Brąz Włoszczowskiej w piekle Baku!

Inne

Maja Włoszczowska zdobyła brązowy medal w wyścigu rowerów górskich. Polka długo toczyła walkę z najlepszą obecnie na świecie Jolandą Neff, ale Szwajcarka nie dała szans rywalkom i została pierwszą w historii mistrzynią Igrzysk Europejskich. Dobrze spisała się także Monika Żur.

To był arcytrudny wyścig. Baku było bezlitosne dla zawodniczek, które stanęły na starcie wyścigu. Temperatura w Baku w ciągu dnia grubo przekracza 30 stopni, a dodatkowo nie pomogli organizatorzy, którzy wyznaczyli start na samo południe. Nie było nawet szans na schowanie się wśród drzew, jak czasami udaje się w wyścigach, bo pętla długości 4300 metrów prowadziła głównie odsłoniętymi wzgórzami. To była walka nie tylko z rywalkami, ale głównie ze słońcem, jak mówiła Włoszczowska w rozmowie z Martą Gulą. Trzeba było regularnie przejmować w strefie technicznej od trenerów bidony z napojami i butelki wody do polewania. To było niemal tak samo ważne, jak pokonywanie zjazdów i ostrych zakrętów.

 

Najlepsza polska zawodniczka musiała zdawać sobie sprawę, że o złoto będzie bardzo ciężko, bo Jolanda Neff zdominowała w tym sezonie rywalizację w kolarstwie górskim. Młoda, ledwie 22-letnia Szwajcarka, wygrała już dwukrotnie zawody Pucharu Świata. Ale srebrny medal absolutnie leżał w zasięgu Włoszczowskiej, która mogła sobie powetować pech przed Igrzyskami Olimpijskimi w Londynie, z których wyeliminowała ją kontuzja.

 

Polka, wykorzystując swoje doświadczenie, jechała bardzo mądrze. Kiedy można było, na płaskich odcinkach, chowała się za plecami innych zawodniczek, a na zjazdach wyjeżdżała na czoło, żeby uniknąć walki w tłoku. Przez cztery pierwsze okrążenia nikt nie próbował ucieczki, wyścig prowadziła kilkuosobowa grupa, w której oprócz Neff i Włoszczowskiej były też m.in. Włoszka Eva Lehner, Szwajcarka Kathrin Stirnemann, czy Ukrainka Jana Biełomoina. Momentami dołączała do tej grupy także Monika Żur.

 

Neff zdecydowała się na atak na czwartym okrążeniu i wtedy pokazała swoją niesamowitą moc. Żadna z zawodniczek nie dała rady nawet wytrzymać tempa Szwajcarki, która uzyskała ponad minutę przewagi i potem samotnie, w piekielnym upale, pędziła do mety. Na ostatnim okrążeniu Neff musiała nawet polewać ręce, żeby trochę schłodzić organizm.

 

Włoszczowska od tego momentu skoncentrowała się na walce o srebrny medal z mocno naciskającą ją Stirnemann. Żadna z zawodniczek nie była w stanie uciec na płaskich pętlach, ani na podjazdach, ani na zjazdach. Niestety, w końcówce kiedy decydowała szybkość, Stirnemann zachowała więcej sił, mistrzyni świata w sprincie. Ostatnich kilkaset metrów bardziej przypominały kolarstwo szosowe, a nie górskie. Druga na metę ostatecznie wpadła Stirnemann, a Włoszczowska przyjechała trzecia. Widać było jednak, że brązowy medal sprawił jej niesamowitą radość. Linię mety przekroczyła uśmiechnięta, z uniesioną ręką. Igrzyska Europejskie w Baku zaczęły się dobrze.

Łukasz Majchrzyk, Polsat Sport

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze