21 dni na morzu, makaron i koszulka. Indonezyjczyk przetrwał i idzie drogą CR7

To jedna z tych piłkarskich opowieści, obok których nie można przejść obojętnie. W 2004 roku 7-letni Martunis stracił wszystko – tsunami doszczętnie zniszczyło jego wioskę. On jednak cudem przeżył. Żywił się tym, co wypływało z wody. Spędził na morzu 21 dni, mając na sobie koszulkę reprezentacji Portugalii. Po 11-stu latach zaczyna nowe życie. Właśnie trafił do akademii Sportingu Lizbona – czyli tam, gdzie przygodę z piłką zaczynał jego idol.
Do 2004 roku chłopiec wiódł spokojne, beztroskie życie. Jak większość marzył o zostaniu piłkarzem, a jego największym idolem był Cristiano Ronaldo. Jego ulubionym zespołem stała się reprezentacja Portugalii. Martunis dążył więc do osiągnięcia najwyższego poziomu - nie wszystko jednak poszło po jego myśli. Nie miał oczywiście wpływu na to, co się wydarzyło.
Czwarte takie trzęsienie i 21 dni na morzu
Jako że mieszkał na Sumatrze – szóstej pod względem powierzchni wyspie świata – musiał być przygotowany na każde zrządzenie losu. To terytorium należące w całości do Indonezji wielokrotnie – i wcześniej, i później – było narażone na ataki żywiołów. Najstraszniejszy miał miejsce jednak właśnie 26 grudnia 2004 roku.
Zaczęło się od trzęsienia ziemi na Oceanie Indyjskim. Magnituda wyniosła 9,1 w skali Richtera. Było to czwarte pod względem siły trzęsienie od początku XX wieku! To właśnie to trzęsienie wywołało fale tsunami, które kompletnie zmasakrowało wybrzeże północno-zachodniej Sumatry – terytorium w całości należące do Indonezji. Później kolejne fale – niektóre miały nawet 15 metrów – zaatakowały inne państwa Azji, a następnie Afryki. Ogólnie liczba rannych wyniosła prawie 300 tysięcy ludzi! Ponad milion ludzi straciło dach na głową.
Tak jak Martunis. 7-latek znalazł się tragicznym położeniu – stracił wszystko, co miał. Ale przeżył. Nie do końca wiadomo, jakim cudem mu się to udało, ale każdego dnia był wystarczająco silny. I tak cały czas – 21 dni spędził na morzu. W tym czasie stracił matkę i dwóch braci, więc jak przetrwał? Żywił się suchym makaronem, a popijał go wodą z kałuży. Po prostu łapał się wszystkiego, co wypływało, wszystkiego, co mogło dodać mu choć troszkę sił.
Poznał idola…
Po trzech tygodniach wyczerpany, wygłodzony i zaniedbany chłopak został znaleziony przez jednego z dziennikarzy Sky News. Natychmiast został przetransportowany w bezpieczne miejsce, gdzie zapewniono mu opiekę. Równie szybko znalazł się na czołówkach głównie portugalskich gazet, gdyż był ubrany w koszulkę Rui Costy z numerem 10. Jeden z członków organizacji charytatywnej powiedział, że gdyby znaleziono go dzień później, to mógłby być już martwy.

Przez ten cały czas się nie bałem, bo ciągle chciałem przeżyć oraz spotkać się z rodziną i zostać piłkarzem – mówił po kilku latach.
Wiadomość o jego przeżyciach szybko się więc rozprzestrzeniła. Dowiedział się o nim kraj, dowiedział się o nim Cristiano Ronaldo. Gwiazdor szybko poleciał do chłopaka, spotkał się z nim, a także pomógł finansowo. Zabrał go na wycieczkę do Portugalii, a także opłacił szkołę. Rok później, kiedy los ponownie zetknął tę dwójkę, Martunis wyznał, że chce grać dla Portugalii.
… a teraz idzie jego ścieżką
Prawie dziesięć lat temu spotkałem dzielnego Martunisa, dziś 18-latka, który przeżył tsunami na Oceanie Indyjskim. Znaleziono go samotnego na plaży w Banda Aceh. Oddaję cześć tym, którzy zginęli, podziwiam te dzieci, które przetrwały i dziękuję tym, którzy im pomogli - napisał Ronaldo na jednym z portali społecznościowych w 2014 roku.
I kto wie, czy w przyszłości nie będzie szansy zagrać dla Portugalii. Właśnie podpisał kontrakt ze Sportingiem Lizbona. Zacznie w drużynie młodzieżowej (do lat 19), czyli pójdzie drogą swojego idola. A przecież akademia klubu ze stolicy to nie tylko Ronaldo. Szlify zbierali tam choćby Luis Figo, Ricardo Quaresma, Simao Sabrosa czy Joao Moutinho. – Świetnie jest tutaj być. Moje marzenie może się spełnić! – powiedział podczas swojej prezentacji Martunis.
Co los mu kiedyś odebrał, teraz powoli mu zwraca. Po jedenastu latach od wielkiej tragedii Martunis powoli staje na nogi. Widział sporo strasznych rzeczy, ale wie też, jaką ścieżką ma podążać. Od zawsze chciał zostać piłkarzem – w Banda Aceh, gdzie dorastał, uczył się języka angielskiego, jednak to był tylko dodatek do treningów. Teraz ma wszystko w swoich rękach.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Kilka dni temu ponad 10 tysięcy ludzi zostało ewakuowanych po wybuchach wulkanu Sinabung. Erupcja wywołała popiół wulkaniczny na wysokości ponad dwóch kilometrów! We wtorek dwumilimetrowa warstwa popiołu pokryła wszystkie drogi, domy i obiekty w promieniu 15 kilometrów. Z kolei dwa dni temu co najmniej 113 osób zginęło w katastrofie samolotu transportowego. Miejsce, w którym wychowywał się Martunis, nie jest więc bezpieczne.
Komentarze