfitur, które działacze dzielą w atmosferze skandali...

Roman Kołtoń, Polsat Sport

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze