Miliony dla Jamesa. LeBron rzuca wyzwanie Ostrogom i Wojownikom
Jeszcze nie oficjalnie, ale według amerykańskich mediów już na pewno – Król James podpisał kontrakt z Cleveland Cavaliers i pozostanie w ekipie wicemistrzów NBA, aby powalczyć o detronizację Golden State Warriors i zagrozić chyba największym faworytom kolejnego sezonu – San Antonio Spurs.
Według niektórych amerykańskich dziennikarzy James podpisał kontrakt na jeden sezon i zarobi 23 miliony dolarów. Inni piszą o dwuletniej umowie na 46,9 miliona, ale z opcją „uwolnienia” za rok – po zakończeniu najbliższego sezony James będzie mógł zostać wolnym agentem.
Dolary za Króla
Nie jest to może zaskoczenie, bowiem od dawna wydawało, że James chce rewanżu za niedawno przegrane finały i nie po to wracał do Ohio z Miami, żeby po roku uciekać do kolejnej drużyny. Wszak pochodzi z Akron i w Cleveland jest uwielbiany.
Swoje też musi poświęcić ekipa Kawalerzystów. Aby zatrzymać Króla poświęca grubo ponad 30% pieniędzy przeznaczonych na zarobki koszykarzy. Na najbliższe rozgrywki wszak NBA ustaliła limit płac na 70 milionów dolarów na drużynę. Za każdego dolara więcej kluby muszą płacić specjalny rodzaj podatku-kary. W sezonie 2016/17 limit ten wzrośnie jednak do 89 milionów, co pozwoli Cleveland zapłacić Jamesowi jeszcze więcej. Aby nie wspomnieć, że w 2017 roku "salary cup" ma sięgnąć 108 milionów dolarów!
Cavs jeszcze silniejsi?
Jeszcze dwa dni temu pisałem o typach faworytów na kolejny sezon – najwyżej stawiano szanse Cleveland i Spurs. Ale pod jednym warunkiem – LeBron musiał parafować umowę z Kawalerzystami. I tak się stało. Teraz wiemy już, że jedna z największych gwiazd ligi rzuca wyzwanie Ostrogom i aktualnym mistrzom z Oakland. Cavs będą chyba jeszcze mocniejsi.
Cleveland stawiają więc na Jamesa oraz Kevina Love’a (podpisał umowę na pięć lat za 113 milionów), Imana Shumperta (cztery lata za 40 milionów) i Kyrie Irvinga. Do nich dochodzi Mo Williams, a lada dzień kontrakty powinni podpisać Matthew Dellavedova i Tristan Thompson. Jeśli jeszcze parafkę złoży Brendan Haywood, może się okazać, że dla J.R. Smitha zabraknie miejsca i pieniędzy. W dodatku drużyna będzie gotowa od początku rozgrywek, a nie tak jak rok temu, gdy kompletowano ja jeszcze w trakcie sezonu.
Duncan spróbuje jeszcze raz
San Antonio to przede wszystkim Tim Duncan, który zgodził się na zarobki wysokości zaledwie 5 milionów dolarów, aby do klubu mogli przyjść LaMarcus Aldridge i Danny Green oraz nowy kontrakt podpisać mógł Kawhi Leonard. TD uznał, że swoje już zarobił, a w 2016, w wieku 40 lat, chciałby jeszcze świętować szóste mistrzostwo NBA. Na kolejny sezon zostaje także Manu Ginobili i oczywiście Tony Parker.
Wreszcie mistrzowie z Golden State mają praktycznie zapewnione utrzymanie kadry z poprzedniego sezonu. Pod kontraktami wszak nadal są i Andrew Bogut, i Andre Iguodala, i David Lee, i Shaun Livingston, i Klay Thompson, i przede wszystkim Stephen Curry. Dzięki temu ekipa z Kalifornii może być jeszcze mocniejsza, bo bardziej doświadczona, a wciąż stosunkowo młoda i głodna trofeów.
Uff – letnie okienko transferowe jeszcze wciąż będzie otwarte, ale chyba najważniejsze ruchy już za nami. Teraz kończyć kompletowanie składów muszą najwięksi rywale wspomnianej trójki.
Komentarze