Viva Chile! Messi musi poczekać na triumf na kontynencie

Piłka nożna
Viva Chile! Messi musi poczekać na triumf na kontynencie
fot. PAP

Chile po raz pierwszy wygrało Copa America! Gospodarze po kapitalnej serii rzutów karnych pokonali Argentynę, dla której gola z jedenastu metrów strzelił tylko Lionel Messi. Chilijczycy aż czterokrotnie trafiali do siatki i zasłużenie wygrali finał.

Nie ulegało wątpliwości, że w finale Copa America 2015 spotkały się dwie najlepsze zespoły. Chile, gospodarz turnieju, jeszcze nigdy nie było najlepsze na kontynencie, tak więc to był idealny moment by tę klątwę w końcu zdjąć. Z kolei Argentyna, naszpikowana gwiazdami – szczególnie w ofensywnej formacji – walczyła o historyczny 15. tytuł.

Argentyna miała trudną ścieżkę, bo najpierw musiała wyeliminować Kolumbię (udało się po rzutach karnych), później grała z Paragwajem (teoretycznie miała spotkać się z Brazylią, ale Canarinhos wcześniej zawalili sprawę), a na końcu przyszła pora właśnie na Chile. Chile jednak mogło się obawiać, bo podopieczni Gerardo Martino pokazali fantastyczną formę w półfinale, aplikując Paragwajczykom aż 6 goli. Zwycięstwo gospodarzy z Peru 2:1 było jednak mniej efektowne.

Mecz zaczął się od agresywnego pressingu… z obu stron. To był prawdziwy pokaz sił. Kiedy jedni rozgrywali piłkę od obrońców, drudzy natychmiast doskakiwali. Po chwila zmiana i ta sama sytuacja. Można było zadawać sobie pytanie, ile oni wytrzymają w tym tempie? Jak pokazał czas, to z lekkimi przerwami, piłkarze dali radę. A przecież musieli grać ponad 120 minut gry…

Choć spotkanie było prowadzone w żywym tempie, to sytuacji wcale nie było zbyt wiele. Najlepszą miał rezerwowy Ezequiel Lavezzi, ale mając dobrą okazję, uderzył prosto w Claudio Bravo. Ponadto, piłkarze nie wiedząc dlaczego, kiedy znajdowali się w dobrej pozycji do strzału, to wtedy nagle tracili rozum i… podawali. To przytrafiło się i Jorge Valdivii, i Lavezziemu. Z kolei Lionel Messi jak zwykle był bardzo aktywny w rozgrywaniu akcji, ale brakowało go pod bramką.

Seria rzutów karnych była popisem Chilijczyków. Jako pierwszy do piłki podszedł Matias Fernandez i uderzył po prostu genialnie. Potężnie w górny róg - strzał nie do obrony. Później trafili jeszcze Arturo Vidal i Charles Aranguiz - jeden strzelił lepiej, drugi gorzej, ale obaj celnie. W tym czasie Argentyńczycy mieli na koncie tylko jednego gola Lionela Messiego, bo fatalnie uderzyli Gonzalo Higuain oraz Ever Banega. W czwartej serii wszystko w swoich nogach miał Alexis Sanchez. Największa gwiazda nie zawiodła. Piłkarz Arsenalu uderzył pięknie - lekką podcinką dał upragniony tytuł gospodarzom.

Chile - Argentyna 0:0

Chile: Claudio Bravo - Mauricio Isla, Gary Medel, Francisco Silva, Jean Beausejour - Marcelo Diaz, Arturo Vidal, Charles Aranguiz - Jorge Valdivia (74' Matias Fernandez) - Alexis Sanchez, Eduardo Vargas (95' Angelo Henriquez).

Argentyna: Sergio Romero - Pablo Zabaleta, Martin Demichelis, Nicolas Otamendi, Marcos Rojo - Lucas Biglia, Javier Mascherano, Javier Pastore (80' Ever Banega) - Lionel Messi, Sergio Aguero (74' Gonzalo Higuain), Angel di Maria (29' Ezequiel Lavezzi).

Żółte kartki: Francisco Silva, Gary Medel, Marcelo Diaz, Charles Aranguiz (Chile) oraz Marcos Rojo, Javier Mascherano, Ever Banega (Argentyna).

Sędzia: Wilmar Roldan (Kolumbia).

jb, Polsat Sport

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze