Artur Partyka: Polska młotem stoi!

Inne
Artur Partyka: Polska młotem stoi!
fot. Cyfrasport

Genzebe Dibaba wybiegała ostatnio rekord świata na 1500 m. I ma wszystko, by stać się globalną, rozpoznawalną gwiazdą. Na seryjne rekordy bym jednak nie liczył, te w rzutach trudno będzie pobić, padały w czasach notorycznego dopingu. Polacy na mistrzostwach świata? Młotem stoimy, parę krążków przywieziemy – mówi Artur Partyka, wicemistrz olimpijski, ekspert Polsatu Sport.

Przemysław Iwańczyk: Dopiero drugi raz w pięcioletniej historii Diamentowej Ligi oglądaliśmy rekord świata. Pobiła go kilkanaście dni temu Etiopka Genzebe Dibaba. Pobiegła na 1500 m w czasie 3.50,07. Pójdą za tym kolejne rekordy?

Artur Partyka: Chyba nie. Spokojnie. Raz na jakiś czas zdarzy się kolejny, ale nie sypną się jak z rękawa. Zawody w Monako, na którym tak świetnie pobiegła Dibaba, był szczególny – padło tam kilka innych spektakularnych wyników, rekordy mityngu, sezonu, całej Diamentowej Ligi. Ale spójrz, wyniki w konkurencjach rzutowych są nie do ruszenia. Ustanowione zostały głównie w latach 80., wiadomo w jaki sposób. Ponieważ są wyśrubowane, długo poczekamy na ich poprawienie. W biegach na każdy rekord przychodzi czas. Co prawda padają dość często najlepsze rezultaty w historii w biegach sztafetowych, może dziesięcioboju, ale na dystansach indywidualnych i pojedynczych raz na rok, raz na dwa lata coś się może wydarzyć.


Sądzę, że teraz jesteśmy blisko rekordu świata na 3000 m z przeszkodami panów. Jeden z ostatnich biegów w Paryżu poprowadzony był w tempie na rekord, ale na ostatniej przeszkodzie upadł Amerykanin Evan Jager, ostatecznie wygrał Jairus Kipchoge Birech. Także Dibaba, jeśli utrzyma formę, może sięgnąć po kolejny rekord świata, tym razem na 5000 m również. Pod warunkiem, że pobiegnie z Almaz Ayaną i obie będą w dobrej formie. Umieją się zmobilizować, wtedy w Dibabę wstępują dodatkowe siły.


No i to tyle, serii rekordów świata w tym sezonie nie będzie, jeśli o to pytasz.


A skok wzwyż mężczyzn? Jeszcze niedawno mówiłeś, że to możliwe.


To prawda, wszyscy nastawiliśmy się na pobicie osiągnięcia Javiera Sotomayora sprzed 22 lat (2,45 m). Ale wtedy w wybornej formie byli Katarczyk Mutaz Essa Barshim i Ukrainiec Bohdan Bondarenko. Nie jeden, a dwóch zawodników, co jest rzadko spotykane. Po tegorocznych zawodach trzeba być nieco ostrożniejszym - Mutaz skorygował, bo nie chcę powiedzieć, że znacząco je pogorszył. Wysokość 2,41 m to wciąż dobre rezultaty, ale on od mityngu w Oslo przeżywa swoje problemy. Ostatnio w Londynie też mu nie szło: inaczej biega na rozbiegu, daleko się odbija, szuka poprzeczki, nie ma rytmu. Bondarenki tak naprawdę nie ma, choć co prawda pokazuje na facebooku, jak łapie ryby i może formę przy okazji. Może odbuduje się w drugiej części sezonu?


Naprawdę w konkurencjach rzutowych nie ma szans na rekordy świata?


Sam zerknij do tabel sprzed lat. Jurij Siedych prawie 30 lat temu rzucił ponad 86 m, a najlepszy teraz Paweł Fajdek ma około trzy metry mniej. Amerykanin Randy Barnes pchnął kulą w 1990 r. powyżej 23 m., teraz zachwycamy się Joe Kovacsem, ale on ma wynik o około 70 cm gorszy. W dysku pochodzący z NRD Jürgen Schult sięgnął 74 m, a w tym sezonie czołowi na świecie nasi zawodnicy Piotrek Małachowski i Robert Urbanek rzucają po 66-68 m. Kobiety? To samo – rekord świata należy do Gabriele Reinsch z NRD od 27 lat. O kuli kobiet zapomniałem. Rekordzistką pozostaje Natalia Lisowska z ZSRR od 28 lat, mimo że narodziła się taka gwiazda jak Nowozelandka Valerie Adams, wygrywająca kilkadziesiąt zawodów z rzędu.


Z czego bierze się ta wynikowa korekta? Mówmy wprost: zabrano się za doping. Zwróć uwagę, wśród topowych lekkoatletów w poszczególnych konkurencjach nie ma Rosjan. Czasem błyśnie w skoku wzwyż Iwan Uchow, z rzadka pobiegnie na pierwsze miejsce na 800 m Jekaterina Poistogowa. Coś nam to mówi, prawda? Narzekają niektórzy, że doping wciąż kwitnie w sporcie, ale najgroźniejsi zostali wyłapani, procedury są skuteczne.


Co takiego wydarzy się do końca sezonu 2015?


Moje typy to rekord świata Dibaby na 5000 m. Może do formy wróci Renaud Lavillenie w skoku o tyczce. Poszukuje stabilizacji, może pokusić się o zagrożenie Sergiejowi Bubce. Pamiętajmy, że oprócz mistrzostw świata w Pekinie są jeszcze dwa mityngi Diamentowej Ligi w Brukseli i Zurychu. To tam padały rekordy świata w biegach średnich i długich. Będzie szybko i emocjonująco.


Dibaba może zostać światową gwiazdą, rozpoznawalną także poza bieżnią?


Jest młoda, ma sporo czasu, by osiągać sukcesy. Z drugiej strony popatrzmy na kariery Kenijczyków i Etiopczyków, ich kariery nie są takie długie. Jeśli jednak trafiła im się taka dziewczyna jak Dibaba, podejrzewam, że odpowiedzialni za jej karierę nie będą tak szafować jej siłami. Jest urodziwą dziewczyną, kto wie może stanie się drugim Usainem Boltem. Choć może niech nie robi jak on – startował niegdyś gdzie się dało i na dobre mu to nie wyszło. Wyniki Dibaby będą przyciągać, widać było, jak przyjęli jej wyczyn w Monako. Dla grupy zainteresowanej biegami czy lekkoatletyką w ogóle to już wielka gwiazda.


Jakie są Twoje typy na występy Polaków w mistrzostwach świata?


Młotem Polacy stoją. Paweł Fajdek dominuje nieprawdopodobnie, Anita Włodarczyk zresztą też. To dwa pewne nasze punkty na Pekin, choć akurat w młocie nic pewnego nie ma. Pamiętamy, jak zakończyły się eliminacje igrzysk w Londynie i spalone próby Pawła. Skoczkini wzwyż Kamila Lićwinko goni formę i jestem spokojny, że dogoni. Miała intensywne ostatnie dwa sezony, to zrozumiałe. Tyczkarzom będzie bardzo ciężko, musieliby trafić na superdzień, choć mistrzostwa świata w Daegu w 2011 r. pokazały, że można i Paweł Wojciechowski wyjechał ze złotem. Nie sądzę jednak, by tym razem Lavillenie odpuścił tak łatwo. Poza tym inni zawodnicy są w niezłej formie, choćby Rafael Holzdepe z Niemiec czy Konstantinos Filipidis z Grecji.


Zatrzymałbym się na chwilę przy naszym biegaczu na 400 m przez płotki, Partyku Dobku. To będzie jego pierwsza duża impreza. Dawno nie było tak słabych czasów, można to wykorzystać. Dla Patryka to pierwsze zawody, gdzie będzie musiał sprawdzić się w trzech biegach. Bywały na tym dystansie niespodzianki. Czy Partyk ją sprawi? Dlaczego nie.


Tomkowi Majewskiemu daję pierwszą ósemkę, jeśli pchnie 21 m, będzie dobrze. Naszym dziewczynom na 800 m i 1500 m wróżę finał. Na 800 m chłopaków tak mocnego Adama Kszczota nie widziałem dawno. Marcin Lewandowski też jest w formie, ale Adam może wrócić z medalem. Rekord Polski też jest w zasięgu jego możliwości.

Przemysław Iwańczyk, Polsat Sport

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze