Tytoń: Transfer do Stuttgartu daje mi nadzieję na grę w reprezentacji

Piłka nożna
Tytoń: Transfer do Stuttgartu daje mi nadzieję na grę w reprezentacji
fot.Cyfrasport

Już od końca maja byłem w kontakcie z VfB Stuttgart - przyznaje 28-letni Przemysław Tytoń, któremu Elche nie płaciło od pięciu miesięcy. Teraz Polak podpisał kontrakt na dwa lata w Bundeslidze. - Nic tylko się cieszyć - deklaruje 13-krotny reprezentant Polski, który niedawno wrócił do kadry.

Tytoń skończył sezon w Elche i musiał szukać innego pracodawcy. Klub znalazł się w rozpaczliwej sytuacji finansowej i został karnie zdegradowany z Primera Division. Polak był jednak pilnie obserwowany przez VfB Stuttgart. Klub z Badenii Wirtembergii opuścił Sven Ulreich, który wybrał ofertę Bayernu Monachium. Wiadomo, że tam numerem jeden jest Manuel Neuer, ale Bayern potrzebuje wartościowego zmiennika.

Na stronie internetowej VfB Stuttgart ukazała się informacja, że zostałeś piłkarzem tego klub na dwa sezony i jednocześnie ukazał się filmik, w którym witasz się z kibicami i przedstawiasz. Jesteś w Stuttgarcie? - pytam w środowe popołudnie.

 

Nie, nie, przebywam w domu pod Lublinem. Nie ma jak wakacje na Lubeszczyźnie... Czuję się tutaj doskonale. Jestem właśnie u Mamy. Towarzyszy mi Małżonka...

 

O ciepłych krajach nie marzyłeś?

 

Nie, po pobycie w Elche słońca miałem w nadmiarze. Teraz jestem w rodzinnych stronach i bardzo się cieszę na te kilka dni. Wakacje w tym roku zresztą takie rwane, najpierw tydzień, później zgrupowanie kadry, później znowu dziewięć dni. Jednak już w niedzielę lecę do Stuttgartu, aby od poniedziałku być w treningu - od pierwszego dnia zajęć VfB. Dla mnie to bardzo ważne. Chcę się pokazać, ciężko pracować, aby później bronić w Bundeslidze. Gdy byłem mały oglądałem mecze Bundesligi z zapartym tchem. Premier League i Bundesliga to dwie najlepsze ligi w Europie...

 

Nie zmieniłeś zdania po pobycie w Hiszpanii?

 

Liga hiszpańska też ma swój smak. Na pewno Gran Derbi to wielkie wydarzenie w skali świata - za każdym razem. Mecze czołowych klubów - pięciu-sześciu - mają odpowiednią otoczkę. Jednak pozostałe kluby nie wzbudzają aż takich emocji. Stadiony są przestarzałe, na trybunach nie ma kompletu. W Niemczech jest zupełnie inaczej. Tam każde spotkanie to pełne trybuny. Poziom jest niesłychanie wyrównany. Wielkie marki, jak Hamburger SV, czy mój Stuttgart w ostatnim sezonie, muszą bronić się przed spadkiem.

 

Co czeka Stuttgart w nowym sezonie?

 

Mam nadzieję, że tylko lepszy czas. Pamiętam, że w 2007 roku sięgnęli po mistrzostwo Niemiec. Teraz był trudny sezon, ale aspiracje są duże... Chcę w tym pomóc...

 

Huub Stevens zapewnił utrzymanie, ale teraz jest nowy szkoleniowiec - Alexander Zorninger...

 

Jeszcze nie poznałem trenera. Rozmawiałem z dyrektorem sportowym, Robinem Duttem i trenerem bramkarzy...

 

Kiedy sprawy nabrały rozpędu?

 

W końcu maja. Nie brakowało i innych sygnałów. Jednak często są różne zapytania i nic z tego nie wynika. Kiedy zbierałem się na zgrupowanie kadry, VfB Stuttgart był coraz bardziej konkretny. Nie chciałem jednak lecieć do Niemiec kosztem zgrupowania. Byłem bardzo zadowolony, że trener Adam Nawałka mnie powołał. Dopiero po spotkaniu z Grecją poleciałem na krótko do Niemiec, aby przejść testy medyczne. To wówczas powstał ten film dla klubowej strony. Kiedy we wtorek testy ostatecznie zostały potwierdzone, a każdy szczegół kontraktu dopracowany, otrzymałem informację, że już mogę czuć się piłkarzem Stuttgartu, a także rozmawiać o tym z mediami.

 

Dwa lata kontraktu - nie za krótko?

 

Cieszę się, że mam ten kontrakt. Co z tego, że w PSV Eindhoven miałem umowę na kilka lat na przód. Nagle okazało się, że nie bronię. A jak nie bronię w klubie, to i z czasem przestały przychodzić powołania do drużyny narodowej. Latem 2014 roku miałem już dość. Wiedziałem, że koniecznie muszę coś zmienić. Stąd wypożyczenie do Elche. Hiszpański klub miał prawo pierwokupu, ale już wiosną poinformował mnie, że nie skorzysta. Sytuacja finansowa była dramatyczna. Nie płacono nam od pięciu miesięcy. My piłkarze to jeszcze jakoś możemy to znieść. Każdy coś tam ma odłożone. Jednak żal było pracowników klubu, którym również nie płacono. W szatni zrobiła się gorąca atmosfera. Najpierw uderzyliśmy do kapitana. Ten zaczął wypytywać szefów. Ci na początku nie mieli nic do powiedzenia. Później - naciskani - zaczęli się z nami normalnie komunikować. Wydawało się, że na poziomie. Jednak pieniędzy, jak nie było, tak nie ma... Na pewno jednak nie żałuję, że byłem w Elche. To kapitalne doświadczenie.

 

Sportowo utrzymaliście się - znaleźliście się na 13. miejscu Primera Division.

 

Tak, ale trwa zamieszanie. Początkowo nam zupełnie nie szło. Później - paradoks polega na tym, że jak przestali nam płacić - było dużo lepiej.

 

Miałeś też okazję zagrać przeciwko gigantom na tej planecie. Z Barceloną w dwóch meczach ligowych wyjmowałeś piłkę z siatki dziewięć razy. W pierwszym meczu ligowym z Realem Madryt nie zagrałeś - konkurent Manu Herrera "zainkasował" pięć goli. W rundzie rewanżowej broniłeś z "Królewskimi" i było tylko 0:2. A były jeszcze dwa mecze z Barcą w Pucharze Króla - w pierwszym puściłeś pięć goli, a w rewanżu Herrera cztery...

 

Nie chcę powtarzać tego co wszyscy, ale to są naprawdę niezwykli piłkarze - i Leo Messi i Cristiano Ronaldo. Powiem tak - po tym, co przeżyłem jestem bogatszy. To sama przyjemność grać przeciwko nim. To znaczy dla bramkarza trochę mniejsza przyjemność... Wierzę, że przyjdzie taki dzień, że to ja - moja drużyna - będzie zwycięzcą w walce z Leo, czy Cristiano...

 

Teraz Robert Lewandowski będzie chciał Cię pognębić...

 

Dokładnie (śmiech)! Cieszę się na te mecze z Bayernem. A od poniedziałku praca, praca i jeszcze raz praca, aby być w formie.

 

Aby 4 września znaleźć się na stadionie we Frankfurcie, gdzie Niemcy podejmują Polskę w eliminacjach EURO 2016?

 

Fajnie by było... Cieszę się, że byłem na kadrze. Konkurencja jest niesamowita...

 

Określam to mianem huśtawki - miłej dla tego, który wskakuje, mało sympatycznej dla tego, który ją opuszcza... Też byłeś w takiej roli...

 

Dokładnie - wskoczyłem w pierwszym meczu finałów EURO 2012 i broniłem we wszystkich trzech grupowych spotkaniach, a później również na początku eliminacji Mundialu 2014 roku. Straciłem jednak miejsce w klubie...

 

Radzisz coś Wojtkowi Szczęsnemu, który w tym tygodniu dowiedział, się, że Arsenal sprowadza Petra Cecha?

 

Każdy musi być kowalem swojego losu. Wojtek pewnie sam wie, co robić. Ja w PSV Eindhoven nie chciałem już czekać. Kiedy zobaczyłem co się dzieje, postanowiłem za wszelką cenę iść gdzieś, gdzie będę miał szansę. Wojtek sam musi jednak zdecydować - podjąć rywalizację, czy bronić... Ja skupiam się na swojej robocie. Rozmawiałem z trenerem Nawałką. Konkurencja jest ogromna, ale chciałbym na stałe wrócić do reprezentacji.

 

REINA DO NAPOLI, ULREICH DO BAYERNU, TYTOŃ DO STUTTGARTU

 

W poprzednim sezonie zmiennikiem 29-letniego Manuela Neuera  w Bayernie Monachium był Hiszpan Pepe Reina. Jednak 32-letni bramkarz - wcześniej Liverpool i Napoli - zagrał tylko w trzech meczach ligowych. Niedawno oświadczył, że na koniec kariery chciałby więcej pograć. I pomocną dłoń wyciągnął prezydent Napoli, Aurelio de Laurentis, który sprowadził Reinę z powrotem. Monachijczycy na Reinę - licząc sumę odstępnego i roczne zarobki - wydali 8 milionów euro! Bayern był zmuszony znaleźć wartościowego zmiennika dla Neuera. I za 3,5 miliona euro ściągnął Svena Ulreicha. 26-letni golkiper w ostatnich latach zagrał 220 meczów - z czego 176 w Bundeslidze - w barwach VfB Stuttgart. W poprzednim sezonie nawet przegrał "na chwilę" rywalizację z 28-letnim Thorstenem Kirschbaumem. Ten ostatni jednak wpuścił sporo "szmat" i wrócił na ławkę, a Ulreich do bramki w gorącej walce przed spadkiem. Ulreich wcześniej był naprawdę ceniony. Zarabiał rocznie w Stuttgarcie 1,5 miliona euro, ale Bayern za miejsce na ławce zaoferował 2,5 miliona euro za sezon!

 

Przemysław Tytoń może liczyć na zarobki Ulreicha i wielką szansę pokazania się w Bundeslidze. W PSV Eindhoven broni teraz 24-letni Holender Jeroen Zoet. W minionym sezonie w 32 meczach ligowych puścił tylko 29 goli - 12 razy bronił "na zero". Ulreich w Stuttgarcie rozegrał 28 spotkań w Bundeslidze i wpuścił aż 44 bramki i tylko 5 razy zachował czyste konto. Tytoń w 32 meczach ligowych w Hiszpanii przepuścił 47 bramek, ale w 10 spotkaniach grał "na zero". Tytoń bronił w 20 meczach Górnika Łęczna, 53 w Rodzie Kerkrade, 38 w PSV Eindhoven oraz 35 w Elche (licząc i ligę i Puchar Króla). Teraz czas na Bundesligę!

Roman Kołtoń, Polsat Sport

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze