Pindera: Strach rośnie
Rosjanin Siergiej Kowaliow, mistrz świata trzech organizacji (WBA, IBF, WBO) w wadze półciężkiej, znów wysłał sygnał jaki jest groźny. Tym razem rozbił w Las Vegas Francuza Nadjiba Mohammedi, wyliczonego w trzeciej rundzie.
- Mówiłem do niego żeby wstał, bo widowisko jest zbyt krótkie, ludzie nie zobaczyli boksu – tłumaczył później dziennikarzom niepokonany na zawodowych ringach 32 letni Kowaliow. Z 28 wygranych walk 25 wygrał przed czasem. To dowód jego mocy, tym bardziej, że w gronie tych, którzy padali po jego cisach jest przecież całkiem spora grupka niezłych pięściarzy.
Nadjib Mohammedi niestety do nich nie należy. To nie pierwszy i zapewne nie ostatni taki pięściarz, który dostaje walkę o mistrzostwo świata, ale tam, gdzie liczy się tylko pieniądz nikogo to już nie dziwi.
Nie zmienia to jednak oceny Kowaliowa, mistrza, który bije nie tylko mocno, ale bardzo precyzyjnie. Mohammediego rozbił jak dzieciaka, nie dając mu najmniejszych szans. Jego prawy bezpośredni, to już znak firmowy Siergieja. Często kończy takie akcje lewym prostym, co w przypadku boksera walczącego z normalnej pozycji nie jest typowym zachowaniem, ale jego skuteczność jest porażająca.
Kowaliow mówi, że chciał walczyć dłużej, zrobić z Francuza pajaca, głupka. Tak, to słowa Rosjanina. Dżentelmenem z całą pewnością nie jest i nie będzie, ale sława killera, który kosi jednego rywala za drugim już za nim idzie.
Mohammedi po raz pierwszy padł na deski w drugiej rundzie. W trzeciej było po wszystkim. Kowaliow trafił bezpośrednim prawym prostym w okolicę lewego oka Francuza, poprawił lewym w to samo miejsce i Kenny Bayless wyliczył pretendenta do światowych tytułów. Mohammedi twierdzi, że nie mógł otworzyć kontuzjowanego oka, ale bardziej prawdopodobne, że po prostu miał już dość. Po pierwszym liczeniu wiedział, że nie ma w tej walce żadnych szans. Jego trener Abel Sanchez powiedział, że światła Mandalay Bay i presja jaka jej towarzyszyła zrobiły swoje.
Kathy Duva, promotorka Rosjanina skomentowała ten występ krótko: Siergiej zrobił to, co miał zrobić. Teraz zadzwonię do Yvona Michela, promotora innego Rosjanina, Artura Bietierbijewa, i złożę konkretne propozycje.
Duva oczywiście zdaje sobie sprawę, że Bietierbijew (9-0, 9KO) związany jest kontraktem menedżerskim z Alem Haymonem, więc zgoda telewizji HBO (ta stacja pokazuje Kowaliowa) jest mało prawdopodobna. Ale, gdy chodzi o pieniądze, to niczego nie można wykluczyć. Tym bardziej, że Bietierbijew to klasowy pięściarz, dwukrotny olimpijczyk, mistrz i wicemistrz świata, dwukrotny mistrz Europy, który w karierze amatorskiej pokonał Kowaliowa.
Na razie wiadomo tylko, że 28 listopada Siergiej Kowaliow stoczy walkę w Rosji. Czy ze swoim rodakiem, któremu tak bardzo chce się zrewanżować? Za wcześnie jeszcze na takie informacje.
Jedno jest pewne, w przyszłym roku wraca straszyć na amerykańskich ringach. Kanadyjczyk Jean Pascal, który w Mandalay Bay dostał prezent w postaci punktowanego zwycięstwa z Kubańczykiem Yunieski Gonzalezem, chce rewanżu z Rosjaninem. Ten odpowiada, że nie ma problemu. – Mogę walczyć z każdym, kogo wskażą mi promotorzy, telewizja i kogo zechcą zobaczyć kibice –powtarza za każdym razem.
Ci, którzy liczyli na walkę Kowaliowa z Andre Wardem (mistrz wagi superśredniej) też muszą uzbroić się w cierpliwość. Kathy Duva twierdzi, że Amerykanin na razie nie jest zainteresowany taką konfrontacją. Wolałby wcześniej zmierzyć się z królem wagi średniej, Giennadijem Gołowkinem.
Świetna wiadomość, nie mamy nic przeciwko takiej wojnie, ale na Kazacha czeka już przecież Kanadyjczyk David Lemieux (17 października, Madison Square Garden w Nowym Jorku), a później być może zwycięzca pojedynku pomiędzy Meksykaninem Saulem Alvarezem i Portorykańczykiem Miguelem Angelem Cotto. Jak widać kolejka cenna i długa.
Komentarze