Przekleństwo liderów. Martin też poległ

Inne
Przekleństwo liderów. Martin też poległ
fot. PAP
Michał Kwiatkowski (z lewej) pomaga ukończyć etao liderowi Tour de France, Tony'emu Martinowi

Jeszcze na dobre nie rozpoczęła się walka o zwycięstwo w tegorocznej Wielkiej Pętli, a już nie brakowało dramatycznych wydarzeń na trasie. W ciągu kilku pierwszych dni na drogach Tour de France 2015 leżeli dwaj jej liderzy, którzy następnie musieli wycofać się ze ścigania – Fabian Cancellara i Tony Martin. W kraksach uczestniczyli także niestety Michał Gołaś, Bartosz Huzarski i Rafał Majka.

Na słowa uznania zasługuje na pewno „Spartakus” Cancellara, który na trzecim etapie złamał dwa kręgi lędźwiowe, a mimo to ukończył odcinek i wycofał się dopiero następnego dnia. Żółta koszulka musiała zmienić właściciela. – Jestem obolały. Nie mogłem spać całą noc. Czuje żal i rozgoryczenie. To niestety koniec wyścigu dla mnie – powiedział szwajcarski twardziel, który znany jest z wielkiej odporności na ból, ale tym razem musiał się poddać.


Tego samego dnia zresztą kontuzji i poważnych urazów było więcej. Dwukrotnie wyścig musiał przejść neutralizację, bowiem organizatorm zabrakło karetek do zabezpieczenia jazdy. Lekarze nie nadążali z odwożeniem rannym kolarzy. Ucierpieli Tom Dumoulin, Simon Gerrans, Daryl Impey, Dmitrij Kozoncziuk i William Bonnet.

 

Dwie kraksy w 10 dni


Na kolejnych etapach znów było niespokojnie. Na piątym etapie doszło do zamieszania. Do szpitala musiał zostać odwieziony Nacer Bouhanni, który miał problemy z żebrami, łokciem i nadgarstkiem. Pech Francuza jest tym większy, że kilka dni wcześniej Bouhanni doznał obrażeń podczas mistrzostw kraju. Jeszcze na tym samym etapie kraksę zaliczyli także Bryan Coquard, Thibaut Pinot, Tyler Farrar i Thiago Machado, a wraz z nimi niestety również Majka.


Dziś podobny pech dotknął Martina – tuż przed zakończeniem etapu do Le Havre miała miejsce kolejna już w tej edycji wielka kraksa. Leżeli w niej między innymi niemiecki król czasówki i Vincenzo Nibali. Najnowsze wiadomości mówią o tym, że lider złamał obojczyk i także musi oddać żółty trykot.

 

Kłótnia z Froomem


Niewiadomy jest dalszy los Nibalego, który w pierwszym momencie oskarżył o kraksę lidera grupy Sky, Christophera Frooma, ale po kilkudziesięciu minutach atmosfera się uspokoiła. - Wszystko wyjaśnione. Muszę wylizać rany, nigdy nie jest przyjemne zaliczyć upadek i poczuć resztę grupy na plecach – napisał Nibali na Twitterze.


Pierwsze etapy wielkich wyścigów często obfitują w niebezpieczne momenty, ale trzeba powiedzieć, że w tym roku kraks w światowym peletonie jest chyba za dużo. Przekonali się o tym także Polacy. – Na szczęście skończyło się tylko na lekkiej ranie i mogę dalej jechać. Inni nie mieli tyle szczęścia – powiedział po swoim upadku Huzarski. - Michał ma kilka siniaków na ramieniu – powiedział Alessandro Tegner, jeden z dyrektorów sportowych grupy Etixx Quick-Step po wywrotce z kolei Gołasia na trzecim etapie.

 

Faworyci zagrożeni


Co gorsza z Wielkiej Pętli znów odpadają kolejni faworyci. Tak jak w zeszłym roku, kiedy ze ścigania musiali zrezygnować i Alberto Contador, i Froom. Obaj jednak wstawali po kraksach i kontynuowali jazdę mimo poważnych obrażeń – Hiszpan ścigał się ze złamanym piszczelem, a Froom nadgarstkiem! Do czasu.


Ten pierwszy zresztą niegdyś miał jeszcze poważniejszy upadek, kiedy w 2004 roku mocno uderzył głową w asfalt i zapadł nawet w śpiączkę. Wrócił jednak i nadal ściga się jakby nie pamiętał tamtych wydarzeń. Kibice na pewno pamiętają, ale mogą zacząć się bać o losy swoich faworytów na kolejnych etapach...

Marcin Lepa, Polsat Sport

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze