Wojownicy i Kawalerzyści przed wielkim finałem NBA

Koszykówka
Wojownicy i Kawalerzyści przed wielkim finałem NBA
fot. PAP
Golden State Warriors

W czwartek rozpocznie się finałowa batalia o mistrzostwo NBA, w której koszykarze Golden State Warriors zmierzą się z Cleveland Cavaliers. Uwagę przyciąga konfrontacja gwiazdorów obydwu ekip - Stephena Curry'ego i LeBrona Jamesa oraz trenerów-debiutantów.

Rywalizacja przywołuje batalistyczne skojarzenia nie tylko dlatego, że naprzeciw siebie stają "Wojownicy" i "Kawalerzyści". W finale znalazły się zespoły uważane za największych faworytów od początku play off, które w decydującej fazie rozgrywek prezentowały wysoką formę i wywalczyły awans przegrywając w trzech rundach zaledwie trzy (Warriors) i dwa (Cavaliers) spotkania.

Obydwa kluby są głodne sukcesu. Koszykarze Golden State zagrają o mistrzowskie pierścienie po raz pierwszy od 40 lat. W sezonie 1974/75 dotarli do wielkiego finału, w którym pokonali Washington Bullets 4-0. Ekipa z Cleveland Cavaliers w swoim jedynym dotychczasowym występie na tym szczeblu przegrała osiem lat temu 0-4 z San Antonio Spurs.

Liderem Warriors jest Curry, najszybciej składający się do rzutu gracz ligi, mistrz prób z dystansu, nabardziej wartościowy zawodnik (MVP) sezonu zasadniczego. Gwiazdorem zespołu rywali jest niezwykle wszechstronny, legendarny James, który tytuł ten otrzymywał już czterokrotnie, w finale wystąpi piąty raz z rzędu, ale pierwszy po powrocie z Miami Heat (gdzie wywalczył dwa mistrzostwa, 2012-13) do Cleveland.

Bezpośrednim przeciwnikiem Curry'ego na parkiecie powinien być Kyrie Erving, MVP tegorocznego Meczu Gwiazd. Obydwaj grali w reprezentacji USA, która w minionym sezonie zdobyła mistrzostwo świata, obydwaj mają za sobą najlepszy sezon w NBA. Tyle że Curry potwierdził to znakomitymi występami w play off, podczas gdy nękany przez kontuzje Erving nie wystąpił w dwóch spotkaniach finału Konferencji Wschodniej z Atlanta Hawks. Ma jednak wrócić na decydującą potyczkę, tak jak po stronie "Wojowników" ma wystąpić Klay Thompson, mimo wstrząśnienia mózgu, jakiego doznał w ostatnim spotkaniu z Houston Rockets.

James w finale nie będzie miał pewnie tak łatwego zadania jak w serii przeciwko Hawks, w której uzyskiwał statystyki bliskie triple-double. "Wojownicy" mogą przeciwko niemu wystawić Harrisona Barnesa, drugiego w plebiscycie na najlepszego obrońcę ligi Draymonda Greena czy równie doskonałego defensora, weterana Andre Iguodalę.

W sezonie zasadniczym obydwaj finaliści spotkali się dwukrotnie. 9 stycznia Warriors wygrali w Oakland 112:94. W barwach Cavaliers debiutowali właśnie rosyjski środkowy Timofiej Mozgow i J.R. Smith (zdobył 27 pkt), ale nie wystąpił James. W rewanżu 26 lutego "król James" już zagrał, zdobył najwięcej w sezonie 42 punkty, a jego drużyna wygrała na własnym parkiecie 110:99.

Równie intrygująca jak w przypadku zawodników będzie konfrontacja trenerów. Od czasu inauguracyjnego sezonu 1946/47 trenerzy obydwu finalistów są debiutantami. Steve Kerr z Golden State Warriors ma w NBA większe doświadczenie. Jako zawodnik trzykrotnie zdobywał mistrzostwo z zespołem Chicago Bulls u boku Michaela Jordana i dwa razy z San Antonio Spurs u trenera Gregga Popovicha. Potem był generalnym menedżerem w Phoenix Suns i cenionym komentatorem telewizyjnym. Przed tym sezonem miał propozycję pracy w New York Knicks od samego Phila Jacksona, ale wybrał klub z Kalifornii, by być bliżej rodziny.

Blatt dotychczas znany był z sukcesów w Europie. Z reprezentacją Rosji zdobył złoty i brązowy medal mistrzostw Europy oraz trzecie miejsce na igrzyskach w Londynie. Z Maccabi Tel Awiw triumfował w Eurolidze, ale ciągle marzył o karierze w NBA.

Z Kerrem spotkali się w czerwcu minionego roku w Los Angeles na mityngu organizowanym przez ich agenta. Szybko przypadli sobie do gustu, mieli podobną filozofię koszykówki. Kerr zaproponował Blattowi stanowisko w sztabie szkoleniowym Golden State. Ten zgodził się wstępnie, ale nieoczekiwanie zadzwoniono do niego z Cleveland. To Kerr zachęcił go, żeby pojechał na rozmowę i starał się o posadę głównego trenera.

Teraz obydwaj stają naprzeciwko siebie. Jeden z nich pójdzie w ślady słynnego Pata Rileya, który zdobywając w 1982 roku tytuł z Los Angeles Lakers, został ostatnim trenerem-debiutantem z mistrzowskim pierścieniem.

Az, PAP

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze