Borski dla Polsatsport.pl: Karny dla Grecji niepatriotyczny, dla Polski - niegościnny

Marcin Borski w 30. minucie meczu Polska - Grecja musiał zastąpić sędziego ze Szwajcarii. Alain Bieri zgłosił kontuzję mięśnia dwugłowego. Polski arbiter cieszy się, że nie musiał podejmować bardzo kontrowersyjnych decyzji, bo nikt nie byłby zadowolony.
Roman Kołtoń: Ostatecznie polski arbiter Marcin Borski sędziował mecz Polska - Grecja. To się bardzo rzadko zdarza.
Marcin Borski: Bardzo rzadko, ale teraz sędziowie też są atletami i też mają przeciążenia. Jest koniec sezonu, widocznie kolega ze Szwajcarii miał za sobą ciężki sezon. Powiedział mi, że podskoczył nad piłką i w tym momencie poczuł coś w mięśniu dwugłowym. Nie był w stanie biegać sprintem, także mógłby nie dogonić akcji i czegoś mógłby nie zauważyć. Musiał zejść.
Czy dla Ciebie to też było szczególnie dziwne? Wiem, że z presją żyjesz na co dzień, ale niezbyt często się zdarza sędziować mecz reprezentacji i to w dodatku reprezentacji Polski.
Na szczęście nie eliminacyjny, bo bardzo przeżywałem mecz z Gruzją. Ten mecz traktujemy troszkę luźniej, chociaż też się liczy do rankingu. W głębi duszy nie chciałem, żeby były jakieś kontrowersyjne sytuacje w polu karnym. Czy gwizdnąłbym w jedną stronę, czy w drugą, to mogłoby się to nie spodobać: przeciwko Polsce - niepatriotycznie (śmiech), przeciwko Grekom - niegościnnie. Opatrzność czuwała nade mną, decyzje nie były ciężkie do podjęcia. Ten mecz był dość prosty do sędziowania.
Sędzia międzynarodowy, to sędzia, który w takich sytuacjach też musi występować.
Tak się zdarza. Ja na Euro 2012 też byłem technicznym, ale mówiąc żartem, nikt kontuzji nie doznał, więc nie posędziowałem jako główny i już pewnie się to nie uda, bo pomału będę kończył karierę, ze względu na wiek. W lidze przydarzyła mi się odwrotna sytuacja: dwukrotnie sam miałem kontuzje. I zastępował mnie kolega, który był sędzią technicznym.
Cała rozmowa Romana Kołtonia z Marcinem Borskim w załączonym materiale wideo.
Komentarze