Pindera: Tak blisko i daleko

Sporty walki
Pindera: Tak blisko i daleko
fot. Cyfrasport

W Katarze trwają mistrzostwa świata w boksie olimpijskim. Dziś trzech Polaków, Dawid Jagodziński (49 kg), Tomasz Jabłoński (75 kg) oraz Igor Jakubowski (91 kg) walczą o ćwierćfinał. Zwycięzcy będą już o krok od medalu. Ale to może być najdłuższy krok w ich karierze.

A medal to bilet na igrzyska w Rio de Janeiro. Niestety w zależności od kategorii kryteria są różne. W wadze Jakubowskiego (ciężka) tylko mistrz zdobędzie olimpijską kwalifikację. Jagodziński (papierowa) też musi być w finale, ale mógłby w nim przegrać, bo w jego kategorii awans zdobędą dwaj najlepsi pięściarze. No i Jabłoński, on ma największe, choćby teoretycznie, szanse, gdyż w wadze średniej z kwalifikacji olimpijskiej cieszyć się będzie trzech medalistów.

Jagodziński i Jabłoński zadebiutują dziś na ringu w Dausze, dla Jakubowskiego będzie to druga walka. W pierwszej zaprezentował dobrą formę, która daje realne nadzieje na kolejne zwycięstwo. Bokser z Konina, aktualny wicemistrz Europy zmierzy się bowiem z Ukraińcem ormiańskiego pochodzenia, Geworgiem Manukianem, srebrnym medalistą I Igrzysk Europejskich. W Baku Manukian finał oddał walkowerem, ale tu na podobny scenariusz nie ma o liczyć. Jest chyba silniejszy fizycznie od Jakubowskiego, ale będzie od niego wolniejszy i to może być decydujący argument w tym pojedynku.

Jabłoński może mieć trochę więcej problemów, ale myślę, że w starciu z Hindusem Vikasem Krishanem, brązowym medalistą mistrzostw świata w Baku (2011) też będzie faworytem. I to nie dlatego, że Krishan zdobył ten medal cztery lata temu i to w niższej kategorii (69 kg). Sądzę, że pewny siebie Hindus będzie miał poważny problem, by wytrzymać tempo, które narzuci Jabłoński. Polak ma świetny sezon, kapitalne występy w WSB (World Series of Boxing) poparł srebrnym medalem mistrzostw Europy w Samokowie. W finałowej walce z Rosjaninem Piotrem Chamukowem zabrakło mu naprawdę niewiele do złota.

W Dausze powinien potwierdzić swoje uzasadnione aspiracje olimpijskie. Musi tylko mieć świadomość, że Hindus  nie będzie łatwym rywalem. W pierwszym, wygranym pojedynku z Węgrem Zoltanem Harcsą pokazał, że ma sporo atutów. Jest leworęczny, szybki, umie skontrować i przejść do błyskawicznego kontrataku. Nie można mu zostawić miejsca, trzeba od początku naciskać, ale pamiętać przy tym o szczelnej gardzie. Krishan najbardziej niebezpieczny będzie w pierwszej rundzie. W kolejnych, mocno przyciśnięty, powinien tracić siły, tak jak w pojedynku z Węgrem, w którym ostatnią rundę przegrał.

Jeśli Jabłoński wygra, w co głęboko wierzę, to powinien zameldować się w strefie medalowej, gdzie czekać na niego prawdopodobnie będzie świetny Kubańczyk Arlen Lopez. Ale chyba jeszcze trochę za wcześnie na snucie takich przewidywań, najpierw niech Tomek pokona mańkuta z Indii.

A jakie szanse ma Dawid „Jagoda” Jagodziński, najmniejszy i najlżejszy w naszej skromnej trzyosobowej ekipie ?  Na pewno ma sporo szczęścia, bo w Samokowie nie wygrał nawet jednej walki i otrzymał kwalifikację pozwalającą wystartować w tych mistrzostwach świata. W ćwierćfinale przegrał wtedy z Anglikiem Harveyem Hornem, który awansował później do finału, a Polak skorzystał z dobrodziejstwa regulaminu.

Dziś jego rywalem będzie Bułgar Tinko Banabakow, brązowy medalista z Samokowa. I nie ukrywajmy, wygrana „Jagody” byłaby bardziej niż miłą niespodzianką. Ale najważniejsze, że on sam wierzy, że może ją sprawić. Za kilka godzin poznamy odpowiedź na co tak naprawdę jeszcze możemy liczyć w Katarze.

Janusz Pindera, Polsat Sport

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze