Boks w sądzie, druga runda: Bob Arum kontra Al Haymon

Najpierw w maju Golden Boy Promotions i Oscar De La Hoya, a dziś Top Rank i jego prezydent Bob Arum wystąpili do sądu przeciwko najpotężniejszemu managerowi w zawodowym boksie - Al'owi Haymonowi. Tak naprawdę chodzi w tym pozwie o źródło finansowania serii gal Premier Boxing Champions, firmę inwestycyjną Waddell & Reed.
Pozew Aruma przeciwko Haymonowi ma też akcent Polski - i to wcale nie dlatego, że Haymon jest managerem Andrzeja Fonfary, Artura Szpilki, Patryka Szymańskiego, Kamila Łaszczyka, Maćka Sulęckiego czy Andrzeja Wawrzyka...
De La Hoya i Arum chcą tego samego - zamknięcia źródła finansowania serii gal Premier Boxing Champions. Firma inwestycyjna Waddell & Reed, jest gotowa stracić nawet 400 milionów dolarów finansując gale Premier Boxing Champions (PBC), licząc na to, że popularność boksu, rozpoznawalność nazwisk wzrośnie na tyle, że PBC będzie dobrym towarem, za które największe otwarte stacje telewizyjne (ABC, NBC, CBS czy FOX) chętnie w przyszłości zapłacą. Reprezentujący Aruma adwokat Daniek Petrocelli spekuluje, że straty firmy finansującej PBC mogą w ciągu dwóch lat przekroczyć 200 milionów dolarów.
Taka strategia pozwala Haymonowi na uzyskanie nieuczciwej przewagi promocyjnej wobec prawdziwych promotorów, jak na przykład Top Rank
- czytamy w 50-stronicowym pozwie, opublikowanym w całości między innymi w "Los Angeles Times".
Haymon i Arum są śmiertelnymi wrogami od przynajmniej 2006 roku, kiedy właśnie dzięki pomocy Haymona, zawodnikiem Top Rank przestał być obecnie najlepszy pięściarz świata bez podziału na kategorie wagowe - Floyd Mayweather Junior.
Petrocelli twierdzi także, że PBC uniemożliwia możliwość przeprowadzania imprez pięściarskich, blokując potencjalne sale/miejsca gal oraz działa wspólnie z firmą Waddell & Reed przeciwko ustanowionej przez Senat USA "Muhammad Ali Act" - uchwale rozdzielającej działalność promotora od obowiązków managera. Ten pierwszy ma organizować walki, ten drugi dbać tylko o dobro swojego pięściarza.
I tu pojawia się akcent polski. Jednym z głównych - według wielu komentatorów najważniejszym - dowodem w tej sprawie jest zdjęcie zamieszczone na Instagramie po walce Andrzej Fonfara - Julio Cesar Chavez Jr w StubHub Center w Los Angeles. Meksykanin bardzo chciał się odreagować bo brutalnej porażce z „Polskim Księciem”, więc zamieścił zdjęcie dwóch otrzymanych za walkę czeków. Na jednym z nich, wartości 1,75 mln dolarów, widać nazwę firmy Haymona.
Opłacanie pięściarza to klasyczna rola promotora, a nie praca prawdziwego managera - pisze adwokat Aruma.
Zarówno firma Waddell & Reed, jak Al Haymon odmówili komentarza na temat pozwu, choć ze źródeł dobrze poinformowanych wynika, że już wkrótce adwokaci odniosą się do zarzutów zawartych zarówno w pozwie Golden Boy Promotions, jak Boba Aruma.
Po raz kolejny w obronie Haymona wystąpili ci najbardziej zainteresowani czyli pięściarze. Peter Quillin nazwał Aruma „zwykłym kłamcą”, a inni za pośrednictwem mediów społecznościowych, także udzielają mu poparcia. To jest w tej sprawie najciekawsze - że ci, którzy powinni czuć się najbardziej "wykorzystywani" nie mają o Haymonie nic krytycznego do powiedzenia. Nawet ci, których NIE MA w prawie 200-osobowym zbiorze talentów największego pięściarskiego managera globu nie zabierają głosu, wiedząc jak dobrze zarabiają i jak często mogą walczyć ich koledzy. Protestują w sądzie ci - Arum, De La Hoya - którym w przeszłości zarzucano dokładnie to, co oni teraz zarzucają Haymonowi. Tylko, że wtedy przeciwko nim występowali także sami pięściarze. To na razie największa różnica.
Komentarze