Kołtoń: Juve - pochwała piłkarskiej starości!

Piłka nożna
Kołtoń: Juve - pochwała piłkarskiej starości!
fot. PAP/EPA

Średnia wieku optymalnej jedenastki Juventusu grubo przekracza 32 lata! Ba, średnia całej kadry sięga trzydziestki! To pokazuje, że w futbolu jest wiele dróg do sukcesu. I doświadczenie też jest jedną z nich...

Linia obrony to piłkarscy "starcy". W bramce 37-letni Gianluigi Buffon. Przed nim operuje trio Andrea Barzagli (34 lata), Giorgio Chiellini (30 lat) i Leonardo Bonucci (28), choć ten ostatni - biorąc pod uwagę wiek kolegów - uchodzić może za młodzieniaszka. Po bokach grają - Szwajcar Stephan Lichtseiner (31 lat) i Francuz Patrice Evera (34 lata). Środek pola to Andrea Pirlo (36 lat), Claudio Marchisio (29), Chilijczyk Arturo Vidal (27) oraz Francuz Paul Pogba (22), a atak tworzą Argentyńczyk Carlos Tevez (31) i Hiszpan Alvaro Morata (22).

* * *

W tej jedenastce są dwaj "literaci" - Buffon i Pirlo. Naprawdę, kto nie czytał, ten niech szybko nadrobi zaległości. Wiadomo, że ani Gigi ani Andrea sami nie napisali książek. Bramkarzowi pomógł Roberto Perrone, a pomocnikowi Alessandro Alciato. Gdyby jednak nie mieli ciekawej opowieści w sobie, wyszłoby coś kiepskiego, co teraz często jest wydawane - byle z wielkim piłkarskim nazwiskiem. Za wielkim piłkarskim nazwiskiem często kryje się jednak pustka. Dwóch asów Juve zasługuje na lekturę. Buffon - w "Numerze 1" - opowiedział o pasji kibicowania i zmierzył się ze swoją depresją, której doświadczył w 2004 roku. Z kolei Pirlo - w "Myślę, więc gram" - odegrał prawdziwy spektakl, w którym aż skrzy się od anegdot, ale i opowieści, które zapadają w pamięć i pozwalają lepiej rozumieć współczesny futbol.

* * *

Myślę, że wielu polskich piłkarzy - szczególnie tych młodszych, którzy tylko palą się, aby podpisać byle kontrakt na Zachodzie - nie zrozumie Pirlo, który na koniec przytacza opowieść o negocjacjach z katarskim Al-Sadd. I działo się to jeszcze, gdy był kilka lat młodszy i grał w Milanie. Oto fragment książki:

- Andrea, masz dzieci?
- Dwoje.
- Cóż, w Katarze mamy świetną szkołę anglojęzyczną.
- Chyba wolę, jak mówią po włosku.
- Nie ma problemu. Wybudujemy nową i zatrudnimy samych włoskich nauczycieli. Lubisz samochody?
- Lubię...
- Wyśmienicie, będziemy zaszczyceni, jeśli przyjmiesz od nas w prezencie kilka egzemplarzy ferrari.
- Kilka?
- Jeśli zatęsknisz za Włochami, do dyspozycji będziesz miał prywatny odrzutowiec.
- Ale...
- Kontrakt jest już gotowy. Czteroletni.
- Dziękuję, ale...
- Wart 40 milionów euro...
W tym momencie Tinti prawie zemdlał (Tulio Tinti jest menedżerem Andrea - przypis red.).
- 40 milionów rozłożone na cztery lata, nie za jeden sezon. Rozumiesz, nie możemy przesadzić, w końcu mamy kryzys...
- No cóż, rozumiem.
- Spokojnie, jeśli 10 milionów to za mało, możemy negocjować.
Było to dla mnie zbyt wiele. Jeśli zażądałbym melioracji pustyni, pewnie też by się zgodzili. Żeby nie kusić losu, postanowiłem zakończyć rozmowę.
- Wielkie dzięki, ale nie mogę przyjąć waszej oferty. Gdybym podpisał ten kontrakt, dałbym do zrozumienia, że myślę o końcu kariery, tymczasem jestem pewien, że mogą jeszcze wiele zdziałać we Włoszech i w Europie. Jeśli zmienię zdanie, odezwę się do was za rok lub dwa.
- 11 milionów.
- Tulio, idziemy.
- 12.
- Tullio...
- 13.
Musiałem wyciągać Tintiego niemal na siłę, ale w końcu udało mi się stamtąd uciec. Spojrzałem na zegarek. Była 21:21. Moja ulubiona liczba - i to dwukrotnie. Zrozumiałem, że los szepcze mi na ucho: Postąpiłeś słusznie."

* * *

W 2011 roku Milan proponował Pirlo przedłużenie kontraktu o rok. Tymczasem młody, ale niezwykle zdolny prezydent Juventusu, Andrea Agnelli - rządzący dopiero od roku - zaproponował umowę na trzy lata. To czwarty z rodu Agnellich stojący na czele Juve - wcześniej rządzili dziadek Eduardo, wujek Gianni, ojciec Umberto. Gianni Angelli nazwał Zbigniewa Bońka "Bello di notte", kiedy to królował na europejskich boiskach w latach osiemdziesiątych (Juventus z Bońkiem i Michelem Platinim w trzech sezonach trzy razy grali w finale europejskiego trofeum - dwa razy w finale Pucharu Europy, a raz w finale Pucharu Zdobywców Pucharów i jeszcze wspólnie wywalczyli Superpuchar). Młody Agnelli przejął Juve, który podnosił się po aferze "Calciopoli". W wyniku tej afery Juventusowi odebrano dwa tytuły mistrza Włoch - z 2005 i 2006 - a także karnie zdegradowano do drugiej ligi. Wrócili błyskawicznie, ale do 2011 roku stanowili tylko średniaka. W końcu jednak połączyli siły dyrektor sportowy, Giuseppe Marotta (zatrudniony już rok wcześniej) i trener Antonio Conte. Przyniosło to piorunujący efekt. Mądre ruchy transferowe plus niezwykła zdolność motywacji Conte i Juventus zdobył trzy razy z rzędu mistrzostwo Italii. W pierwszym sezonie bez żadnej porażki, choć dopiero w 37. kolejce! W drugim już w 35. kolejce. W trzecim w kolejce 36., ale przekraczając magiczną granicę 100 punktów.

* * *

Conte domagał się jednak inwestycji na miarę Ligi Mistrzów. Propozycja z federacji, aby zastąpić Cesare Prandellego po Mundialu w Brazylii, była niczym wybawienie. Marotta doradził, aby Juve sięgnął po Massimiliano Allegrego. To był cudowny ruch. Allegri pokazał, że jest jeszcze lepszym taktykiem, niż Conte. Nie bał się stosować wariantu 1-4-4-2, mimo że za Conte Juve grał trójką w obronie. Kiedy jednak wrócił do zdrowia Barzagli, znowu zaczął stosować wariant z trójką defensorów, co przyniosło świetne efekty w fazie pucharowej Ligi Mistrzów - z Borussią Dortmund, Monaco i Realem Madryt. Na krajowym podwórku został mistrzem jeszcze szybciej, niż za Conte - już w 34. kolejce, a w dodatku wywalczył Puchar Włoch, co nie udało się Juve przez dwadzieścia lat! Agnelli skomentował to dosadnie: "Pamiętając, jak miał ciężko, gdy przychodził, chciałem powiedzieć tylko jedno - ma jaja".

* * *

Piszę o "literatach", Buffonie i Pirlo, ale warto wspomnieć Carlosa Teveza. Nie był aż tak zaawansowany wiekowo, jak Pirlo, gdy trafiał do Piemontu, ale... W Europie był skończony. Żaden wielki klub go nie chciał, gdyż wcześniej skłócił się z Alexem Fergusonem w Manchesterze United i Roberto Mancinim w Manchesterze City. Juve za tej klasy napastnika zapłacił 9 milionów euro, a i tak wielu prorokowało, że wyrzucił "drobne" w błoto. Tymczasem Tevez stał się rewelacją. W pierwszym sezonie w barwach bianco-nerich strzelił 21 bramek i zaliczył 10 asyst. W drugim uzyskał 29 goli i zaliczył 9 asyst. Dortmund praktycznie sam "odstrzelił" - piłkarzom Juergena Kloppa wbił trzy gole i zaliczył asystę. Świetnie grał również w półfinałach z Realem - w pierwszym meczu zaliczył asystę i strzelił gola z karnego. W drugim harował, jak mało kiedy w życiu, aby spełnić swój sen o drugim finale Ligi Mistrzów (w pierwszym zagrał w barwach "Czerwonych Diabłów" w 2008 roku).

* * *

Mądra polityka Juventusu opiera się na niezwykłej znajomości rynku przez Marottę, ale i na finansowym wyczuciu Agnellego. Pierwszy budżet za jego kadencji to 154 miliony euro. W sezonie 2013/2014 było już 280 milionów, a obecny - również dzięki sukcesowi w Lidze Mistrzów - prognozowany jest na poziomie 320 milionów. Nic dziwnego, że Juve przymierza niezwykle ciekawych piłkarzy, jak Urugwajczyka Edinsona Cavaniego z PSG, Argentyńczyka Paulo Dybalę z Palermo, czy Simonę Zazę z Sassuolo.

* * *

 

Marotta - pewnie przy finalnej akceptacji Agnellego - wykazuje się niezwykłym wyczuciem, jeśli chodzi o transfery. Najlepszym przykładem jest Paul Pogba, który w 2012 roku był skończony w Manchesterze United. Szczwany lis, jakim jest sir Alex Ferguson - człowiek, który rozpoznał mniejszy lub większy talent w setkach chłopaków - tym razem odpuścił. 19-letni Pogba za darmo odszedł do Turynu, po tym jak w pierwszym zespole MU zagrał 7 razy (3 razy w Premier League, 3 razy w Pucharze Ligi, raz w Lidze Europy). MU oddając jakiegoś piłkarza - szczególnie w tym wieku - po pierwsze go wypożycza. Po drugie - zapewnia sobie możliwość odkupienia za określoną sumę pieniędzy. A tym razem - nic. Zero. Null! Nothing! Niente! W Juve już w pierwszym sezonie stał się podstawowym piłkarzem! W drugim został jednym z wiodących graczy, strzelając 9 bramek i zaliczając 16 asyst. Na Mundialu w 2014 roku został wybrany najzdolniejszym piłkarzem młodego pokolenia. W obecnym cyklu rozgrywek Pogba zaliczył 10 goli i 11 asyst, a sporo pauzował z powodu kontuzji. Francuz niedawno przedłużył kontrakt z Juve, dostając najwyższą pensję - obok kilku kluczowych piłkarzy - w wysokości 4,5 miliona euro. Rzecz jasna każdy jest na sprzedaż. Pogba też. Za 100 milionów euro. A niespełna trzy lata temu - przynajmniej zdaniem MU - był wart zero...

* * *


Real Madryt zachował się mądrzej, odsprzedając do Juve Moratę latem ubiegłego roku. Po pierwsze skasował 20 milionów euro, a po drugie wpisał klauzulę odkupienia napastnika - za 30 milionów euro do 2017 roku. Faktem jest, że Morata "skasował" Real w obecnej edycji Champions League. Trafił do siatki w obu meczach półfinałowych z "Królewskimi". Po meczu na Santiago Bernabeu w Madrycie wyszedł z szatni i powiedział: "Biorąc pod uwagę moją rodzinę i przyjaciół, to trochę mi szkoda. Wszyscy są madridista, ale rzecz jasna starałem się jak najlepiej wykonać  pracę". Wykonał rewelacyjnie!

* * *


Na finanse wspaniale wpływa nowy stadion - Juventus Stadium, oddany we wrześniu 2011 roku, który niemal zawsze wypełnia się do ostatniego miejsca. To jedyny nowoczesny obiekt na całym Półwyspie Apenińskim! Piłkarze bianco-nerich czują się na nim niezwykle silni. Dość powiedzieć, że przez prawie dwa lata byli niepokonani i to biorąc pod uwagę wszystkie rozgrywki (w kwietniu 2013 roku przegrali z Bayernem w Lidze Mistrzów, gdy zespół Juppa Heynckesa suwerennie zmierzał po wygraną na Wembley, a w tym sezonie przegrali pierwszy półfinał Coppa Italia z Fiorentiną w marcu, ale straty kapitalnie odrobili na wyjeździe!).

* * *

Pirlo dwa razy wygrał Ligę Mistrzów w barwach Milanu - w 2003 roku karnymi w Manchesterze z Juventusem, a także w 2007 roku w Atenach z Liverpoolem. Jednak o wiele obszerniej w swojej książce opisuje finał z 2005 roku w Stambule - również z Liverpoolem. W opowieści o nieszczęsnym starciu pada nazwisko Jerzego Dudka - gorąco zachęcam do lektury, ale pozwolę sobie ujawnić ostatni akapit tego rozdziału: "Nawet z najgorszych chwil można jednak wynieść cenne lekcje na przyszłość. To wręcz moralny obowiązek, by kopać na tyle głęboko, żeby w końcu odnaleźć promyk nadziei, perłę mądrości - być może nawet maksymę, zdanie, który wpadnie ci do głowy i będzie towarzyszyć ci przez resztę życiowej podróży. Ja próbowałem zrobić tak ze Stambułem, ale nie zdołałem wymyślić niczego mądrzejszego niż: do kurwy nędzy".

* * *


Przed sezonem Buffon powiedział: "Zrobię wszystko, abyśmy wygrali Ligę Mistrzów - to byłoby ukoronowanie mojej kariery". Dziennikarze lubią Gigiego, jednak notując te słowa, pomyśleli "wariat". Juventus liczył się w Lidze Mistrzów, ale w latach dziewięćdziesiątych XX wieku, gdy rządziło słynne trio Luciano Moggi - Antonio Giraudo - Roberto Bettega, a trenerem był Marcello Lippi. Wówczas zagrali trzy razy w finale Ligi Mistrzów, ale wygrali tylko raz (w 1996 roku, przegrali w 1997 i 1998). Po raz ostatni Juve zawitał na finał Ligi Mistrzów jeszcze w 2003 roku - gdy znowu pracował Lippi. Młody Buffon na Old Trafford obronił dwa karne, ale koledzy zmarnowali trzy... Za czasów Conte Juve był silny, ale na krajowym podwórku. W pierwszym sezonie nie startował w pucharach (za poprzednika zajął dopiero 7. miejsce w Serie A). W sezonie 2012/2013 kresem był ćwierćfinał, a w 2013/2014 nie wyszli nawet z grupy - zajmując trzecie miejsce. Zmierzali później do finału Ligi Europy, który był wyznaczony w Turynie. Tyle, że padli w półfinale...

* * *


Buffon 37 lat, Pirlo 36, Barzagli 34 - wszyscy trzej już kiedyś wygrali na Stadionie Olimpijskim w Berlinie: zdobyli mistrzostwo świata w 2006 roku. Każdy z nich jest osobną historią, ale łączy ich jedno - nigdy się nie poddawali na swojej piłkarskiej drodze. Nawet po trzydziestce... Buffon niedawno przyznał: "Mamy może 30 procent szans w finale z Barceloną". Aby mięć jakąkolwiek szansę, "koncentracja będzie musiała osiągnąć szczyt, jak zobaczymy wybiegających na rozgrzewkę Messiego, Suareza i Neymara".

* * *

Zinedine Zidane dojrzewał kiedyś piłkarsko w Turynie i przyznał: "Dopiero tam pojąłem, że wygrana to obowiązek".

Roman Kołtoń, Polsat Sport

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze