Koreańska prowokacja. Platini doczekał się rywala?

Piłka nożna
Koreańska prowokacja. Platini doczekał się rywala?
fot. PAP

Wszystko wskazywało na to, że od kiedy Michel Platini zdecydował się kandydować na stanowisko prezydenta FIFA, to droga do tej prestiżowej funkcji stanie przed nim otworem. Miał poparcie środowiska piłkarskiego, światowe media widziały w nim uzdrowiciela skorumpowanej federacji. Lista kontrkandydatów jest na razie wąska, ale...

Dlaczego Paryż? Czyżby prowokacja względem Platiniego? – Moja obecność w Paryżu to raczej dowód szczerości. To tutaj w 1904 roku została założona FIFA. Moim wyborczym hasłem jest przywrócenie stwowarzyszeniu pierworodnego ducha. FIFA nie jest organizacją rządową, więc finanse nie były jej głównym zamiarem. Działacze powinni być pokorni, otwarci, respektowani i godni zaufania! A tak nie jest, bo FIFA nie jest organizacją lubią i poważaną. To właśnie jej ogromne dochodzy i brak etyki u wielu członków spowodowały korupcje. To żałosne – ostro ocenił Koreańczyk.

 

Chung Mong-Joon przez 17 lat był wiceprezydentem FIFA. Był więc naocznym świadkiem wielu nieścisłości. Czyżby przymykał oczy na poczynania Blattego? Koreańczyk z Południa odpiera zarzuty.

 

Już w 1995 roku próbowałem wprowadzić więcej transparentności w naszej działalności, szczególnie w dziedzinie marketingu i praw telewizyjnych. Jako jedyny sprzeciwiłem się Blatterowi po tzw. aferze Visa-Mastercard, żądając ujawnienia jego dochodów. Do dzisiaj sytuacja jest identyczna. Jego zarobki, dodatki i wydatki pozostają tajemnicą. To istna arogancja z jego strony – szczególnie w stosunku do bliskich współpracowników. Blatter uważa się za ofiarę systemu, a jest przyczyną całego zła.

Na zarzuty, że dyskredytuje kandydaturę Platiniego. Odpowiada: - To modne być dzisiaj wrogiem Blattera. Kiedy w 1998 roku Szwajcar odziedziczył "kulturę korupcji". Michel Platini był jego doradcą i głównym orędownikiem kampanii. Mówi, że nic nie wiedział o korupcji. Wierzę mu. Nie jest to jednak wystarczający argument. Powinien działać – mnie się nie powiodło, ale próbowałem – dodaje Mong-Joon.

 

Głównym celem Koreańczyka jest "wyrwanie korupcji z korzeniami". Czy jednak jako wieloletni działacz tej organizacji nie będzie uległy? – Nie podchodzę do funkcji z podeksyctowaniem, chociaż przy władzy i pieniądzach bywa różnie – można stracić głowę. Sam finansuję kampanię, więc pod tym kątem nie jestem zbyt uległy. Żeby nie przewróciło mi się w głowie proponuję jede, jedyny czteroletni mandat. Mam nadzieję, że to sposób na ochronę przed "zatruciem" od władzy.

 

Mimo że nie ma charyzmy, nie posiada elokwencji Blattera, Chung Mong-Joon uchodzi za człowieka ambitnego, zdecydowanego, dążącego do swoich celów, działającego bez kompleksów. "Nie trzyma języka w kieszeni" - jak mówią Francuzi. Jest szóstym synem Chung Ju-Yunga – twórcy konglomeratu Hyundai. Forbes szacuje jego dobra na 1,2 miliarda dolarów.

 

Jedno jest pewne – po paryskiej konferencji kandydatura Chung Mong-Joona jest do potraktowania bardzo poważnie. Koreańczyk jest kolejnym kandydatem do oczyszczenia stajni Augiasza z korupcji. Co na to Michel Platini? Na razie popularny Francuz wypoczywa w Cassis – swojej śródziemnomorskiej posiadłości. Ma trochę czasu na zapoznanie się z opiniami swoich oponenentów – czasami poniżej pasa. Nie ulega wątpliwości, że kampania na prezydenta FIFA nabiera coraz szybszego rytmu.

Tadeusz Fogiel z Paryża, Polsat Sport

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze