Ile wart jest strzelec? Polscy królowie abdykują za granicą

Piłka nożna
Ile wart jest strzelec? Polscy królowie abdykują za granicą
fot. Cyfrasport
Jaki los czeka Kamila Wilczka za granicą?

Kamil Wilczek wybiera się do włoskiego Carpi. Wypływa na głęboką wodę. Życzę mu jak najlepiej, ale nawet historia pokazuje, że za rok, albo dwa wróci do Polski. Niestety, królowie strzelców ekstraklasy nie są cenieni w Europie i trzeba sobie jasno powiedzieć, że nie ma podstaw ku temu, żeby było inaczej.

Już sam fakt, że król strzelców polskiej ekstraklasy trafia do beniaminka ligi włoskiej Carpi nie świadczy najlepiej o tym, jak ten tytuł jest postrzegany w Europie. Carpi dopiero po raz pierwszy zagra w Serie A, ma malutki stadionik, nie ma zbyt wielu pieniędzy i szuka zawodników, nazwijmy ich, budżetowych. Nie zgłosił się nikt ze stanów średnich Serie A, zainteresowanie zadeklarował jeszcze Waldemar Kita z Nantes.


Brawa dla Kamila Wilczka za odwagę i trzeba mu życzyć, żeby swoją szansę wykorzystał, ale będzie o to bardzo trudno. Jeśli drużyna sprowadza króla strzelców, to tylko po to, żeby zdobywał dla niej bramki, a czy Wilczek jest w stanie dać Carpi kilkanaście goli w sezonie? Różnie się to może układać, ale warto pamiętać o przypadku Radosława Matusiaka, który odchodził do Palermo (nie był królem strzelców, ale na drodze do tego tytułu) w glorii wielkiego talentu i jako reprezentant Polski.


Leo Beenhakker przestrzegał go wtedy, że w Serie A obrońcy wybijają piłkę daleko przed siebie i życzą obrońcy wszystkiego najlepszego napastnikowi, a pod polem karnym przeciwnika spada na snajpera chmara nóg, głów i pięści. Czy Wilczek jest na to gotowy? Strzelanie goli Łęcznej, Bełchatowowi, Zawiszy, a nawet Legii to nie jest to samo.


I to jest właśnie problem, który powoduje, że królowie strzelców ekstraklasy wracają do Polski, albo słuch o nich ginie. Robert Demjan strzelił najwięcej goli w sezonie 2012/2013, wyjechał do Beveren i strzelił tam jedynie dwa gole. Po sezonie w Belgii można go było znowu oglądać w Podbeskidziu. A Stanko Svitlica, który zdołał rozegrać zaledwie trzy mecze w barwach Hannoveru 96 i nie pomogło mu nawet to, że strzelił gola samemu Olivierowi Khanowi.


Bardzo podobny los spotkał też Grzegorza Piechnę, który po bardzo dobrym sezonie i koronie króla strzelców wyjechał do Torpedo Moskwa. Rozegrał 15 spotkań, zdobył dwie bramki i mógł wracać. Nikt go specjalnie jakoś nie zatrzymywał. Najbardziej znamienne było, że Piechna nie dostał nawet szansy od Pawła Janasa w reprezentacji Polski, bo jednego meczu z Estonią nie można traktować poważnie. Piechna zdobył tam nawet gola, zasalutował i jak się okazało później, szansy więcej nie dostał. Adam Nawałka też pokazał, że w Wilczka nie wierzy i w reprezentacji zadebiutować mu nie dał.


Nawet Artjom Rudniew, który w barwach Lecha szalał nawet w Lidze Europejskiej, był młody i bardzo zdolny w starciu z niemiecką Bundesligą okazuje się bezsilny. Z HSV Hamburg został wypożyczony do Hannoveru 96 i tam też głównie zwiedza ławki rezerwowych. W porównaniu do innych jemu i tak się udało, bo jest na zachodzie już od trzech sezonów i jeszcze jakąś szansę pewnie dostanie - pewnie jednak ostatnią. Bramkarz z Polski? Bierzemy! Obrońca? Jeśli taki jak Kamil Glik albo Łukasz Piszczek - jak najbardziej! Defensywny pomocnik? Też bardzo chętnie! Napastnik? Nie... dziękujemy.

Łukasz Majchrzyk, Polsat Sport

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze