Pindera: Czy Dima pokona Chińczyków?

Inne
Pindera: Czy Dima pokona Chińczyków?
fot. PAP/EPA
Dmitrij Owczarow

Dmitrij Owczarow pokonał w finale mistrzostw Europy Marcosa Freitasa i obronił tytuł zdobyty dwa lata wcześniej. Za rok igrzyska w Rio de Janeiro i rywalizacja z Chińczykami, którzy nie mają sobie równych.

Na światowej liście rankingowej ITTF Niemiec jest piąty, przed nim tylko reprezentanci Państwa Środka. Freitas jest dziewiąty. W Jekaterynburgu, gdzie w tym roku odbywały się mistrzostwa Europy Dima został rozstawiony z „1”, a Portugalczyk z „2”. W finale spotkali się więc dwaj najlepsi i dwaj najwyżej rozstawieni zawodnicy tego turnieju.

 

Pierwsze trzy sety stały na bardzo wysokim poziomie, może nie chińskim, ale było co oglądać. Pierwszego wygrał urodzony w Kijowie Owczarow, drugiego Freitas, w trzecim było po 9, ale decydujące punkty zdobył jednak obrońca mistrzowskiego tytułu. Później przy stole był już tylko cień Marcosa Freitasa, gdyż najlepszy dziś pingpongista Europy po prostu go sportowo złamał.

 

27 letni Owczarow ma na koncie worek medali. Osiem złotych z mistrzostw Europy (sześć w drużynie, dwa indywidualnie) i  trzy olimpijskie (srebro i brąz w drużynie oraz brąz indywidualnie). Na igrzyskach może, w odróżnieniu od MŚ grać tylko dwóch Chińczyków, więc szanse Dimy rosną. Trzy lata temu w Londynie wykorzystał je perfekcyjnie. Dokonał tego, czego nie udało się takim asom jak Szwed Joergen Persson (czwarty w Pekinie), czy Timo Boll, największa gwiazda europejskiego pingponga od wielu lat. Trzeba jednak dodać, że Persson miał pecha, w Pekinie (2008) w turnieju indywidualnym mogło grać jeszcze trzech Chińczyków. I to oni zdobyli trzy medale.

 

Wydaje się jednak , że Owczarow ma dziś chyba jako jedyny realne szanse, by wygrywać ze skośnookimi mistrzami. Gra bardzo mocno z obu stron, jest sprawny fizycznie, mocny psychicznie i co ważne, ma już odpowiednie doświadczenie.

 

Ale Chińczycy, to jednak Chińczycy. To oni od prawie dwóch dekad wygrywają wszystko co jest do wygrania. I zapewne tak będzie również w Rio, choć Owczarow z całą pewnością myśli inaczej.

 

Podczas zakończonych w Rosji żaden z Chińczyków mieszkających na co dzień w Europie i mających paszporty tych krajów, nie stanął mu na drodze. Singla pań też wygrała urodzona w Europie Rumunka Elizabeta Samara. Tu problem jest większy, bo prawie każdy ma tu swoją Chinkę. Mają je Holendrzy, Hiszpanie, Portugalczycy, mają też Polacy. Li Qian w parze z holenderską Chinką Li Jie zdobyły przecież w Jekaterynburgu brązowy medal w deblu.

 

Ale Samara pokazała klasę i w finale gry pojedynczej w wielkim stylu pokonała Li Jie. To jej pierwsze złoto ME w singlu, do tego dołożyła jeszcze srebrne medale w turnieju drużynowym i deblu. Ma ich teraz 12, czas pomyśleć o podium na igrzyskach, ale to na razie musi chyba pozostać w sferze marzeń szczupłej Rumunki. Przewaga Chinek z Chin nad resztą świata jest bowiem jeszcze większa niż panów.

Janusz Pindera, Polsat Sport

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze