Derby bez rewelacji. Ruch wygrał z Piastem

Piłka nożna
Derby bez rewelacji. Ruch wygrał z Piastem
fot. PAP

W spotkaniu inaugurującym drugą kolejkę piłkarskiej ekstraklasy Ruch Chorzów wygrał z Piastem Gliwice 2:0. Ruch po słabym meczu otwarcia z Górnikiem Łęczna i kiepskiej pierwszej połowie, w drugiej części gry przechylił szalę zwycięstwa na swoją stronę.

Na otwarcie sezonu Piast Gliwice pokonał u siebie beniaminka - Termalikę Bruk-Bet Nieciecza 1:0 - po golu Patrika Mráza,  a chorzowianie - również na własnym stadionie - przegrali 0:2 z Górnikiem Łęczna.


Spotkanie, które w pierwszej połowie nie zachwyciło, lepiej rozpoczęli piłkarze z Gliwic, oni też tworzyli więcej sytuacji podbramkowych. W dziesiątej minucie Paweł Moskwik powinien otworzyć wynik meczu, ale nie wykorzystał świetnego dośrodkowania Martina Nespora. Odpowiedzią gospodarzy były akcje aktywnego w tej części gry Eduardsa Visnakovsa. Łotysz próbował zaskoczyć rywali, ale bez większego powodzenia: po jego strzale w 27. minucie piłka poszybowała daleko od lewego słupka bramki gości. Strzałów z dystansu próbowali również gliwiczanie, ale próbę rodem z meczów rugby w wykonaniu Bartosza Szeligi lepiej pozostawić bez komentarza. W końcowych minutach pierwszej odsłony oglądaliśmy jeszcze interwencję Matusa Putnockyego po dośrodkowaniu Patrika Mraza oraz strzał Macieja Urbańczyka, który również nie przyniósł zmiany rezultatu.


Wynik spotkania otworzył dziesięć minut po przerwie Eduards Visnakovs. Dośrodkowanie z rzutu rożnego, zamieszanie w polu karnym gości, łotewski napastnik dopadł do piłki i z kilku metrów, efektownym strzałem z ostrego kąta, wpakował ją do siatki. Gliwiczanie dążyli do wyrównania, ale nie byli w stanie zagrozić bramce rywali. Szansę miał w 65. minucie Bartosz Szeliga, jednak jego strzał z pola karnego był zbyt lekki, by zaskoczyć bramkarza gospodarzy. W 77. minucie dobrego dośrodkowania Kamila Vacka nie wykorzystał Sasa Zivec. W 83. minucie kolejna akcja chorzowian rozstrzygnęła to spotkanie. Strzał Patryka Lipskiego, piłka wybita przed pole karne, dopadł do niej Michał Efir (kilka minut wcześniej zastąpił Visnakovsa) i trafił do bramki rywali.

 

Ruch Chorzów - Piast Gliwice 2:0 (0:0)


Ruch Chorzów:
Matus Putnocky - Martin Konczkowski, Rafał Grodzicki, Michał Koj, Paweł Oleksy - Marek Zieńczuk, Maciej Urbańczyk, Patryk Lipski (85. Artur Lenartowski), Łukasz Surma, Rołand Gigołajew (90+2. Kamil Mazek) - Eduards Visniakovs (79. Michał Efir).
Piast Gliwice: Jakub Szmatuła - Adrian Klepczyński, Uros Korun, Kornel Osyra, Patrik Mraz - Bartosz Szeliga (68. Gerard Badia), Radosław Murawski, Martin Nespor, Kamil Vacek, Paweł Moskwik (62. Josip Barisic) - Sasa Zivec (79. Sebastian Musiolik).

Bramki: 1:0 Eduards Visniakovs (56), 2:0 Michał Efir (84).

 

Żółte kartki: Rafał Grodzicki (Ruch Chorzów); Adrian Klepczyński, Kamil Vacek (Piast Gliwice).

Sędzia: Tomasz Kwiatkowski (Warszawa). Widzów: 6 125.

 

Po meczu powiedzieli:

 

Radoslav Latal (trener Piasta Gliwice): "Wiedzieliśmy, że pierwsza bramka będzie decydująca i tak się stało. W pierwszej połowie zagraliśmy dobrze, a Paweł Moskwik zmarnował najlepszą okazję bramkową. W przerwie powiedziałem, że błąd albo stały fragment gry zadecyduje o wyniku. I tak też się stało. Nie byliśmy już w stanie nadgonić straty i - mimo gry trzema napastnikami w końcówce - nie wyrównaliśmy stanu meczu. Debiut Koruna można ocenić dobrze, bo zagrał niemal bezbłędnie. Był to dla niego trudny mecz, ale dał sobie radę. Z kolei Barisic jeszcze potrzebuje czasu na zgranie się z zespołem".

 

Waldemar Fornalik (trener Ruchu Chorzów): "Jak każdy mecz ligowy, ten też był bardzo trudny. Trzeba go było wybiegać i być zespołem. Dobry kierunek wskazaliśmy już z Łęczną, gdzie w drugiej połowie graliśmy dobrze. Dziś zespół był skonsolidowany i odważniejszy w poczynaniach ofensywnych. Strzeliliśmy dwie bramki, jedna po stałym fragmencie i jedna z akcji. Zwycięstwo było potrzebne tej drużynie. Tak jak już mówiłem, nie czekajmy na to, by inkasować punkty do meczów, które będą gdzieś tam w przyszłości, bo każde spotkanie jest okazją, żeby te punkty wywalczyć. Stało się to dzisiaj, z czego jesteśmy bardzo zadowoleni. Mogę się tylko cieszyć, że dwaj napastnicy strzelili bramki. Jeżeli trener ma dwóch snajperów, którzy zdobywają gole i jest jeszcze trzeci, to nic tylko się cieszyć. Myślę, że to poprawi jakość naszej gry. Dzisiaj widzieliśmy, że Eduards Visniakovs zdobył piękną bramkę, ale miał jeszcze okazje, by popisać się jeszcze przynajmniej jednym trafieniem. Pod koniec złapał go lekki skurcz, sprawa nie jest poważna. Postanowiliśmy nie czekać do końca, tylko przeprowadzić zmianę".

 

Robert Murawski, Polsat Sport

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze