Kostyra: Obrabowali Masternaka w RPA

Sporty walki
Kostyra: Obrabowali Masternaka w RPA
fot. PAP

Steve Wonder na galopującym koniu widziałby to, czego nie widzieli dwaj sędziowie walki rozgrywanej w Emperors Palace w RPA pomiędzy Mateuszem Masternakiem z Johnnym Muellerem. Tych dwóch błaznów (bo inaczej trudno ich nazwać) widziało wygraną Mullera 95:93, mimo że Afrykaner był zdecydowanie słabszy, przez większość walki obrywał straszliwe ciosy, był dwa razy na deskach (raz w 5 rundzie raczej po pchnięciu, ale już w siódmym starciu po potężnej kontrze z prawej ledwie dotrwał do gongu).

Głos jedynego sprawiedliwego (95:93 dla Mastera) nic już tu nie zmienił.

Masternak po części sam sobie jest jednak winien. Powinien Mullera znokautować, dobić. Przecież wiedział, że walczy w kasynie, a ruletka sędziowska przeważnie wskazuje na wygraną miejscowego boksera.

Zażenowanie. Nie chcę nic odbierać mojemu zawodnikowi. Muller stoczył świetną walkę przeciwko zawodnikowi z czołówki światowej, ale w trybie pilnym należy przyjrzeć się tej decyzji - stwierdził po walce Rodney Berman (promotor Mullera). Czy trzeba o lepszy komentarz?

Bracia Nisse i Kalle Sauerlandowie (promotorzy Masternaka) już oficjalnie zapowiadają, że chcą rewanżu Mateusza z Mullerem, ale nieoficjalnie na pewno są wkurzeni, bo nagrywali na jesień walkę Polaka o mistrzostwo świata (z Lebiediewem?). Master i sędziowie pokrzyżowali im plany.

 

W ogóle Masternak ma ostatnio pecha, poza ringiem także, bo okradła go opiekunka dziecka, potem złodzieje zwinęli mu rower. A teraz jeszcze obrabowało go w RPA dwóch cymbałów zwanych sędziami. Ale w Ewangelii napisano, że „z rana bywa smutek, wieczorem wesele”. Życzę Mateuszowi, żeby miał niedługo wesoły wieczór w ringu. Na pocieszenie (marne, bo marne) mogę tylko dodać, że nie jest pierwszym polskim bokserem, którego przekręcono na zagranicznych ringach. Mój prywatny ranking największych bokserskich przekrętów na zawodowych ringach, w których ofiarą było Polacy jest następujący:

 

1. Maciej Zegan w walce z Arturem Grigorianem o mistrzostwo świata WBO w lekkiej (18.01.2003 w Essen). Dwóch arbitrów widziało zwycięstwo Grigoriana 115:113 I 115:112, jeden remis 114:114, chociaż Nasz Król Maciuś I był zdecydowanie lepszy niż Król Artur. Podobnie jak Master Zegan popełnił jednak błąd, przekonany, że wygrywa (bo tak w rzeczywistości było) niepotrzebnie odpuścił ostatnią rundę.

 

2. Dariusz Michalczewski w walce z Julio Cesarem Gonzalezem o mistrzostwo świata WBO w półciężkiej (18.10.2003 w Hamburgu). Dwóch arbitrów 116:112 dla Gonzaleza, jeden – 115:113 dla Tygrysa. Michalczewski był wtedy niepokonany 48:0, bliski pobicia rekordu Rocky'ego Marciano. Gdyby nadal walczył w niemieckich barwach, nie mam nawet cienia wątpliwości, że sędziowie wskazaliby na niego. Ale miał już za sobą walkę pod polską flagą w Gdańsku z DeGrandisem. Klaus Peter Kohl „odpuścił” Darka. Po co jakiś Polaczek ma bić rekordy?

 

3. Mateusz Masternak w walce z Johnnym Mullerem.

 

4. Andrzej Gołota w walce z Johnem Ruizem w Nowym Jorku o mistrzostwo świata WBA w ciężkiej (13.11.2004). Dwóch arbitrów 114:111 dla Ruiza, trzeci – 113:112 dla Ruiza. Amerykanin był dwa razy liczony, ale Gołocie to nie pomogło. Andrzej jak to Andrzej. Mógł dobić Ruiza, ale tego nie zrobił, bo myślał, że wygrywa.

 

5. Grzegorz Proksa – Kerry Hope w Sheffield o mistrzostwo Europy w średniej (17.03.2012). Dwóch sędziów za Hopem (115:112 i 114:113), jeden widział remis 114:114. W rewanżu Proksa nie pozostawił już wątpliwości, wygrał przez tko w 8 r.

Andrzej Kostyra, Polsat Sport

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze