Michał Probierz: W tym sezonie tylko raz piłem whisky po meczu

Piłka nożna
Michał Probierz: W tym sezonie tylko raz piłem whisky po meczu
fot. Cyfrasport
Michał Probierz, czyli wulkan energii przy ławce rezerwowych.

Jak ktoś się myli, to trzeba krzyczeć. Arbiter ocenia jakąś sytuację, ale my z ławki rezerwowych też na nią patrzymy i kiedy widzę, że jak się piłka odbija od przeciwnika, a sędzia pokazuje aut dla naszych rywali, to reaguję – mówi polsatsport.pl trener Jagiellonii Białystok.

Łukasz Majchrzyk: Dostał pan łatkę trenera krzyczącego. Przeszkadza to panu?

Michał Probierz: Nie, dla mnie to jest zupełnie obojętne. Czasem krzyczę, czasem nie, tutaj nie ma złotego środka. Momentami, po tym jak krzyknę, człowiek się sam zastanawia, czy można było inaczej. Krzyczę głównie do piłkarzy, trzeba im pomagać. Nie można z boku stać, nie zrobią nagle wielkiej improwizacji na boisku.

 

Do sędziów pan nie krzyczy?

Raczej nie, z sędziami tak się nie da.

 

Wszyscy piłkarze reagują pozytywnie na takie podpowiedzi z ławki? Momentami może to wyglądać, jakby chciał pan ochrzanić zawodnika

Ja ich trenuję cały czas, więc wiem, kiedy i jak do nich krzyczeć. Wszystko jest pod kontrolą.

 

Ale emocje często w panu grają.

Ja kontroluję emocje. Nigdy nikogo nie obraziłem w trakcie meczu: ani piłkarza, ani żadnego sędziego.

 

Do sędziów krzyczy pan bardzo często.

Jak ktoś się myli, to trzeba krzyczeć. Arbiter ocenia jakąś sytuację, ale my z ławki rezerwowych też na nią patrzymy i kiedy widzę, że jak się piłka odbija od przeciwnika, a sędzia pokazuje aut dla naszych rywali, to reaguję.

 

Mam wrażenie, że protestuje pan w każdej sytuacji.

To pana opinia. Ja mogę zapewnić, że nie w każdej sytuacji protestuję.

 

Wydaje się, jakby było zupełnie inaczej.

Nie jest tak do końca. Trzeba by widzieć wszystkie moje mecze na żywo, a wszystkiego się nie da zobaczyć. Telewizja trochę ten obraz zakłamuje. Kamery nie są cały czas na mnie zwrócone i kiedy się skierowują w moją stronę, to na sytuacje kontrowersyjne. Jeśli pan widział kilka moich meczów na żywo, to nie można generalizować, bo w jednym sezonie jest ich kilkadziesiąt. Jak by się pan kilka razy ubrał w tę samą koszulę na spotkanie ze mną, to mógłbym z tego wyciągnąć wniosek, że ma pan tę jedną koszulę?

 

Po co pan reaguje na wszystko: na źle pokazany aut tak samo jak na gruby błąd? Sędziowie nie mogą się mylić?

To są inne rzeczy. Małe błędy mogą się brać z braku koncentracji, ale nie wierzę, że gruby błąd można tak samo popełnić. Może to jest brak odpowiednich umiejętności arbitra? Tyle razy straciłem zwycięstwa przez pomyłki arbitrów, że szkoda o tym wspominać. Jasne, że pomyłki są wkalkulowane w nasz zawód. Mam już 250 meczów w ekstraklasie. Sporo się tego uzbierało i sporo nerwów też.

 

Często musi pan po meczach pić whisky, jak po Legii w zeszłym sezonie?

Był taki okres, że musiałem pić często. Teraz, po meczu z Pogonią, wypiłem po raz pierwszy, więc można powiedzieć, że w tym sezonie nie jest aż tak źle. Najgorzej, że zdążyłem powiedzieć, że sędziowie się nie mylą na naszą niekorzyść, a tu od razu kilka błędów. Tak to bywa.

 

A może niektóre reakcje są wystudiowane? Czyta pan książki psychologiczne?

Nawet, jak czytam, to jest to moja sprawa. Nie rozumiałem potrzeby rozmawiania o tym.

 

Pan zawsze był tym czytającym wyjątkiem w środowisku piłkarskim

Nie do końca się zgodzę, bo jestem bardzo mile zaskoczony, jak bardzo wielu zawodników czyta. Jak jeździmy 5-6 godzin na jakieś mecze, to czytają i się rozwijają. My sami zachęcamy do czytania, a przyznam, że naprawdę nie musimy ich zaganiać do tego siłą.

 

To skąd się bierze opinia o piłkarzach, że tylko grają na konsolach?

Opinię o kimś łatwo wykreować. Sam tego doświadczyłem. O mnie kreowano opinię, że nadaję na trenerów zagranicznych, a ja naprawdę jestem zdania, że jak przyjeżdża do Polski ktoś topowy, to można się od niego nauczyć. Inny przykład: 20 lat temu mówiłem, ze trzeba budować bazę treningową i patrzono na mnie jak na wariata. Bazę budować? Kto wtedy o tym myślał? A dzisiaj proszę, każdy klub się o to stara i stawia sobie za punkt honoru.

 

Trzeba zawsze iść pod wiatr?

Ja zawsze mówię wszystkim ludziom związanym z piłką: kto jak nie my powinniśmy mówić o naszych problemach? Trudno, żeby księża mówili o piłce, a z drugiej strony trudno, żeby trener piłki nożnej był ekspertem od muzyki. Warto, żeby na wszystkie tematy mówili ludzie, którzy wiedzą o nich najwięcej. Dziennikarze często nie wiedzą, skąd się biorą problemy, bo ich nie ma w środku drużyny, bo nie byli piłkarzami. Cztery zespoły, które grały w tym sezonie w europejskich pucharach, mają problemy dzisiaj. To kto o tym powie?

 

Polscy trenerzy są skazani na rotowanie składem, kiedy grają w pucharach?

Czy musimy rotować? Po pierwsze i najważniejsze: gramy takimi zawodnikami, na jakich nas stać. Nie jesteśmy w stanie kupić piłkarzy za grube miliony. Na to nikt nie zwraca uwagi, a każdy by już dziś chciał efekt.

 

Nie żałuje pan tych rozmówek polsko-norweskich dla Henninga Berga? Już żartują, że jak przyjdzie do Legii Stanisław Czerczesow, to kupi pan polsko-rosyjskie...

A czego mam żałować? Jeśli ktoś przyjeżdża do Polski, to chcę mu pomóc, żeby mu się łatwiej języka uczyło. Każdy, kto gdzieś pracuje, powinien poznawać język kraju, w którym jest zatrudniony, nie widzę problemu. A co do Czerczesowa - z nim mogę porozmawiać po rosyjsku. I wreszcie: przecież nie ja pierwszy zaatakowałem trenera Berga, ale jeśli ktoś mnie atakuje, to musi się liczyć z ripostą.

 

Najbardziej w Białymstoku brakuje teraz panu lotniska?

Fajnie by było, jakby to lotnisko było, ale nie róbmy z tego największego problemu. Kiedy pracowałem w Grecji, to nie musiałem się o to martwić: mieliśmy od razu lotnisko. Jak raz zamknęli lotnisko i jechaliśmy 5 godzin autobusem, to od razu zrobiła się afera. Europa nam odjeżdża często w takich właśnie szczegółach. Ja mówię bardzo często trudne rzeczy po to, żeby się mogli rozwijać jako całe środowisko, a od razu spotykam się z ripostą, że "Probierz tylko krytykuje". A co, mam głaskać i mówić, że coś jest dobre, jeśli nie jest?

 

Przed sezonem do Jagiellonii ściągał pan piłkarzy z Polski, nawet obcokrajowców

Mamy bardzo dużo i bardzo fajnych piłkarzy w niższych ligach, tylko trzeba ich znaleźć i wyciągnąć. Nie zawsze się udaje. Czasami nie ma ich czasu wprowadzać. Jak ktoś chce próbować, to go zwalniają po 1-2 porażce. Stajemy się zakładnikami sukcesu i potem się nas krytykuje. Pracuję w Jagiellonii już w sumie 5 lat i trzy razy graliśmy w tym czasie w pucharach. Ile razy Jagiellonia grała wcześniej? Ale jak nie wejdziemy teraz, to będzie to porażka. Ktoś powie, że Probierz nie spełnia się gdzie indziej, tylko w Białymstoku. A ja odpowiem: nie lubię partyzantki. Jak nie można normalnie pracować, to odchodzę.

 

Jagiellonię stać na mistrzostwo?

Rok temu byliśmy bardzo blisko mistrzostwa. Tylko, że jesteśmy skazani na ciągłą walkę z tymi samymi problemami: jak zaczynamy grać dobrze, to zaraz nam kupią piłkarza. I trzeba zaczynać od nowa.

Łukasz Majchrzyk, Polsat Sport

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze