Spotkanie starych „znajomych”. Rasizm i gryzienie siedzi w głowie Suareza?

Piłka nożna
Spotkanie starych „znajomych”. Rasizm i gryzienie siedzi w głowie Suareza?
fot. PAP/EPA

Do tego w końcu musiało dojść. Finał Ligi Mistrzów będzie wyjątkowy szczególnie dla Luisa Suareza, który spotka się w nim ze starymi „znajomymi” – Patrice’em Evrą i Giorgio Chiellinim. To może być prawdziwy mentalny test dla Urugwajczyka. Czy mimo przeszłości i wielkiej stawki meczu odpowiednio się skoncentruje?

Suarez to piłkarz równie wybitny, jak i kontrowersyjny. Na boisku bywa bezczelny jako piłkarz (co raczej jest dobre dla jego drużyny), ale potrafi też być bezczelny jako człowiek (co już raczej wszystkim mniej się podoba). Potrafi też w łatwy sposób pozyskiwać wrogów. I chyba nigdy nie przypuszczał, że z dwoma spotka się w tak ważnym meczu, jakim jest finał Ligi Mistrzów. Z Evrą i Chiellinim łączy go niemiła przeszłość.

Choć może używanie określenia „wróg” jest nieco przesadzone, bo Chiellini wybaczył Suarezowi jego zachowanie. Nie zmienia to jednak faktu, że to zdarzenie zapewne siedzi w głowach obu piłkarzy. Choć od mistrzostw świata w Brazylii minął prawie rok, to nie ma takiej możliwości, by media nie żyły tą sprawą i nie jej poruszyły, kiedy tylko znajdą się blisko któregoś z nich.



Zajście Suareza z Chiellinim miało miejsce 24 czerwca 2014 roku. Urugwaj grał z Włochami o awans z grupy – Włochom wystarczał remis, Urugwajczycy musieli wygrać. Przy wyniku 0:0 doszło do spięcia między tymi zawodnikami. Suarez ugryzł rywala w ramię, po czym obaj upadli na murawę. Obrońca pokazywał sędziemu ślad na swojej koszulce, ale obyło się bez kar. Ostatecznie ekipa z Ameryki Południowej wygrała 1:0 i awansowała do fazy pucharowej.

Kara przyszła jednak bardzo szybko.  Suarez został zawieszony na 9 meczów oraz wyłączony z działalności piłkarskiej na cztery miesiące. Nie zagrał więc w meczu z Kolumbią, który Urugwaj zdecydowanie przegrał. Do tego nałożono na niego karę w wysokości 100 tysięcy franków szwajcarskich oraz – co było najbardziej nietypowe – zakazano mu przebywanie na stadionie w jakiejkolwiek roli. Nie mógł więc nawet trenować z drużyną!

Przewidziany atak Drakuli

Śmiano się więc, że Liverpool będzie musiał zrobić zdjęcie klubowe przed stadionem, by uwzględnić na nim piłkarza. Szybko jednak zmienił klub i przeniósł się Barcelony. Blaugrana sporo ryzykowała, ale ostatecznie karę zmniejszono. Choć Suarez ciągle nie mógł grać, to FIFA pozwoliła mu na trenowanie z drużyną oraz występowanie w grach towarzyskich. W oficjalnym meczu zadebiutował… z Realem Madryt! Jego nowy zespół przegrał 1:3…

Suarez był znany z gryzienia – wcześniej to samo zrobił w lidze holenderskiej (ofiara: Otman Bakkal) oraz angielskiej (ofiara: Branislav Ivanovic). Za każdym razem otrzymywał solidną karę – najpierw siedem meczów zawieszenia, a następnie spotkań dziesięć. Do tego ściągnął na siebie całą nienawiść mediów. Był łatwym celem. W wielu wywiadach podkreślał, że dusi się w Anglii, czuł się niesprawiedliwie osądzany. To też przesądziło o opuszczeniu Wysp.

Co ciekawe zdarzenie z Chiellinim przewidział dr Thomas Fawcett – psycholog sportu. Tuż po incydencie z Ivanovicem powiedział, że kolejny atak nastąpi w ciągu pięciu lat. - Żadna terapia tutaj nie zadziała. To siedzi głęboko w nim, być może wiąże się to z wpływem jakichś atawizmów z dzieciństwa – mówił.


Żona zmieniłaby zdanie

Wróćmy jednak do momentu po ugryzieniu Bakkala a przed atakiem na Ivanovica. O Suarezie mnóstwo mówiło się też w kontekście zajścia z Patrice’em Evrą. To był październik 2011 roku. Mecze między Liverpoolem a Manchesterem United zawsze budzą dodatkowe emocje. Urugwajczyk pokazał, że czasami nie potrafi ich znieść.

Między piłkarzami iskrzyło przez cały mecz. Po jednym ze starć z pojedynku fizycznego, zrobili pojedynek na słowa. Jak wykazał później 115-stronicowy dokument FA, Suarez miał siedmiokrotnie użyć zwrotu „negro”, które jest uważane za obraźliwe. Urugwajczyk otrzymał 8 meczów kary oraz 40 tysięcy funtów grzywny. To był jednak początek ich małej wojenki.
Moja żona Sofia mówi, że gdybym był w domu taki, jaki jestem kiedy gram w piłkę, nie wyszłaby za mnie za mąż – mówił z uśmiechem Suarez.

Kolejne mecze tylko ją zaostrzyły. Kiedy Suarez wrócił do gry, to szybko przyszedł mecz z Manchesterem United – i to na jego terenie. Władze Premier League zdecydowały, że przed spotkaniem dojdzie do tradycyjnego uścisku dłoni, choć kilka miesięcy później nie miały oporu przed jego odwołaniem – chodziło o starcie QPR z Chelsea i sprawę – również na tle rasistowskim – między Antonem Ferdinandem i Johnem Terrym.

Największy przeciwnik - on sam


Wszystko było uzgodnione – i sir Alex Ferguson i Kenny Dalglish podkreślali, że topór wojenny powinien zostać zakopany. Ze strony kibiców mnóstwo było prowokacji, ale w końcu nadeszła ta chwila! Suarez już zbliżał się do Evry, ale go zignorował. Wtedy to Francuz złapał go za ramię, ale to nie zmieniło decyzji Urugwajczyka, który przeszedł obok niego obojętnie. W efekcie tego Rio Ferdinand – solidaryzując się z kolegą z drużyny – nie podał mu dłoni. Po meczu, który Manchester wygrał 2:1, Evra ostentacyjnie cieszył się tuż przed nosem Suareza...



Ferguson nazwał go największą hańbą Liverpoolu, a jego klub chciał odciąć się od tej dyskusji. Suarez się nie poddawał i na każdym kroku podkreślał, że nie obraził Evry – a przynajmniej nie w takim sensie, bo zwrotu „negro” użył w znaczeniu hiszpańskim, a nie w angielskim – oraz, że nie zignorował go podczas uścisku dłoni. Manchester United oskarżył o próbę pozbycia się go z Wysp, sugerując mu polityczną siłę.

Evra potrafił jednak docenić jego klasę piłkarską – oddał na niego głos w plebiscycie na piłkarza sezonu. Teraz zapowiada, że poda mu rękę, ale chce, by Suarez odczuł jego obecność na boisku… Urugwajczyk jest teraz grzecznym chłopcem. W tym sezonie jego jedynym wykroczeniem była… słaba skuteczność na początku rozgrywek. Wtedy jednak dopiero poznawał styl Barcelony. Teraz jest już na swoim normalnym poziomie. Czy jednak jego głowa wytrzyma obecność tylu osób, przez które miał problemy? Bo to przecież nie tylko Evra czy Chiellini – ale także on sam.

Jakub Baranowski, Polsat Sport

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze